Logo Przewdonik Katolicki

Od tragedii do politycznej farsy

Piotr Zaremba
Fot. Magdalena Bartkiewicz

Przeczytałem w internecie post pewnego dziennikarza. Był zdziwiony, że – uwaga – „pisowski sąd” skazał mordercę polityka opozycji na najwyższą karę

Wyrok na zabójcę prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza wszyscy przyjęli ze zrozumieniem. Stefan Wilmont zrobił wszystko, żeby zasłużyć na miano bestii. Jego uśmiechniętą podczas ogłaszania wyroku twarz zapamiętamy na długo. Nie skorzystał z okazji, aby na koniec wzbudzić w widowni choć drgnienie wątpliwości, czy wiemy wszystko o jego pokręconej motywacji. Oczywiście zawsze można się zastanawiać nad znaczeniem słowa „poczytalność”. Ale Wilmont z pewnością powinien być izolowany. Społeczeństwo powinno mieć przynajmniej iluzję bezpieczeństwa. Zarazem zaś Wilmont nie powiedział niczego o politycznym kontekście zabójstwa. Na to z pewnością jedna strona politycznego sporu w Polsce wyczekiwała. O tym, że to zwolennik PiS-u oglądający w więzieniu propagandowe audycje TVP Info, co miało go zwrócić przeciw PO, pisano bez żenady, choć inni twierdzili, że przeciwnie – pokazywano mu w celi TVN.
Przeczytałem w internecie post pewnego dziennikarza. Był zdziwiony, że – uwaga – „pisowski sąd” skazał mordercę polityka opozycji na najwyższą karę. Na to inny dziennikarz zaczął mu tłumaczyć, że Aleksandra Kaczmarek, która długo opowiadała, jak to ujrzała w postępowaniu mordercy nienaprawialne zło, to sędzia z rozdania dawnej Krajowej Rady Sądownictwa. Człowiek ten – wykształcony i zajmujący się polityką – wierzył, że tzw. neosędzia mordercę potraktowałby ulgowo. I nagle tragedia z zajrzeniem w oblicze irracjonalnego, demonicznego szału zmieniła się w polityczną farsę.
Stałe monitorowanie ludzkiej głupoty przemieszanej z początkami społecznego obłędu przypomina zaglądanie do gnojówki. Już myśleliśmy, że nie natrafimy na coś jeszcze obrzydliwszego, a obrzydliwość bulgoce na dnie. Bo sędzia Kaczmarek tylko przez chwilę i przez niektórych była obsadzana w roli symbolu bezstronnej sprawiedliwości. Z internetu wylała się zaraz fala pretensji do niej – ze strony zwolenników obecnej opozycji. Przecież przewodnicząca składu orzekającego oznajmiła, że polityka nie miała na mordercę wpływu. A co z tezą, że prezydenta Gdańska zabiła TVP, swoimi agresywnymi materiałami? Rodzina zamordowanego wytrwała chwilę przy wypowiedziach powściągliwych, ale już w kilka godzin później Magdalena Adamowicz powtarzała formułki o morderstwie jako triumfie hejtu. Pojawiały się wypowiedzi kuriozalne. Dawna gwiazda intelektualnej lewicy, Sławomir Sierakowski, zobaczył w Wilmoncie reprezentanta „prawicowego populizmu”. Bez tego nie mogło się obejść.
Czy natarczywe dopytywanie się polityka przez TVP Info, skąd ma wiele mieszkań, jest akurat szczególnie „prawicowe”? Mam wątpliwości. Ale ja nawet gotów byłbym zgodzić się z tymi, którzy wszelkie tego typu wypadki łączą z hejterską gorączką. A raczej z hejterskimi gorączkami. Zginął kiedyś pracownik biura poselskiego PiS-u w Łodzi, Marek Rosiak. I zginął potem prezydent Adamowicz. Nie umiem wykazać klarownego związku przyczynowo skutkowego z polityką, ale nie jest wykluczone, że gdybyśmy w Polsce mniej atakowali się nawzajem, to jakiś Cyba czy Wilmont mieliby mniej złowrogie pokusy. Albo i nie.
Mniej nienawiści to formułka zawsze słuszna. No tylko, że kiedy tygodnik „Newsweek” narzeka, iż po skazaniu Wilmonta, hejtu jest wciąż więcej niż mniej, widzę piromana zgłaszającego się do prelekcji o szkodliwości bawienia się ogniem. Możemy do woli się spierać, kto pierwszy w Polsce zaczął podgrzewać nienawistne nastroje. Ale okładki tego pisma z odpowiednio wykrzywionymi twarzami polityków PiS pamiętam sprzed co najmniej 15 lat. Niestety okładki pism konserwatywnych pamiętam równie dobrze…
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki