Logo Przewdonik Katolicki

Wszędzie czai się pokusa?

Ks. Artur Stopka
Kuszenie św. Antoniego, obraz Hieronima Boscha z 1490 r. | fot. Wikipedia

Czy skuteczne mierzenie się z pokusami leży jeszcze w zakresie naszych możliwości? Czy, jak radził Oscar Wilde w Portrecie Doriana Graya, jedynym sposobem pozbycia się pokusy jest uleganie jej?

Gdy ochroniarz zatrzymał go zaraz po tym, jak odszedł od kasy, był zszokowany. Nawet nie tyle tym, że go złapano, ale tym, że w ogóle coś takiego zrobił. Próbował na szybko, jeszcze przed przesłuchaniem, zrozumieć, jak to się stało, że niczym nastolatek dopuścił się kradzieży w sklepie. Fakt, w tym momencie nie stać go było na ten drogi gadżet, który ukrył w wewnętrznej kieszeni płaszcza, ale przecież tak naprawdę wcale go nie potrzebował. Nie tylko w tej chwili. W ogóle go nie potrzebował w tym sensie, że nie był mu niezbędny do życia i funkcjonowania. Dlaczego więc go ukradł? – Co mnie podkusiło? – usiłował zrozumieć własne postępowanie, ale nie szło mu najlepiej. W końcu był szanowanym obywatelem, ojcem rodziny. Co powiedzą żona i dzieci?
Znowu to zrobiła, choć obiecywała sobie, że już nigdy do czegoś takiego nie dopuści. Była pewna, że ma dość siły, aby sobie z tym poradzić. Przecież kocha męża i chce z nim dalej żyć. Poza tym przez te lata powinna się już była przyzwyczaić do tych jego słabostek i nie reagować furią za każdym razem, gdy on im ulega. Przecież tak naprawdę nikomu nie szkodzi, choć jego zachowanie bywa irytujące. Dlaczego więc znowu wywołała straszną awanturę? Dlaczego znowu obrzuciła go obrzydliwymi, poniżającymi, niesprawiedliwymi słowami? Przecież od razu przepraszał, jakby rzeczywiście był winien, a ona wyładowała na nim całą swoją frustrację, którą nosi w sobie od miesięcy. Kolejny raz uległa pokusie i potraktowała go jak przedmiot, który się kopie w bezsilnej złości. Przecież tego nie chciała…

Kosztować, próbować, doświadczać
Pokusa to „głos” wewnętrzny, wewnętrzne poruszenie nakłaniające do złego. Taką definicję podaje wydany prawie trzydzieści lat temu Słownik teologiczny. Ale już wtedy autorzy publikacji zwrócili uwagę, że w języku codziennym pokusa ma szerokie znaczenie podniety do tego, co zakazane lub spotykające się z dezaprobatą etyki, obyczajowości środowiska, mądrości życiowej. „Coraz częściej jest utożsamiana z silnym pragnieniem czegoś” – napisali.
Przez trzy dekady ten trend się umocnił. Dzisiaj dostępne w internecie słowniki polszczyzny informują, że pokusa to „bardzo trudne do opanowania pragnienie zrobienia czegoś” (Słownik języka polskiego PWN), albo, że jest to „stan psychiczny osoby, która ma wielką i trudną do opanowania chęć zrobienia czegoś, czego nie powinna robić, bo jest to złe lub nierozsądne” (Wielki słownik języka polskiego PAN). Dla niejednego katolika zaskakująca może się okazać ta druga definicja. Czy ktokolwiek słyszał w kościele albo podczas lekcji religii, że pokusa to „stan psychiczny”? Mało kto też zapewne wie, że pierwotnie „kusić” wiązało się ze słowem „kęs” i oznaczało „kosztować, próbować, doświadczać”. Co ciekawe, właśnie o takim aspekcie pokusy – kosztowania, próbowania, doświadczania – opowiada jeden z dwóch najbardziej podstawowych opisów kuszenia w Piśmie Świętym.

Owoc godny pożądania
W Biblii, zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie, zanotowano wiele sytuacji kuszenia. Jednak szczególną uwagę przyciągają dwa z nich – kuszenie w raju i kuszenie Jezusa na pustyni.
To właśnie kuszenie w raju dobrze oddaje etymologię tego polskiego słowa. Szatan pod postacią węża skłonił Ewę, aby, jak podaje Biblia Tysiąclecia, „skosztowała” owocu z drzewa, z którego Bóg zakazał jeść. Według Biblii Poznańskiej pod wpływem słów węża kobieta spostrzegła, że owoc tego drzewa był „godny pożądania” dla zdobycia wiedzy, którą miał zawierać. Potocznie mówi się, że wąż skusił Ewę do zerwania owocu. Jednak, gdy głębiej wczytać się w biblijny opis, łatwo dostrzec, że to nie takie proste.
Szatan nie zachęcał jej wprost do sięgnięcia po owoc. Z dzisiejszej perspektywy można stwierdzić, że doprowadził ją do stanu psychicznego, w którym zdominowała ją chęć zrobienia czegoś, czego nie powinna. Wąż najpierw fałszywie przedstawił stan faktyczny, sugerując, że Bóg zakazał w ogóle jedzenia owoców z drzew w ogrodzie, czym zwrócił uwagę ludzi na konkretne, wyjątkowe drzewo. W swego rodzaju „drugim etapie” kuszenia wąż kłamstwem rozbudził ludzką ciekawość. Jej efektem był swoisty eksperyment, czyli skosztowanie owocu z zakazanego drzewa. Choć taka teza może się wydawać zbyt daleko idąca, wygląda na to, że już przy grzechu pierworodnym od pewnego momentu szatańskie działanie było niepotrzebne. Od pewnego momentu Ewa niejako sama doprowadziła się do sytuacji, w której uznała, że warto zaryzykować i spróbować, jak smakuje zakazany owoc.

Fałszywe obrazy Boga i człowieka
Czy da się wskazać ten moment? Tak. To ta chwila, w której pierwsi ludzie nie odrzucili fałszywego obrazu rzeczywistości, który podsunął im wąż, mówiąc: „Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3, 4–5).
Na rolę fałszu w kuszeniu zwrócił uwagę papież Benedykt XVI w rozważaniu przed modlitwą Anioł Pański 17 lutego 2013 r. Komentował odczytywany zawsze w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu opis kuszenia Jezusa na pustyni. Zauważył, że Jezus musiał zdemaskować i odrzucić fałszywe obrazy Mesjasza, jakie proponował mu kusiciel. Ale to nie wszystko. „Pokusy są też fałszywymi obrazami człowieka, które w każdym czasie zastawiają pułapkę sumieniu, udając propozycje stosowne i skuteczne, wręcz dobre” – tłumaczył papież.
Benedykt XVI dodał, że kusiciel jest podstępny, „nie pobudza wprost do zła, ale ku fałszywemu dobru, każąc wierzyć, że prawdziwymi rzeczywistościami są władza i to, co zaspokaja potrzeby podstawowe”. W takiej narracji „Bóg staje się drugorzędny, sprowadza się do środka, w ostateczności staje się nierealny, nie liczy się, zanika”. Dlatego w ostatecznym rozrachunku w kuszeniu stawką jest wiara, ponieważ stawką jest Bóg. „W decydujących chwilach, a jeśli dobrze się przypatrzyć, w każdej chwili, mamy do czynienia z dylematem: chcemy skoncentrować się na sobie samych czy na Bogu? Na dobru własnym czy też na prawdziwym Dobru, na tym co jest rzeczywiście dobre?” – rozważał papież.

Nie wszystkie od złego ducha
Istnieje dość często spotykane uproszczenie, które w każdej pokusie widzi bezpośrednie działanie szatana. Można je nazwać „demonizacją pokusy”. Rzeczywistość jest znacznie bardziej skomplikowana. „To własna pożądliwość wystawia każdego na pokusę i nęci” – dowodził św. Jakub w swoim liście (Jk 1, 14). Jak zauważył przed laty na łamach czasopisma „Wieczernik” ks. Krzysztof Mierzejewski, ojcowie Kościoła zgodnie wymieniają trzy źródła pokus: własną pożądliwość człowieka, wpływy świata, a w końcu działalność szatana. „Widać wyraźnie, że nie wszystkie pokusy pochodzą od złego ducha” – napisał wprost. Dodał, że szatan rzadko kusi człowieka bezpośrednio. „Najczęściej odwołuje się do wewnętrznego nieuporządkowania, wykorzystuje bodźce zewnętrzne, które trafiają do człowieka ze świata” – doprecyzował. Wyjaśnił też, dlaczego Jezusa szatan kusił bezpośrednio: „Nie było w Nim bowiem żadnego nieuporządkowania, na którym mógłby bazować zły duch”.
W trzeciej dekadzie XXI wieku można odnieść wrażenie, że żyjemy w świecie, w którym różnego rodzaju pokusy są podstawą jego funkcjonowania. Za sprawą masowych mediów, zarówno tych tzw. tradycyjnych, jak i nowych, znajdujemy się pod nieustanną presją, abyśmy dokonywali konkretnych wyborów (nie tylko politycznych), abyśmy podjęli szereg określonych decyzji (w dużej mierze zakupowych), abyśmy kliknęli w sugerowane linki, które zaprowadzą nas do unikalnej wiedzy, wyjątkowej zabawy, niedostępnej przyjemności.
Sytuację komplikuje fakt, że nie zawsze jesteśmy nakłaniani do czegoś złego. Nie zawsze jesteśmy namawiani do fałszywego dobra. Czasami okazuje się ono prawdziwe, co tylko powiększa chaos w naszych sercach i umysłach. Jego skutkiem bywa przekonanie, że wszędzie czai się pokusa i będący jego konsekwencją lęk przed podejmowaniem decyzji. Niepotrzebnie. Wspomniany już autor artykułu w „Wieczerniku” stwierdził stanowczo, że chrześcijanin nie musi się bać pokusy, bo został przez Boga zapewniony o łasce, jakiej dostępuje w obliczu pokus. „Bóg jest wierny i nie pozwoli, abyście byli kuszeni ponad siły, lecz dopuszczając pokusę, równocześnie wskaże wyjście z niej, abyście mogli ją przezwyciężyć” – napisał św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian. (1 Kor 10, 13, cyt. za Biblia Poznańska).
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki