Logo Przewdonik Katolicki

Ekonomia polityczna

Piotr Zaremba
fot. Magdalena Bartkiewicz

Oto trwa wielki spór o to, czy nowa koalicja zdoła się wywiązać z obietnic wyborczych, tych najkosztowniejszych. Wbrew obiegowym opiniom to nie PiS obiecał Polakom najwięcej

Są chwile, kiedy twierdzenie, że dziennikarz to zawód dla dyletanta, nabiera szczególnej wagi. Wiadomo, że nie jesteśmy ekonomistami. Wiadomo też, że powinniśmy się wspierać opiniami ekspertów, fachowców.
Co jednak począć, kiedy te opinie są drastycznie sprzeczne, a zarazem dziwnie przewidywalne, bo związane z miejscem eksperta na mapie politycznej Polski? Wiadomo, że ekonomia nie jest nauką do końca ścisłą, że prognozy ekonomiczne sprawdzają się albo i nie – w zależności od wielu współrzędnych niedających się przewidzieć, bo dyktowanych przez ludzkie zachowania. Ale żeby aż do tego stopnia?
Oto trwa wielki spór o to, czy nowa koalicja zdoła się wywiązać z obietnic wyborczych, tych najkosztowniejszych. Na razie wiemy tyle, że nowa koalicja nastanie, nie wiem, po co PiS bawi się jeszcze w udawanie, że skleci swoją większość, tylko sobie szkodzi, bo pokazuje dodatkowo własną bezsilność. Ale poza tym wiemy nie za wiele.
Wbrew obiegowym opiniom, to nie PiS obiecał Polakom najwięcej. To opozycja, a szczególnie Lewica i niegdyś wolnorynkowa Koalicja Obywatelska. Trzydziestoprocentowe podwyżki dla całej budżetówki (przy wciąż sporej inflacji), podwojenie kwoty wolnej od podatku, tak zwane babciowe, czyli dopłaty dla kobiet wracających na rynek pracy, na dokładkę forsowane przez oba te ugrupowania programy mieszkalnictwa, zerowy kredyt mieszkaniowy (to formacja Tuska) itd.
Nawet bardziej wyważona Trzecia Droga chce podnosić płace nauczycielom i innym pracownikom państwa. Pomińmy już takie „drobiazgi” jak wymyślony przez ekspertów Szymona Hołowni „akademik za złotówkę” czy dopłaty do prywatnych wizyt lekarskich w razie długich terminów oczekiwania.
Zarazem „nic, co zostało przyznane (przez Zjednoczoną Prawicę), nie zostanie odebrane”, a więc 800+ (lekko kontestowane przez Trzecią Drogę), kilkunaste emerytury itd. mają istnieć. To są naprawdę masywne zobowiązania. No i po wyborach zaczął się wokół tego taniec.
Ekonomiści opozycji dowodzą, że deficyt budżetowy poprzedniej władzy jest straszliwy, więc trzeba być ostrożnym z wykonywaniem obietnic. Politycy i eksperci PiS odpowiadają, że zaczęli program 500+ i inne formy wspierania Polaków przy jeszcze większym deficycie i długu publicznym zostawionym przez poprzednią koalicję PO–PSL. Ludzie opozycji dalejże odpowiadać, że budżet Morawieckiego zawiera wiele pułapek, ukrytych pozycji wyprowadzonych poza niego, co umożliwiało kreatywną księgowość. Zaraz potem pojawia się refren: wszystkie obietnice wykonamy, a nic co zostało przyznane…
Pojawiło się także 100 ekspertów niezwiązanych z żadną ze stron, a podejrzewanych o skłonności bardziej lewicowe niż balcerowiczowskie. Napisali oni w liście otwartym, że pieniędzy wystarczy i że śmiało nowa koalicja może wydawać to, co zapowiedziała. Na to „Gazeta Wyborcza”, że to „wujki dobra rada”, którzy wpędzą nowy układ rządowy w zapaść, zrobią tu nową Grecję, jeśli nie Wenezuelę.
Można odnieść wrażenie, że ktoś ma tu rację. Ale jest to racja wciąż ukryta, możliwe zresztą, że podzielona. Możemy być pewni jednego. Da się mniej więcej przewidzieć, kto co powie, bo to, powtórzę, zgodne z jego usytuowaniem.
Są naturalnie dylematy jeszcze bardziej magiczne. Konia z rzędem temu, kto rozszyfruje tajemnice Centralnego Portu Komunikacyjnego. Zbędna,
 zbyt kosztowna gigantomania? Czy konieczne wbicie się Polski w komunikacyjny rynek europejski, porównywalne z budową przed wojną portu w Gdyni? I znów z zamkniętymi oczami wskażemy, kto ma co do powiedzenia. Kiedyś się okaże, gdzie była racja. Ale wtedy będziemy już zajęci czym innym.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki