Francja została pierwszym krajem na świecie, który wpisał „prawo do aborcji” do konstytucji! Ruch pro-life przegrywa?
– Abp Fulton Sheen powiedział: „Zasady moralne nie zależą od większości głosów. Zło jest złem, nawet jeśli wszyscy są źli. Prawda jest prawdą, nawet jeśli wszyscy się mylą”. To, co wydarzyło się we Francji, stało się po prostu konstytucją kłamstwa, w którym zabijanie dziecka nazywa się prawem człowieka. Jest to oczywiście bardzo niebezpieczne i istnieje ryzyko, że inne kraje pójdą za szaleństwem Francji, mimo że jest to zaklinanie rzeczywistości. Może to mocne porównanie, ale wszystko, co zrobili Niemcy w Auschwitz, było zgodne z ich ówczesnym prawem. To, co zrobiła Francja, jest współczesną wersją takiego myślenia, że można jakiejś części ludzi – w tym wypadku nienarodzonych – odebrać człowieczeństwo. Ruch pro-life nie przegrywa, ani nie wygrywa – nie myślę o tym w takich kategoriach. Po decyzji Francji przegrywa ludzkość, przegrywa człowieczeństwo. I obyśmy się jak najszybciej z tego otrząsnęli.
Protesty kobiet miały znaczący wpływ na wynik wyborów do parlamentu w Polsce. Koalicja rządząca realizuje ich postulaty i zadeklarowała nowelizację ustawy: prawo do aborcji do 12. tygodnia ciąży. Wiele osób wyraża pogląd, że zaostrzanie ustawy za rządów prawicy de facto wywołało efekt wahadła. Było planem krótkowzrocznym w ustroju, gdzie władza jest wymienialna co cztery lata. Jak oceniasz sytuację u nas?
– Nie sądzę, by obecna koalicja rządząca znalazła większość konstytucyjną, by aborcja była dostępna bez ograniczeń do 12. tygodnia ciąży. Wiele się dyskutuje o wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2022 r. Przypomnę jednak, że w latach 90. SLD próbowało już zrobić to, co próbuje teraz wprowadzić Lewica. Trybunałem kierował prof. Andrzej Zoll i zapadł inny wyrok. Próby powrotu do tzw. kompromisu oczywiście będą, chociaż dostaję gęsiej skórki, kiedy słyszę, że kompromis polega na prawie zabijania chorych czy niepełnosprawnych dzieci.
Zamiast dyskutować o zakresie dostępności do aborcji powinniśmy jako społeczeństwo skupić się raczej na szeroko rozumianym wsparciu rodzin wychowujących takie dzieci. Nie żyjemy w dawnej Sparcie. Miarą człowieczeństwa naszej kultury i społeczeństwa jest to, jak traktujemy najsłabszą część. W innym wypadku otworzymy drzwi nie tylko dla aborcji, ale także dla eutanazji. Bo przecież w istocie to przejaw tej samej mentalności: jeżeli nie jesteś chciany, nie jesteś potrzebny, czy byłbyś dla mnie obciążeniem, lepiej żebyś nie żył.
Społeczeństwo obywatelskie jest zsynchronizowane z tzw. „miękkimi strategiami walki” o wartości, wykluczając działania siłowe czy narzucanie poglądów. To pole do aktywizmu obywateli. Zrzeszają się w organizacje pozarządowe, a te w ruchy społeczne, zmieniające świadomość. Może zamiast parcia z góry, sojuszu z polityką, postawmy na podmiotowość oddolną? Jakoś w Kościele nie ma ideału męskiego, komplementarnego do Maryi! Jak mówić o aborcji bez Józefa? Wychował nie swoje dziecko! Mężczyzna porzuca kobietę w ciąży, porzuca kobietę, bo urodziła „mu” dziecko niepełnosprawne i świat to rozumie. To „tylko facet”… Jakby nigdy nie było Nowego Adama.
– Obserwuję ostatnio z bliska fantastyczną pracę Rycerzy Kolumba, którzy wstąpili do Polskiej Federacji. Najwyższy Rycerz w Polsce, Krzysztof Dziuba, zastąpił mnie w zarządzie Federacji ONE OF US. Zgadzam się, że w Polsce potrzeba więcej „Rycerzy”, a mniej „Piotrusiów Panów”.
Bóg dał Maryi Józefa „do pomocy”.
– Gotuje się we mnie, kiedy słyszę mężczyzn obojętnie wzruszających ramionami. Mówią: „Twój brzuch, twoja sprawa”. To całkowite unikanie odpowiedzialności za życie, które się współtworzyło. Wstyd, który zasługuje na pełny ostracyzm całego społeczeństwa – bez wyjątku. Zaryzykuję twierdzenie, że aborcja byłaby zjawiskiem wręcz marginalnym, gdyby wszyscy mężczyźni byli „Rycerzami” dla swoich partnerek. Chciałbym, by dzisiejsi młodzi rodzice to rozumieli i wychowywali swoich synów do takiego etosu.