Jest takie powiedzenie: „Wstąpił do piekieł, po drodze mu było”. Mówi ono o kimś, kto poszedł gdzieś drogą okrężną, mimo że nie było to konieczne, niepotrzebnie nadłożył drogi. Niektórym skojarzy się ono z innym powszechnie znanym sformułowaniem: „Zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał”. Pozorne podobieństwo obydwu zdań może być bardzo mylące. Ktoś może dojść do wniosku, że Jezus, niejako „w drodze” do swego zmartwychwstania, bez istotnej potrzeby nawiedził piekło. To wniosek pełen błędów i nieporozumień. Ale może on wynikać nie tylko z podobnego brzmienia dwóch będących w powszechnym użyciu wypowiedzi.
Potwierdzenie śmierci
Ksiądz Wacław Hryniewicz, znany polski teolog i ekumenista, prawie piętnaście lat temu w książce Credo. Symbol naszej wiary napisał, że prawda, iż Jezus „zstąpił do piekieł”, to często zapominany artykuł naszej wiary. Coś chyba jest na rzeczy. Nawet nie jest wymieniany w jednym z dwóch podstawowych symboli wiary stosowanych w Kościele katolickim. Jest w wyznaniu wiary nazywanym Składem Apostolskim, tym krótszym, które odmawiane jest w codziennych pacierzach, na początku różańca itp. Nie wspomina o nim natomiast odmawiany co niedzielę podczas Mszy św. Symbol Nicejsko-Konstantynopolitański.
Wspomnienia o „zstąpieniu Jezusa do piekieł” próżno też szukać w książkowym wydaniu Youcat. Katechizmu Kościoła katolickiego dla młodych w punktach omawiających mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Nawet w odpowiedzi na pytanie 103, które brzmi: „Czy Jezus rzeczywiście umarł, czy też mógł powstać z martwych dlatego, że tylko pozornie poniósł śmierć?”. Tymczasem, jak wskazują teologowie, właśnie to sformułowanie jest wyznaniem wiary w rzeczywistą śmierć Jezusa.
Kłopotliwe słowo
Takie podejście potwierdza Katechizm Kościoła katolickiego, który nie tylko uwzględnia wspomnianą „zapominaną” prawdę wiary, ale przywołuje słowa św. Pawła z Listu do Efezjan mówiące, że Jezus „zstąpił do niższych części ziemi” i że „Ten, który zstąpił, jest i Tym, który wstąpił” (Ef 4, 9–10). Katechizm zwraca uwagę na coś bardzo istotnego. Podkreśla, że Symbol Apostolski wyznaje w tym samym artykule wiary zstąpienie Chrystusa do piekieł i Jego zmartwychwstanie trzeciego dnia, „ponieważ On sprawił, że w misterium Jego Paschy z głębi śmierci wytrysnęło życie” (KKK 631).
Jest to więc sformułowanie ważne dla właściwego pojmowania zmartwychwstania Jezusa. Jednak jego rozumienie utrudnia użyte w nim staropolskie słowo „piekieł”. Dziś budzi natychmiastowe skojarzenie z piekłem, czyli stanem ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi. Z pewnością do tak rozumianego piekła Jezus po śmierci na krzyżu nie zstąpił.
Mieszanina bycia i nie-bycia
Gdzie więc się znalazł? Katechizm Kościoła katolickiego używa określenia „kraina zmarłych”, dodając, że Pismo Święte nazywa ją piekłem, Szeolem lub Hadesem. Ponieważ z tych słów pierwsze kojarzy się współcześnie z potępieniem, a trzecie głównie z mitologią grecką, dla uniknięcia nieporozumień warto używać terminu Szeol.
To „dziwna mieszanina bycia i nie-bycia, stan, w którym człowiek jeszcze jakoś istnieje, ale już nie żyje”. Tak o Szeolu napisał kard. Joseph Ratzinger w książce Eschatologia. Śmierć i życie wieczne. Gdy wpisze się słowo „Szeol” w wyszukiwarkę internetowej wersji Biblii Tysiąclecia, pojawią się sześćdziesiąt trzy wyniki – wszystkie ze Starego Testamentu.
Jak wyjaśnił o. Zdzisław Józef Kijas OFMConv w książce Niebo, czyściec, piekło, semicka wizja kosmosu zakładała istnienie trzech różnych poziomów, z których każdy obejmował inny zakres świata widzialnego i niewidzialnego. „Ziemia znajdowała się pośrodku, nad nią rozpostarte było niebo (sklepienie niebieskie), natomiast poniżej poziomu ziemi sytuował się trzeci obszar, zwany Szeolem” – doprecyzował franciszkański teolog. Dodał, że jak powszechnie uważano, zamieszkały był przez zmarłych.
Uniknęli smutnego losu
„Opisywano go w obrazach na wskroś materialnych, jako rodzaj zamkniętego pomieszczenia, przestrzennie wielkiego miejsca” – odnotował o. Kijas. Jednak, jak zauważył, niektórzy pisarze biblijni, którzy tworzyli w okresie wczesnego Izraela, przypuszczali, że jedynie Henoch (Rdz 5, 24) i Eliasz (2 Krl 2, 11) uniknęli smutnego losu wszystkich pozostałych ludzi i nie znaleźli się w Szeolu. Dlaczego? Ponieważ istniało powszechne przekonanie, że Jahwe zabrał ich bezpośrednio z tego świata do siebie bez przeprowadzania ich przez Szeol.
Ojciec Zdzisław Kijas zwrócił uwagę na coś bardzo ważnego: „Sądzono również, że podobny los mógł spotkać tajemniczego Sługę Jahwe, który po swojej śmierci nie pozostał w Szeolu, ale zmartwychwstał do życia wiecznego, jak sugeruje Księga Izajasza:
Po udrękach swej duszy,
ujrzy światło i nim się nasyci.
Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu,
ich nieprawości On sam dźwigać będzie (Iz 53, 9–11)”.
Nie pozostanie w Otchłani
Natomiast ks. Paweł Zieja SAC na łamach „Studiów Ełckich” w 2019 r. zauważył coś jeszcze, co pomaga na przykład lepiej zrozumieć Jezusową przypowieść o bogaczu i Łazarzu. Stwierdził, że w zetknięciu z grecką myślą filozoficzną oraz pod wpływem przemyślenia prawdy o Bogu, który jest sprawiedliwością, koncepcja Szeolu rozwijała się. W rezultacie zaczęto Szeol dzielić na „łono Abrahama” (por. Łk 16, 23), zwane także „rajem” (por. Łk 23, 43), oraz na „gehennę” jako miejsce kary (por. 2 Mch 6, 26).
W polskim lekcjonarzu (za Biblią Tysiąclecia) miejsce pobytu bogacza po śmierci zostało określone jako Otchłań, choć wyraźnie jest mowa o tym, że ponosi on karę za swoje postępowanie w czasie życia na ziemi. Tymczasem Katechizm Kościoła katolickiego, a także niektórzy teologowie w naszym kraju (np. ks. Wincenty Granat) używają słowa zamiennie na określenie Szeolu. Również to słowo użyte jest w Biblii Tysiąclecia, np. w pierwszym przemówieniu św. Piotra po zesłaniu Ducha Świętego, gdy przypomina on, że Dawid jako prorok „widział przyszłość i przepowiedział zmartwychwstanie Mesjasza, że ani nie pozostanie w Otchłani, ani ciało Jego nie ulegnie rozkładowi”.
Skondensowana faza
Po co Jezus po swej śmierci zstąpił do Szeolu? Katechizm odpowiada na tak postawione pytanie jasno i precyzyjnie: „by wyzwolić sprawiedliwych, którzy Go poprzedzili”. Ale mówi też coś więcej.
Przywołując słowa z Pierwszego Listu św. Piotra „Nawet umarłym głoszono Ewangelię” (1 P 4, 6), pokazuje, że ten – jak zauważył ks. Hryniewicz – „zapominany artykuł wiary” nie jest błahym epizodem, któremu nie należy poświęcać uwagi częściej niż raz w roku „około Wielkanocy”. „Zstąpienie do piekieł jest całkowitym wypełnieniem ewangelicznego głoszenia zbawienia” – stwierdza Katechizm. Podkreśla, że jest ono ostateczną fazą mesjańskiego posłania Jezusa, „fazą skondensowaną w czasie, ale ogromnie szeroką w swym rzeczywistym znaczeniu rozciągnięcia odkupieńczego dzieła na wszystkich ludzi wszystkich czasów i wszystkich miejsc, aby wszyscy ci, którzy są zbawieni, stali się uczestnikami Odkupienia” (KKK 634).
Koniec ery Szeolu
Ksiądz Grzegorz Michalczyk, duszpasterz środowisk twórczych, na łamach międzynarodowego portalu Aleteia napisał wprost, że wraz z zstąpieniem Jezusa do piekieł „kończy się era Szeolu”. Bo, jak powiedział papież Benedykt XVI w homilii wygłoszonej 13 stycznia 2008 r., „Bóg postanowił nas zbawić i zstąpił na dno otchłani śmierci, aby każdy człowiek, również ten, który upadł tak nisko, że już nie widzi nieba, mógł znaleźć Bożą rękę i uchwyciwszy się jej, wyjść z ciemności, by znów zobaczyć światłość, dla której został stworzony”.
Szwajcarski teolog Hans Urs von Balthasar (zm. 1988) w książce Credo. Medytacje o Składzie Apostolskim zaakcentował, że Jezus, Boży Syn, zstąpił do zmarłych jako zmarły człowiek, a nie jako „żywy Zwycięzca z flagą wielkanocną”. Jest jednak zupełnie inny od wszystkich pozostałych zmarłych. „On zmarł z czystej bosko-ludzkiej miłości” – podkreślił. Według niego od Wielkiej Soboty śmierć została uszlachetniona. Jezus otworzył drogę od wiecznego zagubienia do nieba. „Tego nie było w Starym Przymierzu, był tylko Szeol dla wszystkich, miejsce bycia umarłym. Zstępując tam, Chrystus otworzył dostęp do Ojca”.