W historii zdarzały się tak zwane objawienia prywatne; niektóre z nich zostały uznane przez autorytet Kościoła. Nie należą one jednak do depozytu wiary. Ich rolą nie jest „ulepszanie” czy „uzupełnianie” ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomoc w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej. Zmysł wiary wiernych, kierowany przez Urząd Nauczycielski Kościoła, umie rozróżniać i przyjmować to, co w tych objawieniach stanowi autentyczne wezwanie Chrystusa lub świętych skierowane do Kościoła.
Tyle na temat objawień mówi Katechizm Kościoła katolickiego, jasno podkreślając, że mają one znaczenie w konkretnej epoce historycznej. Choć zatem Kościół zna świadectwa objawień Maryi z czasów starożytnych – jak choćby objawienie się Maryi i św. Jana Apostoła świętemu Grzegorzowi z Nyssy – to nie są one dziś przedmiotem rozważań innych niż historyczne.
Bardziej interesujące na płaszczyźnie wiary będą te objawienia, do których dochodziło w ostatnim stuleciu. Trudno omówić je wszystkie, ponieważ na świecie stwierdzono ich kilkaset. Zresztą nie wszystkie są interesujące i z pewnością nie wszystkie można uznać za wiarygodne. Kościół po przebadaniu wszystkich tych wydarzeń za autentyczne uznał jedynie pięć z nich: w Fatimie, belgijskich miejscowościach Beauraing i Banneux, w wiosce Cua w Wenezueli oraz w Kibeho w Rwandzie.
Fatimskie tajemnice
Objawień w Fatimie nie trzeba szczególnie mocno przypominać. Pobożność z nimi związana jest w Kościele żywa, na co bez wątpienia wpłynęła również osoba papieża Jana Pawła II. On przez lata nie tylko promował treść tych objawień, ale też podkreślał, że bezpośrednio właśnie Matce Bożej Fatimskiej zawdzięcza swoje ocalenie po zamachu z 13 maja 1981 roku. Wielu z nas pamięta również z mediów postać siostry Łucji dos Santos, zmarłej w 2005 roku widzącej z Fatimy.
Treść fatimskich objawień nie była skomplikowana. W objawieniach przygotowawczych anioł uczył trójkę dzieci modlitwy i zachęcał je do pokuty. Później sama Maryja przedstawiała się im jako Niepokalane Poczęcie i jako Madonna Różańcowa. Prosiła o modlitwę i pokutę w intencji nawrócenia grzeszników oraz nawrócenia Rosji, która powinna być ofiarowana Najświętszemu Sercu Maryi. Dwoje dzieci, Franciszek i Hiacynta, dowiedziało się, że niedługo umrą, wszystkie zaś dzieci mogły zobaczyć, jak wygląda piekło. Maryja zapowiadała również drugą, straszniejszą wojnę, która rozpęta się, jeśli ludzie nie przestaną obrażać Boga – co wypełniło się w II wojnie światowej. W każdym z objawień w Fatimie prosiła o modlitwę różańcową.
Nie wszystkie treści z tych objawień zostały upublicznione i przechowywane były jako „tajemnice fatimskie”. Dwie z nich na polecenie biskupa Fatimy ogłoszono w 1941 roku, a trzecią i ostatnią w roku 2000. Pierwszą z tych tajemnic był wspomniany wcześniej opis piekła, drugą polecenie ustanowienia nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi i żądanie poświęcenia mu Rosji, trzecią – „przeznaczoną dla samych papieży” – wizja kapłana w bieli, ginącego od strzałów z broni i z łuków. Wielu, w tym sam Jan Paweł II, traktowali tę wizję jako zapowiedź nieudanego zamachu na niego, choć wokół tej teorii nadal podnoszone są wątpliwości.
O nawrócenie grzeszników
Jesienią 1932 roku w miasteczku Beauraing w diecezji Namur na południu Belgii Maryję zaczęło widzieć pięcioro dzieci i nastolatków w wieku od 9 do 15 lat. Dzieci należały do dwóch rodzin i szły po południu do szkoły, żeby odebrać stamtąd najmłodsze rodzeństwo. W pobliżu klasztornej groty po raz pierwszy zobaczyły białą postać. Pierwszy zobaczył ją Albert, ale kiedy krzyknął, że widzi Maryję, pozostałe dzieci uznały, że to żart. Dopiero jego niezwyczajna powaga sprawiła, że posłuchały go i również dostrzegły Maryję.
Dzieci były ochrzczone, ale ich rodzice, a przez to również one same, nie odznaczały się szczególną pobożnością. Wprawdzie 13-letnia Gilberta chodziła do szkoły prowadzonej przez siostry zakonne, ale tylko dlatego, że nie chciała jeść, a rodzice uznali, że siostry z pewnością swoimi sposobami poradzą sobie z tym problemem. To właśnie przy tym klasztorze i szkole znajdowała się grota.
Biała postać, którą nazywali „Piękną Panią”, nie przestawała się im pojawiać w kolejnych tygodniach. Kiedy Albert zapytał ją wreszcie, czy jest Niepokalaną Dziewicą, potwierdziła. Na pytanie, czego od nich chce, odpowiedziała, żeby zawsze byli dobrzy.
Wiadomość o tym, co widzą dzieci, szybko rozniosła się po okolicy. 8 grudnia 1932 roku dzieciom towarzyszyło już ponad trzydzieści tysięcy dorosłych, pragnących zobaczyć nadprzyrodzone wydarzenie. Maryi nikt z nich nie ujrzał: zobaczyli za to dzieci znajdujące się w ekstazie, niereagujące na żadne bodźce zewnętrzne, łącznie z ogniem, nakłuwaniem czy rażeniem ich światłem w oczy.
Podobnych objawień w Beauraing było aż trzydzieści trzy. Trwały przez cały Adwent i początek okresu Bożego Narodzenia. 28 grudnia Maryja zapowiedziała, że niedługo przestanie się pojawiać i pokazała dzieciom swoje złote serce, od którego rozchodziły się promienie. Objawienia te ostatecznie zakończyły się w styczniu 1933 roku.
Jeśli przyjrzeć się samej treści tych objawień, nie będzie ona zaskakująca. Maryja przedstawiała się tu jako Dziewica Niepokalanie Poczęta, Matka Boga i Królowa Nieba. Prosiła o zbudowanie kaplicy i nieustanną modlitwę. Razem z dziećmi odmawiała różaniec oraz zachęcała do modlitwy o nawrócenie grzeszników.
Różaniec na śniegu
Kilkanaście dni po zakończeniu objawień w Beauraing, w położonej niespełna osiemdziesiąt kilometrów dalej miejscowości Banneux Maryja zaczęła ukazywać się ponownie, tym razem trzynastoletniej Marietcie Beco.
Marietta była najstarsza spośród sześciorga rodzeństwa i wzrastała w rodzinie podobnej do tych z Beauraing: bez wielkiej gorliwości i z ojcem ateistą. Wieczorem 15 stycznia 1933 roku siedziała w oknie i czekała na powrót swojego dziewięcioletniego brata, kiedy w ogrodzie zobaczyła światło i postać kobiety w białej szacie i z welonem. Na jej odsłoniętej stopie widać było złotą różę, a na ramieniu różaniec. Dziewczynka zaalarmowała mamę, która również widziała postać, choć nie tak wyraźnie jak córka. Uznała, że to jakaś czarownica i zasłoniła okno.
Marietta była jednak przekonana, że widziała Maryję, dlatego zaczęła modlić się na różańcu. Widziała, że postać modli się razem z nią i ruchem ręki woła ją do siebie. Mama nie pozwoliła jednak dziewczynce wyjść z domu, w ciemności i na mróz. Chwilę potem Maryja zniknęła.
Maryja przyszła ponownie po trzech dniach. 18 stycznia ojciec znalazł dziewczynkę klęczącą w nocy na mrozie i odmawiającą różaniec. Kiedy chciał ją zabrać do domu, ta na nic nie reagowała. Marietta w pewnym momencie wstała, uniosła ręce, a ojciec myślał, że oszalała i krzykiem próbował zmusić ją do powrotu do domu. Szukał pomocy u księdza, którego nie było w domu. W końcu poprosił o pomoc swojego kuzyna i jego syna. W trójkę byli świadkami, jak Marietta, prowadzona przez niewidoczną dla nich Maryję, wychodzi z ogrodu do miejsca, w którym wytryskuje źródło – a potem budzi się z transu.
Objawienia trwały przez kolejne dni. Marietta wychodziła zawsze wieczorem, klękając w śniegu i odmawiając różaniec. Znosiła kpiny ludzi z okolicy oraz szyderstwa dzieci w szkole. Słuchała krzyku rodziców, którzy martwili się o jej zdrowie. Jedno z objawień miało miejsce 11 lutego, w 75. rocznicę objawień w Lourdes. Ostatnie nastąpiło 2 marca.
Jeśli chodzi o treści, które przekazała Maryja, znów nie były one skomplikowane. Maryja nazwała się Matką Boską Ubogich oraz Matką Zbawiciela, Matką Boga. Prosiła o zbudowanie kapliczki, mówiła, że przychodzi ulżyć w cierpieniu i temu służyć miało cudowne źródełko. Prosiła też, by jak najwięcej czasu ludzie przeznaczali na modlitwę.
Dzieci wszystkich religii
W Wenezueli objawienia Maryi rozpoczęły się w marcu 1976 roku w wiosce Cua, w posiadłości nazywanej Betanią. Mieszkała tam 48-letnia Maria Esperanza Mednaro de Bianchini. Kiedy była nastolatką, Maria chciała wstąpić do zgromadzenia zakonnego, wtedy jednak miała jej się objawić św. Teresa z Lisieux przekonująca, że jej powołaniem nie jest życie zakonne, ale rodzinne. Maria wyszła więc za mąż i urodziła siedmioro dzieci. Wcześniej zdążyła pielgrzymować do Włoch i spotkać tam o. Pio. Niezwykłe wydarzenia towarzyszyły jej przez całe życie – jako dziecko została cudownie uzdrowiona z choroby, na swoje życie wybrała miejsce, które wcześniej zobaczyła w wizji, rozpoznając je po fruwających tam niebieskich motylach. Jej dzieci widziały, że w trakcie modlitwy unosiła się ponad ziemią. Potrafiła prorokować, miała również dar bilokacji.
Maryja zaczęła objawiać się jej w uroczystość Zwiastowania, kolejne takie spotkania miały miejsce w sierpniu i w święta maryjne, trwały aż do roku 1990. W przeciwieństwie do objawień w Belgii, tu Maryję widzieli również świadkowie, zebrani wokół widzącej.
W samej treści tych objawień niewiele jest tego, co sensacyjne lub nowe. Nowością jest tytuł, którym nazywa się Maryja, gdy mówi, że jest „Pojednaniem ludzi i narodów”. Maria słyszała od Niej słowa: „Powiedz moim dzieciom ze wszystkich ras, wszystkich narodów, wszystkich religii, że je kocham. Dla mnie różnice nie mają znaczenia – wszystkie moje dzieci są takie same. Nie ma bogatych i biednych, nie ma brzydkich i pięknych, czarnych i białych. Przychodzę zebrać je wszystkie, by pomóc im wspiąć się na wysoką górę Syjon, aby mogły osiągnąć zbawienie”.
Cierpienie jest drogą
Objawienia w Kibeho miały miejsce między końcem 1981 a końcem 1983 roku, a ich moc podkreślają wydarzenia, do jakich doszło w Rwandzie dziesięć lat później, kiedy to spełniły się najstraszniejsze przepowiednie.
Maryja w Kibeho ukazywała się trzem kobietom – dwóm nastolatkom i jednej dorosłej, choć każdej z nich oddzielnie. Pierwszą widzącą była Alphonsina Mumureke, która zobaczyła Panią, nazywającą siebie „Matką Słowa”. Kilka dni później Maryja zaczęła objawiać się również Nathalie Mukamazimpaka i Marie Claire Mukangango. Objawienia trzech kobiet różniły się od siebie długością i treścią, nie były identyczne. Wymowa tych objawień była jednak podobna. Smutna Maryja mówiła o świecie pogrążonym w grzechu i wzywała do pilnej pokuty. Mówiła również o zbawczym cierpieniu, którego cierpliwe znoszenie jest drogą do chwały i sposobem na odpokutowanie za grzechy świata. Wzywała także do gorliwej i szczerej modlitwy, również na różańcu oraz Koronce do Siedmiu Boleści Maryi – między innymi za Kościół, który czekają poważne trudności.
Proroczymi słowami Maryi z Kibeho były te o morzu krwi i martwych ciałach, których nikt nie zanosi do grobu. Wypełniły się one w czasie rzezi między Tutsi a Hutu w 1994 roku, kiedy to w bratobójczej walce w ciągu trzech miesięcy życie straciło od 800 tysięcy do ponad miliona Rwandyjczyków.
Nic nowego
Objawienia maryjne, niezależnie od towarzyszących im niezwykłych czasem okoliczności, nie niosą ze sobą żadnej treści, która by nie wynikała wcześniej z Pisma Świętego i Tradycji Kościoła. Maryja nie ogłasza niczego nowego – Ona jedynie przypomina lub wyjaśnia prawdy, które w danym czasie mogą tego wymagać. Nawołuje do tego, do czego wzywał już Jezus, do nawrócenia i do miłości. Słuchać należy Jej zatem właśnie w taki sposób: jako głosicielkę orędzia Jezusa, nic ponad to.