Logo Przewdonik Katolicki

Oblężenie Watykanu

Michał Kłosowski, Rzym
Wierni modlą się na placu św. Piotra o zdrowie dla Franciszka, Watykan, 15 marca 2025 r. | fot. IPA/Abaca Press/East News

Dziennikarze czekali na sensacyjnego newsa, biuro prasowe Watykanu wydawało oszczędne komunikaty, wierni gromadzili się na modlitwie za papieża, a Kuria Rzymska pracowała bez papieża.

Kiedy niewiele ponad miesiąc temu wiadomość o hospitalizacji papieża Franciszka dotarła do mediów, natychmiast uruchomił się mechanizm, który można było przewidzieć. Watykan, słynący z kontrolowania narracji na poziomie języka i doboru słów, dawkował informacje oszczędnie, nie podając szczegółów, które mogłyby prowadzić do spekulacji. Oficjalne komunikaty brzmiały sucho: „papież czuje się dobrze, hospitalizacja jest rutynowa”, potem zaś tylko „stan jest ciężki”. Wśród dziennikarzy, którzy często przylecieli na miejsce bez znajomości kontekstu, zapanowało więc przekonanie, że „to już”. Wielu spodziewało się, że papież umiera i będzie news. Tymczasem zmienił się nie papież, a coś zupełnie innego.

Tłumy pod Gemelli
Dziennikarze z całego świata pojawili się w Watykanie chwilę po tym, jak papież Franciszek 14 lutego trafił do Polikliniki Gemelli. Wielu w oczekiwaniu na przełomowy moment, może nawet historyczne wydarzenie – śmierć papieża Franciszka. Poliklinika Gemelli, gdzie od dziesięcioleci, w spokoju rzymskich przedmieść, leczono papieży, stała się miejscem oblężonym. Kamery, mikrofony, transmisje na żywo – wszystko to przypominało atmosferę wielkiego kryzysu, ulokowanego na niewielkim wzniesieniu naprzeciwko papieskich apartamentów. Bez formalnego nakazu, z przyzwyczajenia, ekipy telewizyjne zaczęły ustawiać się w tym jednym, znanym miejscu. Od razu zajmowano najlepsze miejsca z widokiem na papieskie okna, przyklejano kartki z nazwami redakcji i pilnowano, aby nikt nie zabrał tego stanowiska, jedynego bez krzaków wdzierających się w kadr. Znajdująca się około sześciu kilometrów od placu św. Piotra poliklinika to teren dobrze zabezpieczony, otoczony siatką i żywopłotem. Przecieków informacyjnych nie dało się jednak całkowicie uniknąć. Watykan skutecznie ograniczał oficjalne komunikaty, ale w mediach i tak zaczęły się mnożyć spekulacje. Nikt też nie odważył się typować przyszłego papieża, choć w powietrzu czuć było oczekiwanie.
Druga grupa dziennikarzy ulokowała się na placu św. Piotra, w pobliżu watykańskiego biura prasowego. Liczba stanowisk przypominać zaczęła tę, którą pamiętamy z 2005 roku, kiedy odchodził papież Jan Paweł II; ta mentalna kalka także była dość popularna. Słychać było różne, przyznać trzeba, że i dość egzotyczne jak na Watykan, języki – sporo z Europy Środkowej i  Azji. Ustawieni w rzędzie przed linią odgradzającą Watykan od Włoch, strzelając oświetleniem lamp w kierunku ikonicznej kopuły, dziennikarze czekali na możliwość ogłoszenia jednego: papież Franciszek umarł.

Kiedy papieża nie ma
Tymczasem, wbrew popularnym wyobrażeniom, Kościół nie zatrzymuje się, gdy papież jest nieobecny. Chociaż papież pozostaje pierwszym wśród biskupów, to struktura Kościoła zapewnia jego funkcjonowanie nawet w sytuacjach, gdy jest on chory, na urlopie czy przebywa na odległej pielgrzymce. Hospitalizacja papieża oczywiście wprowadziła wiele zmiennych, jak na przykład zakaz urlopów wśród Gwardii Szwajcarskiej czy służb porządkowych, które przygotowywały się na różne scenariusze i warianty; to w końcu najdłuższa z dotychczasowych hospitalizacji blisko dziewięćdziesięcioletniego Franciszka. Nie jest jednak tak, że licząca dwa tysiące lat instytucja nie jest przygotowana na niedomaganie czy wakat swego przywódcy – drobne, symboliczne działania, takie jak przygotowywanie kaplicy potencjalnego pochówku papieża, zostały podjęte.
Kiedy papież jest poza Watykanem, życie toczy się normalnie, choć ruch w Stolicy Apostolskiej trochę zamiera. Sekretarz stanu kard. Pietro Parolin przejmuje w takich momentach wiele kluczowych decyzji administracyjnych, ale watykańska administracja kontynuuje pracę niemal bez zmian. I to właśnie to „niemal” jest kluczem: ważne decyzje polityczne czy nominacje są co prawda odkładane, ale sprawy bieżące – dyplomacja, organizacja Roku Świętego, prace synodalne – idą naprzód. Każda z dykasterii prowadzi też swoje prace normalnie, dodając oczywiście czynnik, którego zabraknąć nie może – modlitwę. Zwłaszcza teraz. Tłumy pielgrzymów przybywają do Watykanu, by po prostu się modlić, to samo zaś czyni więc rzymska kuria.
Rok 2025 jest też w Kościele Rokiem Jubileuszowym, a przygotowania do niego trwały od dawna. Dykasteria ds. Ewangelizacji i Dykasteria ds. Kultu Bożego mają gotowe wytyczne dla pielgrzymów i organizują liczne wydarzenia do końca tego roku. Nawet choroba papieża nie  zmienia faktu, że Kościół jako zorganizowana instytucja i wspólnota działa dalej. Rok Święty trwa więc mimo braku papieża w Watykanie, pielgrzymi przechodzą przez otwarte przez niego Drzwi Święte, pielgrzymują do miejsc świętych. Tłumy wokół placu św. Piotra nie maleją, w samym zaś Watykanie organizowane są różne przedsięwzięcia modlitewne w intencji hospitalizowanego papieża.

Oblężenie i zjednoczenie
Media żyją jednak sensacją. Każdy moment niepewności, każda luka informacyjna natychmiast jest wypełniana przez spekulacje i plotki. Może dlatego watykańskie komunikaty są tak oszczędne i precyzyjne. Cała sytuacja, przypominająca oblężenie, sprawiła jednak, że nawet wewnętrzni krytycy włączyli się w modlitwę za papieża.
Kiedy bowiem świat obiegła wiadomość o hospitalizacji Franciszka, wierni na całym świecie zjednoczyli się w modlitwie. W chwilach niepewności Kościół zawsze znajdował siłę w jedności, a modlitwa okazywała się mostem łączącym ludzi ponad podziałami. Tak było i tym razem. To nie tylko wyraz troski o zdrowie biskupa Rzymu, ale także świadectwo tego, że Kościół podąża za papieżem, wspierając go duchowo, nawet jeśli niedomaga.
Zarówno na placu św. Piotra czy w rzymskiej bazylice Santa Maria Maggiore, jak i w lokalnych kościołach narodowych w Rzymie, wspólnotach i w parafiach na całym świecie, wierni gromadzili się na modlitwie. W mediach społecznościowych pojawiły się tysiące wiadomości wyrażających solidarność i wsparcie, przypominających o obowiązku modlitwy za następcę św. Piotra. Duchowni różnych wyznań podkreślali, że taki moment ukazuje siłę modlitwy, która nie zna granic ani podziałów.

Siła różańcowej modlitwy
Psycholodzy i socjolodzy podkreślają, że wspólna modlitwa w obliczu kryzysu ma niezwykły wymiar – daje poczucie wspólnoty, siły i nadziei. Tak było i tym razem. – Nie tylko modliliśmy się za zdrowie papieża, ale także odnaleźliśmy w sobie siłę do głębszego przeżywania wiary – powiedziała mi jedna z uczestniczek różańcowej modlitwy, która każdego wieczoru o 21.00 odbywała się najpierw na placu przed bazyliką św. Piotra, a potem w watykańskiej Auli Pawła VI w związku z odbywanymi przez kurię rzymską rekolekcjami.
Historia Kościoła pokazuje bowiem, że w kluczowych momentach modlitwa wiernych staje się nie tylko aktem duchowym, ale także symbolem jedności. Papieska hospitalizacja była kolejnym dowodem na to, że Kościół podąża za papieżem nie tylko w nauczaniu, ale i w modlitwie, a obecność na codziennym różańcu również kardynałów, będących uznawanymi za przeciwników Franciszka, jest znakiem uniwersalności z jednej i siły wspólnoty z drugiej strony.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki