Skupmy się na człowieku. Najłatwiej byłoby napisać: „Robert Prevost urodził się 14 września 1955 r. w Chicago”. To zdanie mamy już za sobą. Dalton, południowe przedmieścia jednego z największych miast Stanów Zjednoczonych, usytuowane jest tuż obok dzielnic „trudnych” – z przestępczością i słabymi więziami społecznymi. Jeszcze przez 9 lat oficjalnie w USA będzie obowiązywać segregacja rasowa, choć akurat wysunięte daleko na północ Chicago jest często celem ucieczek gnębionych czarnoskórych z południa. W północnej części miasta, w 21 dzielnicy, zwanej Avondale lub bardziej swojsko – Jackowem, mieszka ogromna diaspora Polaków. Z niej co roku wyrusza maryjna piesza pielgrzymka polonijna do Merrillville w stanie Indiana, która przechodzi przez Dalton. To jednak pomysł stosunkowo nowy, a Robert Prevost wyniósł doświadczenie kulturowej różnorodności najpierw ze swojego domu.
Rodzina przywiązana do tradycji
Jego ojciec, Ludwik Maria, był Francuzem z domieszką krwi włoskiej. Matka, Mildred Martínez, z pochodzenia była Hiszpanką. Oboje rodziców nowego papieża zmarło w latach 90. XX w. Ma dwóch braci – Ludwika Marcina i Jana Józefa. Już sam dobór imion w rodzinie Prevostów może wskazywać na przywiązanie do tradycji katolickiej, a było ono potwierdzane praktyką codziennego życia. Był ministrantem, chodził do parafialnej szkoły przy kościele Wniebowzięcia NMP. Tam zaczęła się także droga zakonna Roberta: w niższym seminarium duchownym księży augustianów. Co ciekawe, parafia ta dziś nie istnieje – została zamknięta przy reorganizacji chicagowskiej diecezji. Ojciec był żołnierzem marynarki wojennej, do stolicy stanu Illinois sprowadził się z rodziną po II wojnie światowej, później pracował jako nauczyciel i dyrektor katolickiej szkoły. Matka z kolei była bibliotekarką, ale też liderką lokalnej społeczności: założyła chór, prowadziła grupy przy parafii.
Po ukończeniu szkoły średniej Robert udaje się do położonego 12 mil od Filadelfii Uniwersytetu Villanova. To prywatny katolicki uniwersytet badawczy w Pensylwanii. Został założony przez Zakon Świętego Augustyna w 1842 r. i nazwany na cześć św. Tomasza z Villanova. Uniwersytet jest najstarszym katolickim uniwersytetem w Pensylwanii i jedną z dwóch augustiańskich instytucji szkolnictwa wyższego w USA. Pierwszym fakultetem młodego Roberta była matematyka, po ukończeniu tych studiów (zdobył tytuł licencjata), w 1977 r., wstąpił do nowicjatu ojców augustianów.
Wyświęcony w Rzymie
W trakcie formacji prezbiterów w USA klerycy czy bracia-studenci dość często wysyłani są na studia do Rzymu i tak samo było z przyszłym papieżem. Złożył on pierwszą profesję 2 września 1978 r., a 29 sierpnia 1981 r. śluby wieczyste. Ukończył studia teologiczne w Catholic Theological Union di Chicago i w wieku 27 lat został wysłany przez przełożonych do Rzymu, aby studiować prawo kanoniczne na Angelicum, czyli Papieskim Uniwersytecie Świętego Tomasza z Akwinu. Jego współbracia i inni współpracownicy zaznaczali, że zna bardzo dobrze zawiłości prawa kanonicznego, ale nigdy nie szafował nimi z doktrynerskim fanatyzmem – raczej potrafił łagodnie znaleźć odpowiadające danej sytuacji rozwiązanie w prawie. To w Rzymie został wyświęcony na księdza 19 czerwca 1982 r. w Augustianian College w Santa Monica przez bp. Jeana Jadota, współprzewodniczącego Papieskiej Rady ds. Niechrześcijan (obecnie Dykasterii ds. Dialogu Międzyreligijnego). Następnie neoprezbiter kontynuował studia, aż do uzyskania kościelnego licencjatu w 1984 r. (to stosowany na uczelniach katolickich i w wykształceniu teologicznym stopień pośredni między magisterium a doktoratem). Zdaje się, że już wtedy zaczęła kiełkować w nim myśl o wyjeździe na misje. Został wysłany do misji augustiańskiej w Chulucanas w Piura w Peru (1985–1986). Na pewno pomogła w tym znajomość języków, w tym hiszpańskiego, którym posługuje się biegle. W 1987 r. – znów w Rzymie – obronił swoją pracę doktorską na temat: „Rola lokalnego przeora Zakonu Świętego Augustyna” i został mianowany dyrektorem centrum powołań i misji Prowincji Augustianów Matki Dobrej Rady w Olympia Fields w stanie Illinois.
Niebezpieczne Peru
Rok później sam wyjeżdża do pracy misyjnej – znów do Peru, w którym pozostanie na kolejne lata. Peru końca lat 80. to kraj wciąż w stanie wojny domowej. Mówiąc w skrócie, jak to często bywało w Ameryce Południowej, po II wojnie światowej do władzy doszła prawicowa dyktatura, następnie zamieniona przez juntę wojskową w latach 70., która wprowadziła np. nacjonalizację gospodarki, reformę rolną i interwencjonizm gospodarczy, co zdradzało wyraźne komunistyczne sympatie. Po wyborach w 1980 r. do władzy doszły nieco bardziej liberalne gospodarczo siły, co w krótkim czasie wywołało falę strajków, by wreszcie zainicjować w roku 1983 wojnę domową, której stronami były siły rządowe i skrajnie lewicowa, jawnie komunistyczna organizacja Świetlisty Szlak. Ks. Roberto Prevost nie trafił więc na łatwy teren.
Pierwszy okres skupiony był głównie na formacji innych księży: przez jedenaście lat piastował stanowiska przeora wspólnoty (1988–1992), dyrektora formacji (1988–1998) i nauczyciela profesów zakonnych (1992–1998) augustianów, a w archidiecezji Trujillo wikariusza sądowego (1989–1998) i profesora prawa kanonicznego, patrystyki i moralności w Wyższym Seminarium Duchownym San Carlos i San Marcelo. W tym samym czasie powierzono mu również opiekę duszpasterską nad parafią Matki Bożej Kościoła, później erygowaną jako parafia pw. Świętej Rity (1988–1999) na biednych przedmieściach miasta, i był administratorem parafii Matki Bożej z Monserrat (1992–1999), którą właściwie od podstaw budował. To tam właśnie, wśród niebezpieczeństwa ze strony Świetlistego Szlaku, a potem w czasach dyktatorskich rządów prezydenta Alberto Fujimorego, docierał do ludzi z Dobrą Nowiną, wyjaśniał ją w okolicznościach, które były pełne strachu i mroku (księża byli mordowani albo torturowani), a fakt posiadania przez niego amerykańskiego obywatelstwa z pewnością tego nie ułatwiał. Dość powiedzieć, że ks. Prevost pracował w Peru w tym samym czasie, kiedy zamordowano tam dwóch polskich franciszkanów: oo. Zbigniewa Strzałkowskiego i Michała Tomaszka, dziś błogosławionych.
Biskup blisko ludzi
Ksiądz Prevost inkardynowany był jednak do zakonu augustianów, prowincji Matki Bożej Dobrej Rady w Chicago i jego bracia wezwali go w 1999 r. do USA, gdzie został przełożonym prowincjalnym. Jednak już po dwóch latach wybrano go na przełożonego generalnego całego zakonu, w związku z czym przeniósł się z powrotem do Rzymu i mieszkał tam w zasadzie do wyboru papieża Franciszka. Krótko po nim wrócił do Chicago, gdzie zajął się formacją braci.
Co sprawiło, że ledwie rok później papież Franciszek mianował go biskupem Chiclayo w Peru? Powodów może tu być kilka, niekoniecznie zza kulis życia Kościoła. Przede wszystkim w Ameryce Południowej, mimo ogromnej rozległości kontynentu, poszczególne Kościoły współpracują ze sobą i wypracowują wspólne wizje teologiczne i duszpasterskie, dostosowane do specyfiki poszczególnych regionów. Mówi się również o tym, że jeszcze jako arcybiskup Buenos Aires Jorge Bergoglio mógł zetknąć się podczas swoich podróży z misjonarzem – księdzem z Ameryki, a jeszcze bardziej pewne jest, że mógł go spotkać jako generała augustianów, rozeznanego w problemach tamtego regionu. Ks. Prevost przyjął jako dewizę biskupią słowa św. Augustyna „In Illo uno unum” w kazaniu o Psalmie 127, aby wyjaśnić, że „chociaż nas, chrześcijan, jest wielu, w jednym Chrystusie jesteśmy jedno”. 26 września 2015 r. argentyński papież przeniósł go do rezydencji w Chiclayo, a w marcu 2018 r. został mianowany drugim wiceprzewodniczącym Konferencji Episkopatu Peru, w której jest również członkiem Rady Ekonomicznej i przewodniczącym Komisji Kultury i Edukacji.
W 2019 r. Franciszek mianował go członkiem Kongregacji ds. Duchowieństwa, a w następnym roku Kongregacji ds. Biskupów. W tym samym 2020 r., 15 kwietnia, nastąpiło również papieskie mianowanie na administratora apostolskiego peruwiańskiej diecezji Callao. Jego praca biskupia charakteryzowała się duszpasterstwem nawet w odległych częściach diecezji, bezpośrednim kontaktem z wiernymi i towarzyszeniu im we wciąż niespokojnej sytuacji politycznej Peru. Z pewnością to tam bp Robert Prevost nabył wrażliwości na nierówności społeczne, powziął krytykę drapieżnego kapitalizmu i przekonanie, że Kościół jest domem dla każdego.
Współpracownik Franciszka
Po ośmiu latach jego posługi biskupiej Franciszek znowu wzywa go do Rzymu. Awansuje go na arcybiskupa i przydziela urząd prefekta Dykasterii ds. Biskupów i wyznacza na przewodniczącego Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej. Na konsystorzu 30 września 2023 r. mianował go i ogłosił kardynałem, powierzając mu bazylikę Santa Monica. Jako przewodniczący dykasterii uczestniczył w ostatnich podróżach apostolskich Franciszka oraz w pierwszej i drugiej sesji XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów na temat synodalności, które odbyło się w Rzymie w 2023 r. i 2024 r. W czasie obrad dał się poznać jako świetny dyplomata, osoba o przymiotach osobistych pozwalających przynajmniej na doprowadzenie do spotkania zwaśnionych stron. A wiadomo, że dopiero po spotkaniu może dojść do kolejnych kroków, które będą budować mosty między ludźmi. Twierdzi się, że to on był architektem takiego spotkania biskupów o orientacji konserwatywnej z progresywnymi biskupami np. z Niemiec.
I tak jak prowincjałem był tylko dwa lata, tak kardynałem też nie był zbyt długo. Po dwóch latach w konklawe, po czterech głosowaniach, wybrano go na papieża – Leona XIV.