Każde państwo wybiera jakąś formę świętowania, by uzasadnić swoje istnienie. Okazje bywają różne. Komunistyczna Kuba 1 stycznia obchodzi, a jakże, Dzień Rewolucji.
Zupełnie inna rewolucja, bo islamska, świętowana jest w Iranie. Rewolucyjnie świętują także Argentyna, Algieria i Egipt oraz oczywiście Francja, upamiętniająca zdobycie Bastylii. Inną kategorią takich świąt są Dni Republiki (m.in. Indie, Pakistan, Islandia, Macedonia czy malutkie San Marino). Część świata podkreśla znaczenie dnia powstania danego kraju (Słowacja, Szwajcaria, Węgry, Włochy), uchwalenia konstytucji (w 7 krajach, m.in. Kamerunie, Nepalu, Norwegii i Danii), urodzin władcy bądź dnia jego wyboru (dlatego w Watykanie święto państwowe obchodzi się
13 marca – w dniu wyboru Franciszka). Święta kościelne są równocześnie świętami państwowymi w Andorze i na Malcie.
Ten krótki przegląd narodowych świąt pokazuje, jakie motywacje towarzyszą ustanowieniu jakiegoś dnia świętem państwowym. Takich świąt jest zazwyczaj po kilka, ale jedno z nich się wyróżnia i można powiedzieć, że jest najważniejsze. To święto niepodległości.
Gdybyśmy prześledzili daty ustanowienia świąt niepodległości, zauważylibyśmy, że w większości przypadków było to w XIX lub XX w. Świadczy to o zmianie porządku świata w tych dwóch stuleciach. Zmianie na tyle gwałtownej, że wyłoniła się ponad setka państw, co oznaczało oczywiście upadek lub okrojenie kilku innych. Był to czas dekonstrukcji imperiów, a idea narodowa rozpaliła niemal wszystkie kontynenty.
Independence, independencia, Unabhängigkeit czy nasza rodzima „niepodległość” to wyraz, który wydaje się jednoznaczny. Chodzi o nie-zależność, nie-podległość komuś innemu – w tym przypadku innemu państwu. Myślę, że mówi on też o szczególnym rodzaju narodowej dumy, o tym, że podległość jest pewną postawą – raczej jednostkową, ale po wielu wiekach ucisku może stać się postawą zbiorową – w której zabijana jest wszelka indywidualność, panuje niesprawiedliwość i wykorzystywanie słabszego do swoich celów.
Postawmy na wspólnotę
To, że różne są sposoby świętowania, tak jak różne są społeczności danych regionów, zakrawa właściwie o truizm, ale warto się temu także przyjrzeć. Nasze Narodowe Święto Niepodległości –
11 listopada – ma raczej poważną oprawę, łączone jest z koncertami, ale raczej muzyki patriotycznej. Bardzo na serio trzeba brać różnego rodzaju marsze, szczególnie ten centralny w Warszawie, który wprawdzie reklamowany jest jako spotkanie familijne, ale bywa czasem politycznych manifestacji, a nawet sporów. Uroczyste obchody 11 listopada na całym świecie organizowane są przez Polonię i Polaków mieszkających za granicą. Liczne wydarzenia oraz imprezy okolicznościowe mają na celu godne uczczenie tej daty, a w środowiskach polonijnych są one raczej organizowane w kluczu bardzo ludowym. Oczywiście nie chodzi o popadanie ze skrajności w skrajność. Gdy jeden z byłych prezydentów zaproponował w czasie innego święta państwowego podzielenie się orłem z czekolady, wywołało to raczej śmieszność niż poczucie narodowej wspólnoty (a taka chyba była intencja organizatorów).
Inną sprawą jest fakt, że nasze święto niepodległości wypada w wyjątkowo nieświątecznym miesiącu, listopadzie, który w naszych warunkach atmosferycznych skłania raczej do refleksji nad śmiercią i przemijaniem niż nad tworzeniem czegoś nowego. A takie święto powinno być okazją do tego, by zastanowić się, jak nie wpadać w opisaną wyżej podległość, jak iść do przodu, rozwijać się, nie wypierając tradycji i przeszłości.
Znamienne, że w ostatnich latach przestaliśmy wyobrażać sobie, że możemy razem celebrować narodową wspólnotę. Warto pamiętać, że w przeszłości wiele nieszczęść Polski i Polaków wynikło z naszej nadmiernej kłótliwości i pieniactwa, których nie potrafiliśmy w porę opanować.
Może sensownie byłoby w dzień niepodległości inicjować różne akcje zespalające wspólnotę: promujące idee wolontariatu, propagujące zdrową pamięć historyczną, dające dostęp do kultury narodowej. Nie chodzi o to, że chciałbym zaproponować tutaj świętowanie, które jest bardziej cool. Widzę jednak potencjał w mitotwórczym wymiarze świętowania w ogóle: można by propagować nim narrację – oby jak najbardziej prawdziwą – że mimo różnic są jakieś wartości, które nas łączą.
Fajerwerki i nie tylko
Mamy dobre wzory w innych krajach. W Islandii w całym kraju organizowane są kolorowe pochody, koncerty, gry i zabawy dla rodzin. Całe świętowanie rozpoczyna kobieta z gór, przebrana w tradycyjny strój – symbol wolnej Islandii. Takie symbole odgrywają dużą rolę w wyobraźni i mogą zachęcać do integracji. Amerykanie swój Dzień Niepodległości obchodzą 4 lipca – w rocznicę ogłoszenia Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych od Wielkiej Brytanii, którą podpisano w 1776 r. Tu także świętuje się poprzez pochody i marsze, ale dzień ten znamy głównie z imponujących wieczornych pokazów fajerwerków. Ciekawe połączenie zastosowali Turcy: świętują ten dzień 23 kwietnia – razem z… Dniem Dziecka. Jest to święto państwowe, a jego nazwa brzmi: Narodowy Dzień Suwerenności i Dzień Dzieci. Narodowy Dziecięcy Festiwal oraz rocznica pierwszego Zgromadzenia Narodowego pokazują, że wszyscy obywatele – i ci mniejsi, i ci starsi – powinni mieć szczególne staranie o suwerenność swojego kraju. Meksykanie, jak to Latynosi, swoją niepodległość świętują hucznie i wielodniowo. Już w przededniu oficjalnego święta, o godzinie 22.00, prezydent Meksyku wychodzi na balkon Palacio Nacional i oficjalnie rozpoczyna Fiesta Mexicana. Wszyscy zgromadzeni śpiewają hymn narodowy i wiwatują, krzycząc Viva Mexico! Jedną z atrakcji jest pokaz fajerwerków, a na następny dzień organizowane są parady i festyny.
A 11 listopada to święto państwowe nie tylko dla nas. Wiele państw wspomina w tym dniu zakończenie I wojny światowej – to wspomnienie wiąże się jednak głównie ze stratami i cierpieniem, a nie zyskiem. W tym dniu świętuje też Angola, bo tak się złożyło, że i u nich 11 listopada, ale w 1975 r., podpisano rozejm. Wojna o niepodległość przerodziła się szybko w brutalną wojnę domową, w której zginęło kilkaset tysięcy osób. Z kolei demokrację i nastanie republiki świętują w tym dniu Malediwy. Na Antypodach 11 listopada honoruje się szczególnie ludzi – wtedy wyłaniany jest Australijczyk Roku, a tytuł ten otrzymuje osoba, której działania przyczyniły się do rozwoju Australii.