Logo Przewdonik Katolicki

Obraz w porównaniach

ks. Artur Stopka
Peter von Cornelius Panny mądre i głupie, ok. 1813 r., Museum Kunstpalast Düsseldorf | fot. Wikimedia Commons

Co łączy ziarno gorczycy, perłę, zaczyn i sieć rybacką? Królestwo Boże. Nie tylko do nich porównał je w swoim nauczaniu Jezus. Czy dzisiaj dostrzegamy sens tych porównań?

W  starym dowcipie chłop, który odwiedził zoo, opowiada kumplowi, co tam zobaczył. – Widziałem zebrę – mówi. Gdy kumpel chce wiedzieć, jak to zwierzę wygląda, chłop pyta: – A widziałeś konia? Kumpel potwierdza. – No to zebra wygląda jak koń, tylko jest w biało-czarne pasy – wyjaśnia chłop i w podobny sposób opowiada o żyrafie (wygląda jak koń, ale ma długą szyję) i hipopotamie (wygląda jak koń, tylko jest gruby, ma krótkie nóżki, szeroki pysk i siedzi w wodzie). Chłop widział też węża. – A jak on wygląda? – docieka kumpel. – A widziałeś konia? – znowu pyta chłop. Gdy kumpel potwierdza, chłop z pełnym przekonaniem informuje, że wąż… zupełnie do konia nie jest podobny.
Ten mocno już leciwy żart pokazuje, w jaki sposób opowiadamy sobie nawzajem o świecie, a zwłaszcza w jaki sposób ci, którzy coś znają, coś widzieli, czegoś doświadczyli, starają się podzielić swoją wiedzą i doświadczeniem z tymi, którzy ich nie mają. Odwołujemy się do takiego zakresu pojęć, którym dysponują. W tym celu sięgamy po porównanie.

Co pomaga wyobraźni?
Pewna uczennica, chcąc pomóc koleżankom i kolegom, zamieściła w sieci swoją odpowiedź na pytanie o funkcje porównania. Jej zdaniem wśród najważniejszych funkcji jest ta, że porównanie pomaga coś sobie wyobrazić, np. kształt. A co pomaga w pracy wyobraźni? Odniesienie do czegoś znanego.
Internetowy słowniczek terminów literackich wyjaśnia, że porównanie to zestawienie dwóch zjawisk, przedmiotów lub osób, mające na celu ukazanie ich wzajemnego podobieństwa. Wyrazy połączone są ze sobą słowami: jak, jako, jakby, niby, na kształt. Żeby w taki sposób używać porównań, nie trzeba być wybitnym pisarzem. Ludzie używają porównań intuicyjnie, chcąc innym przybliżyć jakąś rzeczywistość, której ci nie znają.
W literaturoznawstwie mówi się o jeszcze jednym, specyficznym zjawisku – porównaniu homeryckim. Słowniki podpowiadają, że tak nazywane jest porównanie, którego jeden element zazwyczaj jest rozbudowanym opisem ludzkich działań zestawionych z zachowaniem zwierząt lub ze zjawiskami przyrody.

W świecie, który znali
Jezus, Boży Syn, głosząc od pierwszych chwil swej publicznej działalności królestwo Boże, opowiadał o rzeczywistości, którą znał. Jednak ci, do których się zwracał, wiedzieli o niej niewiele lub nic. Niektórzy wyobrażali je sobie po swojemu na podstawie wiedzy, którą dysponowali, m.in. na temat ziemskich królestw. Z punktu widzenia Chrystusa była ona w niewielkim stopniu przydatna w uświadamianiu sobie, czym jest w istocie głoszone przez Niego Królestwo. Raczej mogła przeszkadzać.
Aby umożliwić słuchaczom wyobrażenie sobie Królestwa, Jezus szukał analogii (podobieństw) w świecie, który znali. Wydawałoby się, że w pierwszej kolejności powinien je znajdować w sferze polityki albo wśród ludzkich działań dotyczących rządzenia i funkcjonowania państwa. Czy faktycznie przede wszystkim tam ich szukał? Stanowczo nie. Sięgał w zupełnie inne dziedziny, znacznie bliższe ogromnej części tych, którzy za Nim chodzili i słuchali Jego nauczania. Porównywał królestwo Boże do tego, co znali ze swej codzienności.

On sam nie wie jak
Takie właśnie jest pierwsze porównanie, które zapisał Marek Ewangelista. Jedna z zanotowanych przez niego Jezusowych przypowieści zaczyna się tak: „Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię” (Mk 4, 26). Zdecydowana większość ludzi wie, co się dzieje dalej. Już bez udziału człowieka „nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak”. Z punktu widzenia człowieka obserwującego, co się dzieje z zasianym ziarnem, ziemia niejako sama z siebie przynosi plon. Aż przychodzi moment, w którym człowiek ocenia, że już pora na żniwa.
Jak zauważył ks. Adam Dynak w artykule poświęconym logice rozwoju królestwa Bożego, zapisane tylko przez św. Marka porównanie akcentuje obecność królestwa Bożego na ziemi, jego dłuższy proces rozwoju i osiągnięcie pełni. Według niego działalność Jezusa, na którą wskazuje siew ziarna, pozorna niedostrzegalność królestwa w codziennym życiu, obrazowana przez proces rozwoju ziarna, i wreszcie pełnia królestwa symbolizowana przez żniwa, stanowią pełny obraz zamierzony przez Jezusa. „Pomimo skromnych początków można zaufać, że to, czemu początek dał Jezus, osiągnie pełną realizację” – podpowiada ks. Dynak.

Przez nich wdziera się moc
Przypowieść o zasiewie (lub o ziarnie), to nie jedyne „roślinne” porównanie w nauczaniu Jezusa o Królestwie. Trzej ewangeliści, Marek, Mateusz i Łukasz, umieścili w swych relacjach przypowieść o ziarnku gorczycy. Papież Benedykt XVI komentując ją, zwrócił uwagę, że choć jest tak małe, to jednak jest pełne życia. „Gdy pęka, wyrasta z niego zarodek zdolny przebić ziemię i przedrzeć się na światło słoneczne i wzrastać, aż stanie się «większe od innych jarzyn»” – tłumaczył.
Podkreślił, że paradoksalnie słabość jest siłą nasienia, jego rozpadnięcie się jest jego mocą. „Takie jest królestwo Boże: rzeczywistość po ludzku mała, składająca się z ubogich w sercu, tych, którzy pokładają ufność nie we własne siły, ale w mocy miłości Boga, tych, którzy nie są ważni w oczach świata; a jednak to właśnie przez nich wdziera się moc Chrystusa i przemienia to, co jest pozornie mało znacząc” – mówił Benedykt XVI.
Łukasz i Mateusz zestawili tę przypowieść z innym porównaniem użytym przez Jezusa – przypowieścią o zaczynie. To podobieństwo również obrazuje zasoby energii tkwiące w królestwie Bożym.

Krótkie, ledwie zarysowane
Co ciekawe, tylko u Mateusza znaleźć można dwa bardzo podobne porównania, dotyczące nie tylko królestwa Bożego, ale również mówiące o tym, jak ludzie powinni je traktować. To przypowieści o skarbie i perle. Jak zauważył papież Franciszek, są one bardzo krótkie, jakby ledwie zarysowane. Królestwo niebieskie zostało w nich przyrównane do dwóch różnych rzeczy „cennych” – skarbu ukrytego w roli i drogocennej perły. Zarówno człowiek, który natrafił na skarb, jak i kupiec, który zauważył wyjątkowo piękną perłę, sprzedali wszystko, co mieli, aby posiąść swe znaleziska. „Przystęp do królestwa w pełni mają ci, którzy są gotowi postawić nań wszystko – są odważni” – wyjaśniał Franciszek.
W obydwu tych porównaniach – jak zwrócił uwagę papież – królestwo Boże jest przeciwieństwem zbędnych rzeczy, które oferuje świat. Jest przeciwieństwem życia banalnego. „Jest ono skarbem, który codziennie odnawia życie i poszerza je ku rozleglejszym horyzontom” – mówił Franciszek, dodając, że istotnie ci, którzy znaleźli ten skarb, mają serce twórcze i poszukujące. To serce, które nie powtarza, lecz wynajduje, wytyczając i podążając nowymi drogami, które prowadzą człowieka „ku miłowaniu Boga, do kochania innych, do prawdziwego miłowania siebie samego”.

Przeplatają się wzajemnie
Jako dwie wersje tego samego porównania przedstawiane są czasami dwie inne przypowieści-porównania dotyczące królestwa Bożego. Także one zawarte są wyłącznie w Ewangelii wg Mateusza. Jedna opowiada o chwaście, druga o sieci. Jednak, jak zauważyła teolog i biblistka Joanna Jaromin w artykule poświęconym tej drugiej przypowieści, przypowieść o chwaście wzywa przede wszystkim do cierpliwości, natomiast przypowieść o sieci ostrzega przed sądem.
Autorka nie ma wątpliwości, że przypowieść o sieci zawiera w sobie kilka wymiarów królestwa Bożego, z których na pewno najbardziej widoczne są: eschatologiczny, etyczny i eklezjalny. „Wymiary te przeplatają się wzajemnie, tworząc całościowy obraz królestwa – od tego, do którego jesteśmy włączeni już na ziemi, aż po moment, w którym osiągnie ono swą pełnię przy końcu czasów; od nas jednak zależy, czy zostaniemy zaproszeni również do tego królestwa wiecznego” – stwierdziła biblistka.
Jezus porównał też królestwo Boże m.in. do króla, który rozlicza się ze swoimi sługami, darując im długi (Mt 18, 23–35), do gospodarza zatrudniającego robotników w winnicy i płacącego wszystkim tyle samo (Mt 20, 1–16), do uczty weselnej syna królewskiego, na którą zaproszeni nie chcieli przyjść (Mt 22, 10–14) i do dziesięciu panien z lampami, czekających na oblubieńca (Mt 25, 1–13). Każde z tych porównań pomaga nie tylko wyobrazić sobie choć w części, jakie jest królestwo Boże, ale też uświadomić sobie, dlaczego właśnie ono jest istotą dobrej nowiny o zbawieniu. Pytanie jednak, co zrobić, aby Jezusowe porównania także w XXI wieku były zrozumiałe i naprawdę pomagały?
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki