Logo Przewdonik Katolicki

„Ja was, Panowie, przepraszam”. Piłsudski i Petlura

Paweł Stachowiak
Na zdjęciu: Józef Piłsudski i Symon Petlura, polscy i ukraińscy oficerowie, Stanisławów, 1920 r. fot. Wikipedia

Był 15 maja roku 1921 r. Naczelnik państwa Józef Piłsudski przyjechał do Kalisza i udał się do obozu dla internowanych żołnierzy Ukraińskiej Republiki Ludowej (URL). Stanął przed ich szeregami, przed najwyższym stopniem gen. Andrijem Wowkiem, zasalutował i powiedział: „Ja was przepraszam, Panowie, ja was bardzo przepraszam, tak nie miało być”.

Za co przepraszał? Dlaczego miał poczucie winy, ten, który niedawno odniósł największe, zdawałoby się, ze swoich zwycięstw – zadał klęskę wojskom bolszewickim. Czy doprawdy największe? On sam inaczej postrzegał ten triumf, odczuwał raczej przygnębienie. Polska powstawała bowiem jako państwo inne aniżeli to, które sobie wymarzył, a los suwerennej Ukrainy był tego najwyraźniejszym dowodem.
„Obecna Polska zdolna jest do życia tylko w jakimś wyjątkowym, złotym okresie dziejów. Ja przegrałem swoje życie. Nie udało mi się powołać do życia dużego związku federacyjnego, z którym świat musiałby się liczyć” – tak mówił z goryczą po podpisaniu traktatu ryskiego, kończącego wojnę polsko-bolszewicką. Traktatu stanowiącego zwycięstwo jego wrogów, pragnących budować państwo narodowe, Polskę dla Polaków. Upadała wizja dwóch wielkich przywódców i wizjonerów, których spuścizna winna być inspiracją dla nas, współczesnych, Ukraińców i Polaków. Po stu latach ponownie stanęliśmy przed grozą rosyjskiej agresji. Józef Piłsudski i Symon Petlura, marszałek i ataman, to fragment gorzkiej, choć inspirującej tradycji. Warto się jej przyjrzeć.

Wspólny wróg
Relacje suwerennej Ukrainy i suwerennej Polski zaczęły się pod złymi auspicjami. Już 1 listopada 1918 r., gdy dopiero rodziły się oba państwa, doszło do konfliktu o Lwów. Walki, które pamiętamy w Polsce poprzez perspektywę mitu „Orląt Lwowskich”, były w istocie przejawem bratobójczego konfliktu narodów i państw, niepotrafiących dostrzec prawdziwego, wspólnego zagrożenia – Rosji. Z konfliktu w rodzinie nader często korzystają obcy. Tak było i tym razem. Wojnę o Lwów i ziemie Galicji wschodniej wygrała Polska, ale ubocznym efektem tego zwycięstwa była agresja bolszewicka na Ukrainę i likwidacja suwerennej Ukraińskiej Republiki Ludowej (URL). Polska pozostała sama wobec agresywnego reżimu bolszewickiego, pragnącego pójść „po trupie pańskiej Polski do światowej rewolucji”. Polaków i Ukraińców dzieliło wiele historycznych zaszłości: niewola ludu ruskiego w latyfundiach magnackich „królewiąt”, Chmielnicki, Perejasław, rzeź humańska, walka polskiej szlachty z ukraińskimi aspiracjami narodowymi. To wszystko utrudniało obu stronom dostrzeżenie, kto był ich prawdziwym, wspólnym wrogiem, zagrażającym istnieniu obu narodów.
Wizjonerami, którzy potrafili rozróżnić to, co dla Polski i Ukrainy fundamentalne, od tego, co drugorzędne, stali się dwaj charyzmatyczni przywódcy: Józef Piłsudski i Symon Petlura. Obaj w 1919 i 1920 r., w kluczowej fazie konfliktu z Rosją bolszewicką, kreowali politykę swych narodów i państw i wytyczyli szlaki, którymi staramy się podążać także dziś. Rozumieli, że historyczne obciążenia, nawet te niedawne, wynikające z dopiero co zakończonej wojny o Lwów i Galicję wschodnią, muszą ustąpić wobec wspólnego, egzystencjalnego zagrożenia płynącego z Rosji. Nie mieli pełnego poparcia we własnych społeczeństwach, tym niemniej kierowali się nie doraźnym wsparciem opinii publicznej, ale własną wizją strategicznych interesów Ukrainy i Polski. Zacytujmy ich słowa wypowiedziane w roku 1920: „Wolna Polska nie może być istotnie swobodną, dopóki naokoło panuje wciąż hasło niewolniczego poddawania woli narodowej przemocy terroru. Polska, osiągnąwszy największy skarb na ziemi, tj. wolność, zdecydowała się odrzucić wszystko to, co wolności zagraża, jak najdalej od swych granic. (…) W imieniu Polski wznoszę okrzyk: Niech żyje wolna Ukraina!” – powiedział 17 maja 1920 r. w ukraińskiej Winnicy Józef Piłsudski. Symon Petlura odpowiedział mu w następujących słowach: „Wspólną walką zaprzyjaźnionych armii – ukraińskiej i polskiej – naprawimy błędy przeszłości, a krew przelana wspólnie w bojach przeciw odwiecznemu wrogowi – Moskwie, który niegdyś zgubił Polskę i zaprzepaścił Ukrainę, uświęci nowy okres wzajemnej przyjaźni ukraińskiego i polskiego narodu”. 
Obaj zdawali się mieć świadomość tego, co niemal sto lat później, w 2001 r., podczas wizyty we Lwowie, wypowiedział papież Jan Paweł II: „Czas już oderwać się od tej bolesnej przeszłości! (…) Niech przebaczenie – udzielone i uzyskane – rozleje się niczym dobroczynny balsam w każdym sercu. Niech dzięki oczyszczeniu pamięci historycznej wszyscy będą gotowi stawiać wyżej to, co jednoczy, niż to, co dzieli, ażeby razem budować przyszłość opartą na wzajemnym szacunku, na braterskiej wspólnocie, braterskiej współpracy i autentycznej solidarności”.

Pyrrusowe zwycięstwo
Każdy zna Józefa Piłsudskiego, ale ilu Polaków wie, kim był Symon Petlura? Dla Ukraińców jest jednym z najważniejszych bohaterów walki o suwerenne państwo. Jest również wymarzonym patronem dzisiejszego braterstwa ukraińsko-polskiego wobec agresji wspólnego wroga – Rosji. Urodzony w Winnicy, niedoszły absolwent seminarium duchownego, działacz rewolucyjny i dziennikarz, podobnie jak Józef Piłsudski w Polsce, Symon Petlura na Ukrainie pragnął połączyć socjalistyczne idee społeczne z patriotycznym dążeniem do pełnej suwerenności Ukrainy i oderwania jej od Rosji. Toczył o to spory z innymi politykami ukraińskimi, którzy myśleli zaledwie o autonomii w granicach imperium carskiego. 
Gdy w 1918 r. narodziła się Ukraińska Republika Ludowa (URL), objął w jej władzach funkcję ministra obrony. Doskonale rozumiał, jak groźna jest dla nowego państwa Rosja, teraz już bolszewicka. Dlatego skupiał się na tworzeniu armii – Strzelców Siczowych. Korzystał przy tym z inspiracji Legionami polskimi, szczególnie I Brygadą Piłsudskiego. Objął dowództwo Strzelców z tytułem atamana (hetmana). Niestety, w chaosie sprzecznych wizji i interesów nowe państwo ukraińskie nie przetrwało wojny na dwa fronty – z Rosją i z Polską. Bratobójcza wojna polsko-ukraińska, która zaczęła się 1 listopada 1918 r. od zajęcia Lwowa przez oddziały ukraińskie, a zakończyła latem 1919 zwycięstwem Polski, ułatwiła bolszewikom zajęcie Kijowa i likwidację suwerennej Ukrainy. Dla Polski było to niezwykle niebezpieczne, wzmocniło Rosję i utrudniło niezbędne porozumienie obu narodów. Zaiste pyrrusowe zwycięstwo! Jak nikt inny rozumiał to Piłsudski, który nie widział dla Polski przyszłości bez niepodległej i sojuszniczej Ukrainy. Zaprosił do Polski Petlurę i jego współpracowników i rozpoczął odbudowę polsko-ukraińskich relacji. 7 grudnia 1919 r. ataman przybył do Warszawy: „Z wagonu wysiadł wyczerpany, ledwie stojący na nogach mężczyzna. W ponurym nastroju, ubrany w mundur pobrudzony błotem. Nie lepiej wyglądali jego towarzysze w połatanych butach i przetartych szynelach” – tak opisuje tę scenę ukraiński historyk Wiktor Sawczenko. 

Sojusz polsko-ukraiński
Polska podpisała niedawno akt zawieszenia broni w trwającej od lutego 1919 r. wojnie z bolszewicką Rosją. Piłsudski wiedział, że nie oznaczało to zakończenia konfliktu, młode państwo stało na drodze spełnienia planów Lenina i Trockiego, było przeszkodą w dążeniu „ku wszechświatowej rewolucji”. Niepodległa Ukraina była naturalnym sojusznikiem w zbliżającej się drugiej fazie wojny, która miała rozstrzygnąć o losie obu narodów. Piłsudski i Petlura doskonale to rozumieli, zbliżały ich również podobne biografie i poglądy łączące wrażliwość społeczną ze szczerym niepodległościowym patriotyzmem. Obaj wiedzieli, że sojusz wymaga też pojednania obu narodów. W ich korespondencji czytamy: „Ukraińcy i Polacy niejednokrotnie z osobna występowali przeciwko wspólnym wrogom. Doprowadziło to do upadku obu państw. Teraz należy z tym skończyć”. Poza tym szczerze się polubili. „Można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie Piłsudski, nie doszłoby do polsko-ukraińskiej jedności. Nie doszłoby do niej także, gdyby nie Petlura” – twierdził Andrij Liwycki, minister spraw zagranicznych URL. Rezultatem był formalny sojusz polsko-ukraiński, pakt Piłsudski-Petlura, podpisany w Warszawie 21 kwietnia 1920 r. Niedawni wrogowie poszli ramię w ramię na Kijów, aby odbić go z rąk bolszewików i odbudować ukraińską suwerenność. „Wierzę, że naród ukraiński wytęży wszystkie siły, by z pomocą Rzeczypospolitej Polskiej wywalczyć wolność własną i zapewnić żyznym ziemiom swej ojczyzny szczęście i dobrobyt, któremi cieszyć się będzie po powrocie do pracy i pokoju” – zwracał się do Ukraińców Piłsudski, w chwili gdy ruszała wspólna „wyprawa kijowska”.

Rozbiór Ukrainy
Późniejsze wydarzenia są znane. Zdobycie Kijowa, utworzenie rządu niepodległej Ukrainy kierowanego przez Izaaka Mazepę, wielkie nadzieje na utrwalenie suwerenności Polski i Ukrainy. Potem nadszedł jednak czas klęsk – kontrofensywa Tuchaczewskiego i Budionnego, odwrót wojsk polskich i ukraińskich, który zakończył się nad Wisłą, zwycięstwem w Bitwie Warszawskiej. Armia atamana Petlury lojalnie i dzielnie wypełniała sojusznicze zobowiązania. Do historii przeszła obrona Zamościa, którą bohatersko dowodził płk Marko Bezruczko, oficer wojsk Petlury. Armia URL w końcu sierpnia 1920 r. liczyła już ponad 21 tys. żołnierzy. Pokonanie bolszewików uratowało Polskę, ale niestety nie Ukrainę. Polskie społeczeństwo nie chciało już dalszego przelewu krwi, nawet Piłsudski nie potrafił wskrzesić dawnego entuzjazmu. Petlura również nie zdołał przekonać ukraińskich mas do potrzebnej determinacji. Wojna dogasała. 12 października 1920 r. podpisano rozejm, a 18 marca 1921 r. traktat pokojowy w Rydze. Jego treść oznaczała nie tylko, że Polska opuściła swego ukraińskiego sojusznika, ale że, co gorsza, dokonała wraz z Rosją Sowiecką rozbioru ziem Białorusi i Ukrainy. Zamieszkane przez Ukraińców i Białorusinów ziemie II RP nie otrzymały żadnej autonomii, upadł federacyjny plan Piłsudskiego, zwyciężyła wizja Romana Dmowskiego – Polski unitarnej i narodowej. I za to przepraszał marszałek w Kaliszu.
Po pokoju ryskim Petlura został wodzem bez armii i państwa. Zamieszkał początkowo w Tarnowie, gdzie mieściła się kwatera główna ukraińskiej diaspory. Niestety, Moskwa zażądała, aby pozbawić go prawa azylu, miał bowiem łamać postanowienia traktatu pokojowego. W 1923 r. zamieszkał w siedzibie misji dyplomatycznej przy warszawskiej alei Róż, skąd wyjechał przez Wiedeń do Paryża. I tam właśnie 25 maja 1926 r. został zamordowany w zamachu, najpewniej zorganizowanym przez służby sowieckie. Obaj – Piłsudski i Petlura – spotkali się na gruncie idei silnego, braterskiego związku Polski i Ukrainy, tego co było, jest i będzie podstawową gwarancją bezpieczeństwa obu państw. Warto zatem zachowywać i wzmacniać pamięć o nich w świadomości Polaków i Ukraińców.
Zakończmy kilkoma strofami polskiego poety Józefa Łobodowskiego, który w opublikowanym w Paryżu, w 1959 r. poemacie Pieśń o Ukrainie tak proroczo pisał o spotkaniu Piłsudskiego z Petlurą w Winnicy:
Idą w słońcu jak w złotych uśmiechach
Polski wódz
I Symon Petlura.
I zbliżyli się, i złączył ich uścisk
Pocałunkiem przeżegnali się na krzyż,
Teraz śmiało, ojczyzno, w dno dziejowej czeluści
Radosnymi źrenicami popatrzysz.
Że przejaśnia się nad Kijowem i Humaniem,
że znów razem w bojowy idą taniec,
że już wspólna trumna w szczęty trzasła.
I zapada się pod ziemię Perejasław
I pod niebo
Ulatuje Hadziacz. (…)
 I znów spotkają się dłonie w Winnicy
I nikt
tych rąk nie rozerwie! 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki