Logo Przewdonik Katolicki

Problem niejednoznaczności 

Michał Szułdrzyński
Fot. Magdalena Bartkiewicz

Przyznam, że dla mnie to też sytuacja dość niejednoznaczna. Z jednej strony zwyczajowo nuncjusz apostolski w Polsce pełni zaszczytną, lecz czysto tytularną funkcję Dziekana Korpusu Dyplomatycznego. Ma więc swego rodzaju honorowy tytuł do tego, by próbować integrować środowisko dyplomatyczne, choć z tytułem Dziekana nie wiążą się żadne przywileje.

Jak donosiła kilka dni temu „Rzeczpospolita”, na przyjęcie do Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie zaproszono ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa. Przedstawiciel Kremla w Warszawie z zaproszenia skorzystał i pojawił się z wizytą u nuncjusza abp. Salvatore Pennacchio ku konsternacji innych gości. Jak wynikało z informacji „Rz”, przez ostatnie dziewięć miesięcy, a więc od początku rosyjskiej agresji, Andriejew nie był mile widzianym gościem podczas dyplomatycznych rautów. Wielu dyplomatów zobaczyło się z nim po raz pierwszy właśnie w nuncjaturze. Lecz dla wielu była to kłopotliwa sytuacja.
Przyznam, że dla mnie to też sytuacja dość niejednoznaczna. Z jednej strony zwyczajowo nuncjusz apostolski w Polsce pełni zaszczytną, lecz czysto tytularną funkcję Dziekana Korpusu Dyplomatycznego. Ma więc swego rodzaju honorowy tytuł do tego, by próbować integrować środowisko dyplomatyczne, choć z tytułem Dziekana nie wiążą się żadne przywileje.
Równocześnie zgodnie z konwencjami międzynarodowymi przedstawicielom innych państw przysługuje ochrona i specjalny status w państwie, w którym goszczą. Po złożeniu listów uwierzytelniających ambasador cieszy się specjalnym statusem, na przykład zagwarantowana jest mu nietykalność. Możemy się mocno spierać z państwem, które reprezentuje, ale reguły dyplomacji mówią o tym, że należy jego przedstawiciela traktować z szacunkiem. Posłom wszak nie ścinamy głów, nawet jeśli przynoszą złe wieści. Z tego powodu nie pochwalam happeningów wymierzonych w osobę rosyjskiego ambasadora, oblewania go farbą itp. On pełni rolę posłańca nawet najbardziej nam wrogiego państwa i jako posłańcowi przysługuje mu szczególny immunitet.
Ale czym innym jest immunitet i osobista nietykalność, a czym innym brylowanie na salonach. To tym bardziej zaskakujące, że miało miejsce właśnie w Nuncjaturze Apostolskiej. Przez ostatnie miesiące ambasador Rosji był objęty swego rodzaju ostracyzmem. Dla wielu osób spotkanie z przedstawicielem reżimu Putina, który prowadzi krwawą wojnę napastniczą na Ukrainie, byłoby trudne do zaakceptowania. Tym bardziej, że wszystkie kraje cywilizowanego Zachodu wspierają Ukrainę bezprawnie napadniętą przez Rosję.
Niestety zaproszenie przez nuncjusza ambasadora Andriejewa wpisuje się w dość niejednoznaczną postawę Watykanu wobec obecnej wojny. Wypowiedzi samego papieża były tu bardzo niejednoznaczne. Choć przyznawał, że Ukraina została napadnięta, choć sprecyzował stanowisko, że napadniętemu należy się pomoc ze strony innych (początkowo Watykan nazywał dozbrajanie Ukrainy eskalowaniem konfliktu), wciąż wiele ruchów ze strony Stolicy Piotrowej w sprawie tej wojny nie jest do końca zrozumiałych. Gest abp. Pennacchio wpisuje się właśnie w trend tej niejednoznaczności. Powstaje bowiem wrażenie, że Kościół zamiast jednoznacznego nazwania zła złem, prowadzi z reżimem Putina jakaś grę. Dyplomacja lubi ciszę, być może dzieją się jakieś procesy, których nie rozumiemy, może kiedyś okazać się, że interwencja Watykanu doprowadzi do zatrzymania przelewu niewinnej krwi i wycofania się Rosji z Ukrainy. Ale jak na razie te niejednoznaczne gesty prowadzą do dość kłopotliwej sytuacji, w której znajduje się wielu katolików, nie bardzo rozumiejąc grę Watykanu.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki