Logo Przewdonik Katolicki

Mosty ponad płynącym czasem

Jan Kiernicki
fot. Poznań Katharsis Festival

W muzyce dawnej nie chodzi o to, żeby cofać się do tego, co było kiedyś, ale żeby doświadczyć wspólnoty prawdy i piękna z tymi, którzy byli przed nami. Poznań Katharsis Festival jest dobrą okazją do tego, żeby dotknąć tej niezwykłej muzycznej rzeczywistości, która mimo upływu wieków ciągle okazuje się młoda.

Na początku XX w. w klasztorze św. Cecylii na rzymskim Zatybrzu odkryty został rękopis, którego nikt się nie spodziewał. Zapisana w nim była nieznana dotąd średniowieczna muzyka liturgiczna, jednak zupełnie inna od tzw. chorału gregoriańskiego. Mimo że manuskrypt został spisany w 1071 r., zawierał muzykę dużo starszą – śpiew, który przez wieki rozbrzmiewał w bazylikach Rzymu, a przez stulecia pozostawał niezmienny. Okazuje się, że w Rzymie liturgia i śpiew od zawsze były szczególne, a właściwie niepowtarzalne. Paradoksalnie w sercu cywilizacji łacińskiej liturgia (wszak to greckie słowo!) była przesiąknięta w dużej mierze językiem i duchem greckim. Jej śpiewem był zaś chorał nazwany później starorzymskim, czyli muzyka sięgająca jeszcze pierwszego tysiąclecia, a nawet późnej starożytności. Muzyka starsza od chorału gregoriańskiego, który swoją formę przyjął dopiero w czasach Karola Wielkiego (VIII–IX w.)! Chorał ten rozbrzmiewał w Rzymie aż do czasów niewoli awiniońskiej w XIV w., kiedy to papieże przez kilkadziesiąt lat urzędowali w południowej Francji. Przez dziesięciolecia zachowane rękopisy z tą muzyką wprawiały muzykologów i gregorianistów w zakłopotanie, bo nie pasowały do obowiązujących ówcześnie teorii o „czystym” chorale gregoriańskim jako śpiewie delikatnym, eterycznym, czasem ledwie tylko muskającym słowa i dźwięki. Tymczasem zapis śpiewu starorzymskiego jasno wskazuje na to, że pradawny śpiew Kościoła zachodniego w rzeczywistości obfituje w ozdobniki bliższe muzyce bizantyjskiej.
Dopiero w latach 80. francuski muzyk Marcel Pérès zabrał tę muzykę do Grecji, aby razem z najlepszymi bizantyjskimi śpiewakami (m.in. Lykourgosem Angelopoulosem, Protopsaltą Patriarchatu Konstantynopola) szukać wspólnych mianowników między tym repertuarem a żywą tradycją śpiewu bizantyjskiego. W ten sposób chorał starorzymski został przywrócony do życia: potężny, ozdobny i tajemniczy. Promieniujący siłą tradycji. Marcel Pérès, który 9 października wy- kona w poznańskiej katedrze tę odczytaną przez siebie muzykę, mówi, że poza uderzającymi wymiarami tradycji i ponadczasowości jest to śpiew prawdziwie ekumeniczny – znak Kościoła sprzed podziału na wschodni i zachodni.

Katharsis po chrześcijańsku
Greckie słowo katharsis ma znaczenie dwojakie. Z jednej strony w teorii greckiego teatru oznacza ono oczyszczające i uszlachetniające działanie sztuki na duszę ludzką. Jednocześnie chrześcijanie pierwszych wieków określali tym słowem chrzest.
W piątek 11 października o godz. 20.00 w poznańskim kościele ojców jezuitów odbędzie się wydarzenie, podczas którego wymiar antyczno-teatralny i chrześcijański się splotą: Schola Węgajty wykona Ludus Danielis, czyli Grę o Proroku Danielu. Jest to tradycja zupełnie zapomniana. Dzieje się to tak: w kościele odprawiane są normalne tradycyjne nieszpory, śpiewane są psalmy i hymn, aż tu w pewnym momencie zaczyna się rozgrywać historia biblijna. Pojawiają się postaci – babiloński król Baltazar ze swoim dworem, satrapowie, dwórki, prorok Daniel – i kolejne sceny biblijne: uczta i słynne Mane, Tekel, Fares, proroctwa, wtrącenie Daniela do jaskini lwów… Dramat liturgiczny to wydarzenie z pogranicza liturgii, muzyki i teatru. Najstarszymi w tym gatunku są sceny biegu apostołów do pustego grobu, które inscenizowali katedralni klerkowie w Niedzielę Wielkanocną, oraz misteria Męki Pańskiej (takie jak wystawiany już dwukrotnie w poznańskiej katedrze Ludus Passionis, czyli Gra o Męce Pańskiej). Koejnym typem były „gry” przedstawiające wydarzenia starotestamentalne. Dramat liturgiczny pozwala nie tylko przypomnieć sobie historię biblijną, ale znacznie więcej: przeżyć ją, wziąć w niej udział.
Pochodząca z Warmii, choć mocno międzynarodowa Schola Węgajty, jest jedyną grupą na świecie specjalizującą się w zgłębianiu tej tradycji, ze wszystkimi jej wymiarami, łącznie z gestami, kostiumami, choreografią.

Śpiew lutni i violi
Śpiew to jedno, ale festiwal Katharsis stwarza również okazję do spotkania z nietypowymi instrumentami muzycznymi. W tym roku na pierwszy plan wyjdą dwa bodajże najbardziej emblematyczne spośród nich: lutnia i viola da gamba. Mimo że wyglądają zupełnie inaczej, są to instrumenty pokrewne: viola da gamba to trochę jak lutnia skrzyżowana z wiolonczelą, na której gra się smyczkiem lub też szarpie struny. Obydwa one pozwalają odkryć zupełnie odmienne, lecz równie nieznane czy wręcz egzotyczne dla współczesnego słuchacza kolory, smaki, brzmienia. Co do gamby zresztą uważano, że jak żaden inny instrument imituje ona głos ludzki. Zagra na niej gambista Rado- sław Dembiński, a na lutni renesansowej angielski mistrz Nigel North: wykonają recitale, czyli koncerty solowe. Recitale to przepiękna forma spotkania z tego typu instrumentami i artystami: muzycy i ich instrumenty nikomu nie muszą towarzyszyć, dialogować, mogą za to swobodnie przemawiać muzyką i w nieskrępowany sposób snuć swoją opowieść, swoją pieśń.
 
Między karnawałem a pobożnością
Wojna postu z karnawałem to oczywiście tytuł słynnego obrazu Bruegla, z inspiracji którym powstała również piosenka Jacka Kaczmarskiego. Zarazem jest to motto koncertu, który na zakończenie festiwalu Katharsis wykona słynący z pulsujących energią interpretacji muzyki dawnej włoski zespół Micrologus. Sacrum i profanum – zwłaszcza w kontekście kultury średniowiecza – często bywają sobie przeciwstawiane jako niemożliwe do pogodzenia. Bywa jednak, że się spotykają, lub nawet przenikają.
– W czasach władającego Florencją pod koniec XV w. Wawrzyńca Wspaniałego, gdy nadchodził czas karnawału, młodzież wychodziła na ulice i wyśpiewywała radosne piosenki. W tym samym czasie działał tam również kaznodzieja Girolamo Savonarola, który nie cierpiał muzyki wielogłosowej – wolał pieśni jednogłosowe lub chorał – jednak liczył się z popularnością polifonii, więc polecał swoim uczniom pisać pobożne teksty do oryginalnych popularnych utworów. Zwyczaj ten nazywa się kontrafakturą – opowiada Patrizia Bovi, liderka zespołu Micrologus. Do florenckich piosenek karnawałowych podkładano zatem nowe, pobożne słowa, np. sławiące Matkę Bożą: w ten sposób powstawały pieśni zwane laudami (pierwsze laudy układał sam zafascynowany poezją i muzyką tru- badurów św. Franciszek!).
W niedzielę 13 października prowadzony przez charyzmatyczną Patrizię Bovi zespół Micrologus wyśpiewa kontrafaktury i laudy, czyli kontrasty, spotkania i mosty między florenckim karnawałem a pobożnością. A to wszystko przy wtórze dud, fideli, rebeku, trąb, bębnów, dulcymeru, lutni i harfy!

---

Poznań Katharsis Festival
odbędzie się w dniach 9–13 października.

Szczegółowy program, wejściówki, bilety i zapisy na warsztaty
na
www.katharsis-festival.pl

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki