Logo Przewdonik Katolicki

Dobroć w czasach gwałtu

Paweł Stachowiak
Nazistowskie Niemcy i bolszewicka Rosja dokonały największych i najbardziej bestialskich zbrodni. Na zdjęciu ruiny Gdańska w drugiej połowie 1945 r. | fot. Photo12/Universal Images Group/Getty Images

Podczas opanowywania Prus Wschodnich przez Armię Czerwoną zginęło ponad 200 sióstr, jednak historia wynoszonych na ołtarze katarzynek jest szczególna. Ich beatyfikacja daje nam szansę na oczyszczenie pamięci z nacjonalistycznych uprzedzeń.

Trzydziestego pierwszego maja w Braniewie odbyła się beatyfikacja 15 sióstr ze Zgromadzenia Sióstr Świętej Katarzyny, które zginęły w różnych miejscach i okolicznościach od stycznia do listopada 1945 r. w wyniku działań Armii Czerwonej na Warmii. Dramat milionów kobiet, gwałconych przez sowieckich sołdatów na ziemiach, które jakoby „wyzwalali”, nie jest obecny w pamięci polskiego społeczeństwa. Wszak chodziło o Niemki, a przecież wiemy, jak wielu strasznych rzeczy doświadczyliśmy od Niemców. W imię czego zatem wspominać o gwałconych Niemkach? Ta bezlitosna logika, w której zbrodnia i gwałt są oceniane wyłącznie poprzez pryzmat tego, kim jesteśmy, do jakiej społeczności i narodu należymy, zatwardziła polskie sumienia i zobojętniła je na okrutny los niemieckich kobiet. Warto zatem przypomnieć, a może uświadomić, historyczny kontekst męczeństwa warmińskich sióstr katarzynek.

Torturowani w bestialski sposób
Wojna – każda wojna – niszczy nie tylko ludzkie życia, domy i dobra kultury, ale również sumienia. Stałe obcowanie ze śmiercią, okrucieństwem, zerwanie społecznych więzi, a również wszechobecna brutalizacja życia codziennego, naznaczyło wszystkich: zwycięzców i zwyciężonych, żołnierzy i cywilów. Jeśli ludzie zniszczonych sumień byli wcześniej formowani przez totalitarne ideologie, dążące do zbudowania „nowego człowieka”, którego moralność miała opierać się na pogańskim kulcie wodza i wierności partii, to konsekwencje wojennych traum były tym straszliwsze. Nic zatem dziwnego, że to właśnie nazistowskie Niemcy i bolszewicka Rosja dokonały największych i najbardziej bestialskich zbrodni.
Gdy w październiku 1944 r. Armia Czerwona zbliżyła się do granic III Rzeszy sprzed wybuchu II wojny światowej, wielu Niemców odczuwało trwogę, wzmacnianą przez goebbelsowską propagandę. Część uciekła, tych zaś, którzy pozostali, czekał los gorszy nieraz od śmierci. Zbrodnie dokonane przez Niemców na narodach ZSRR miały zostać teraz ukarane. Niemcy, nawet jeśli nie byli w pełni świadomi ich skali, wiedzieli, że nie ominie ich zemsta zwycięzców. Rzeczywistość okazała się gorsza niż wszelkie obawy.
O tym, co czeka Niemców, świadczyły wydarzenia, które miały miejsce w wiosce Nemmersdorf, w Prusach Wschodnich, gdzie 21 października 1944 r. czerwonoarmiści po raz pierwszy wdarli się na terytorium Niemiec. Kiedy po dwóch dniach Wehrmachtowi udało się odbić miejscowość, to, co zobaczyli, było wstrząsające. Tak brzmi relacja jednego z żołnierzy: „Przy pierwszej zagrodzie, na lewo, stał wóz drabiniasty. Do niego przybito za ręce w pozycji ukrzyżowanej cztery nagie ciała młodych kobiet. Na drzwiach stodoły przybito w pozycji ukrzyżowanej dwie nagie kobiety. W mieszkaniach znaleźliśmy w sumie 72 kobiety i dzieci oraz jednego starszego mężczyznę. Wszyscy byli martwi. Widać było, że przed śmiercią torturowano ich w bestialski sposób, z wyjątkiem kilkorga, których zabito strzałem w potylicę. Wśród zabitych były nawet niemowlęta ze strzaskanymi czaszkami. Wszystkie kobiety, od dziewczynek, po staruszki, nosiły na ciałach ślady gwałtów”. Te przerażające obrazy wykorzystała goebbelsowska propaganda, choć ów propagandowy obraz nie odbiegał od tego, co faktycznie stało się w mazurskiej wsi.

Wszystkie przeszły to samo
Przerażenie ogarnęło ludność Prus Wschodnich, 2 mln osób uciekło przed nadciągającymi wojskami sowieckimi. Pojawiła się fala samobójstw kobiet, które nie były w stanie znieść grozy gwałtu i tortur. Są tysiące relacji, których treść przekracza granice ludzkiej odporności. Przytoczę tylko jedną z nich: „Do naszej wsi rosyjskie oddziały weszły 1 marca… Wszystkie domy zostały splądrowane, a kobiety – od najstarszej staruszki po dwunastoletnie dziewczynki – zgwałcone. Wszystkie, bez różnicy, przeszłyśmy to samo. Następnego dnia napotkałyśmy kilka młodych kobiet, które się powiesiły wraz ze swoimi dziećmi, ponieważ już nie mogły znieść tej męki. Byłyśmy tak przerażone i otępiałe, że już nawet nie mogłyśmy płakać i tylko myślałyśmy sobie: mają już to za sobą…”.
Gwałty mają miejsce podczas wszystkich konfliktów zbrojnych. Żołnierze, szczególnie tych armii, które zwyciężają, gwałcą „kobiety wroga”, odbierają im cześć, poniżają, dokonując swego rodzaju aktu ostatecznego tryumfu. Gwałty dokonywane przez czerwonoarmistów na niemieckich kobietach w 1944 i 1945 r. były jednak zjawiskiem szczególnym. Nie były bynajmniej wyłącznie aktami przemocy pojedynczych żołnierzy. Z czasem pojawiał się w nich charakter zorganizowanego działania. Kobiety były wyłapywane i zapędzane do baraków czy też budynków użytku publicznego. Pozostawały tam w zamknięciu przez całe tygodnie, wielokrotnie gwałcone każdej nocy. Później były wyrzucane na ulice, aby zwolnić miejsce dla następnych ofiar. Wszystko to działo się za przyzwoleniem, a nawet zachętą dowódców. Sam Stalin w jednym ze swoich rozkazów nakazywał, aby „pozbawić Niemki ich germańskiej dumy”. Nic nie mogło zatem powstrzymać gwałcicieli – ani sumienie, ani prawo, ani władza. Na terenach niemieckich zajętych przez armię sowiecką panowało absolutne bezprawie. Niemal każda kobieta napotkana przez żołnierzy została zgwałcona. Według najbardziej ostrożnych szacunków, tylko w 1945 r. zgwałconych zostało ok. 2 mln Niemek, z reguły wielokrotnie i ze szczególnym okrucieństwem.

Lekcja na dziś
Podczas opanowywania Prus Wschodnich zginęło ponad 200 sióstr, jednak historia wynoszonych na ołtarze katarzynek jest szczególna. Nie skorzystały one z okazji, by uciec, pozostały w szpitalach, domach opieki, domach dziecka, świadome losu, którego zapewne doświadczą. Broniły swoich podopiecznych, ale broniły również własnej godności, aż po ofiarę z życia. W większości urodziły się na Warmii w gospodarskich, wielodzietnych rodzinach. W niektórych z tych rodzin korzenie niemieckie mieszały się z polskimi, a obok katolików żyli też ewangelicy. Odkrywały swoje powołanie jako młode dziewczyny i podejmowały z oddaniem pracę pielęgniarek lub nauczycielek, służąc swojej społeczności. Niektóre już przed wojną były prześladowane przez hitlerowski reżim, ponieważ unikały jakiegokolwiek zaangażowania po jego stronie.
Patrząc z polskiej perspektywy, beatyfikacja sióstr katarzynek daje nam szansę na oczyszczenie pamięci z nacjonalistycznych uprzedzeń, skłonności do oceniania polskiego cierpienia jako ważniejszego, bardziej godnego upamiętniania, niż losu Innych. Może za sprawą braniewskich uroczystości otwiera się przestrzeń dla perspektywy ludzkiej, chrześcijańskiej, w której „nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Ga 3, 28)?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki