Barbie, najsłynniejsza lalka świata, znowu przyciąga uwagę milionów ludzi. Stało się tak za sprawą premiery filmu, który w pierwszy weekend wyświetlania pobił rekord i zarobił 155 mln dolarów. Jak zwykle kinowej superprodukcji towarzyszy potężna machina promocyjna, która dodatkowo napędza zainteresowanie wszystkim, co jest związane z filmem i jego bohaterami. Bardzo szybko pojawiła się „barbiemania”, czyli moda na stroje, fryzury i rekwizyty nawiązujące do Barbie i jej towarzysza, Kena.
Rząd ostrzega
Oczywiście zareagował także internet. W sieci pojawiły się aplikacje barbieselfie. ai i bairbie.me. Wystarczy zrobić sobie zdjęcie, a już po chwili nasze selfie zostaje przekształcone i stajemy się Barbie lub Kenem. O tym, jak popularne stało się to zjawisko, można się przekonać, przeglądając media społecznościowe, gdzie wiele osób opublikowało właśnie takie swoje zmodyfikowane wizerunki.
Tymczasem aplikacje zmieniające nas w Barbie i Kena, chociaż gwarantują dobrą zabawę, mogą nie być jedynie niewinną rozrywką. Specjalny komunikat w tej sprawie wydało Ministerstwo Cyfryzacji. Ostrzega w nim, że te niepozorne aplikacje w rzeczywistości na dużą skalę zbierają nasze dane, w tym z aparatu w smartfonie, historii płatności, lokalizacji GPS, interakcji w mediach społecznościowych i odpowiedzi na ankiety. Ministerstwo Cyfryzacji niepokoi szczególnie to, że druga z aplikacji, bairbie. me, nie przestrzega Ogólnego Rozporządzenia o Ochronie Danych (RODO), co pozostawia niepewność co do zakresu i celu zbierania danych.
Firma Mattel, właściciel marki Barbie, oświadczyła, że nie jest właścicielem podejrzanych stron.
Wątpliwe apki
Tymczasem zajmujący się tematyką bezpieczeństwa w sieci portal Niebezpiecznik uważa, że rząd niepotrzebnie straszy. Niebezpiecznik przekonuje, że z aplikacji barbieselfie.ai można korzystać bez udzielania uprawień i rejestracji. Eksperci są też zdania, iż większą prywatność zapewni korzystanie z filtrów na naszych zdjęciach, które już są publiczne. Ponadto dostęp do „historii płatności” oraz „dokładnych danych technicznych smartfona”, które przywołuje resort cyfryzacji, to „standardowe logi, czyli dane widoczne i zbierane od lat przez większość stron i bez pytania”.
Filtry do zdjęć takie jak te z Barbie to nic nowego. W przeszłości były już fotki z psimi uszami czy aplikacje pozwalające sprawdzić, jak będziemy wyglądali w przyszłości, gdy przybędzie nam lat i zmarszczek. To nie pierwszy raz, gdy popularna zabawa z aparatem z pomocą filtrów może być uznawana jako zasłona dymna dla oszustów. W 2019 r. z tego powodu usunięto z Google Play aż 29 aplikacji. Trzy z nich – Pro Camera Beauty, Cartoon Art Photo i Emoji Camera – miały ponad milion pobrań. Kilka kolejnych – ponad sto tysięcy. Aplikacje w celu nałożenia filtra wysyłały zdjęcia na serwer, skąd następnie były kradzione.
Nasze dane zbierane przez aplikacje są cenne dla firm, które mogą wykorzystywać je do celów reklamowych i profilowania użytkowników. Niebezpieczeństwo polega na tym, że te informacje mogą być wykorzystywane w niewłaściwy sposób, co narusza naszą prywatność i bezpieczeństwo w internecie.
Niezdrowa popularność
Barbie-zdjęcie to niejedyna moda, jaka ostatnio pojawiła się w internecie. Po premierze filmu na platformach TikTok i Instagram zyskał na popularności trend Barbie Foot Challenge. Polega on na naśladowaniu charakterystycznego wygięcia stóp Barbie. W ramach wyzwania kobiety chodzą na wysokich obcasach, następnie wyjmują stopy z butów, chwilę chodzą na palcach, utrzymując wygięcie, a następnie nagle opuszczają stopy.
Takie wygięcie, bez odpowiedniego wsparcia, może prowadzić do różnych problemów zdrowotnych. Potencjalne urazy obejmują problemy z kostką i więzadłami, obciążenie dolnej części pleców, a nawet uszkodzenia płytek wzrostu. Trend Barbie Foot Challenge jest szczególnie niebezpieczny dla młodych dziewcząt. Nawet Margot Robbie, odtwórczyni głównej roli w Barbie, potrzebowała wsparcia podczas kręcenia sceny. Wielu użytkowników TikToka zapomina o ryzyku związanym z naśladowaniem modnych trendów, które są promowane na platformie, i kładzie swoje zdrowie na szali dla chwili popularności.
– Różnego rodzaju wyczyny, które oglądamy w internecie, a którym chcemy sprostać, są często niebezpieczne – podkreśla fizjoterapeutka Anna Mączyńska. – Tylko z pozoru wydają się one łatwe, jednak często ich wykonanie wymaga odpowiedniego przygotowania ciała i treningu.
TikTok na cenzurowanym
Problem z TikTokiem to jednak nie tylko nierozważne podejście do często wymyślnych wyczynów. Platforma gromadzi ogromne ilości danych o użytkownikach, w tym: lokalizację, informację o zainstalowanych i uruchomionych aplikacjach, kontakty, dane identyfikacyjne urządzenia oraz informacje dotyczące naszych działań zarejestrowanych w samej aplikacji. Innymi słowy, firma będąca właścicielem TikToka wie nie tylko, co nam się spośród treści dostępnych na tej platformie podoba, a co nie, ale też kiedy i gdzie fizycznie byliśmy oraz z jakich innych aplikacji i jak często korzystamy. Dlatego też szereg zachodnich rządów rozważa różne formy blokowania TikToka lub przynajmniej zabraniania korzystania z niego na urządzeniach osób pracujących w administracji.
Zarządzanie życiem
Smartfon już dawno przestał być tylko telefonem. Stał się dosłownie i w przenośni „centrum zarządzania naszym życiem”. Jak zatem zadbać o jego bezpieczeństwo, a tym samym bezpieczeństwo naszych danych? – Aby zwiększyć bezpieczeństwo smartfona, należy nie tylko pamiętać o aktualizacji samego urządzenia, ale także aplikacji, z których się korzysta. Dlatego trzeba używać programów antywirusowych – zachęca informatyk Szymon Adamski. – Zawsze także należy czytać politykę prywatności aplikacji, zanim zaczniemy z niej korzystać, i upewnić się, że rozumiemy, jakie dane są zbierane i jak będą one wykorzystywane. Chociaż jesteśmy zafascynowani perspektywą wyglądania np. jak Barbie, to warto pamiętać, że nasza prywatność jest najważniejsza. Zasada ograniczonego zaufania to podstawowa zasada cyberbezpieczeństwa.