Przytoczona Ewangelia pozwala na sformułowanie trzech praw rządzących każdym powołaniem. To trzy podpowiedzi, rady dotyczące tego, jak dobrze zrealizować życiowy projekt. Pierwsze z praw można byłoby nazwać prawem pielgrzyma. Wszyscy jesteśmy pielgrzymami, których ojczyzną jest niebo – relacja z Ojcem. Tylko więc w Bogu możemy znaleźć odpowiedni punkt oparcia dla decyzji dotyczących całego naszego życia. Ten punkt oparcia będziemy czasem odbierać jako brak punktu oparcia. „Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć” – mówi Jezus do kogoś, kto w spontanicznym porywie deklaruje, że pójdzie za Nim, dokądkolwiek się uda.
Drugie prawo można określić jako prawo prymatu życia nad śmiercią. Kiedy Jezus mówi „zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty sam idź i głoś królestwo Boże” do kogoś, kto zanim pójdzie za Chrystusem, prosi o możliwość pogrzebania swego ojca, nie chodzi z pewnością o nawoływanie do zaniedbania czwartego przykazania dekalogu. Chodzi raczej o wskazanie bardziej podstawowej niż konkretne działania perspektywy życia ucznia: bądź bardziej skoncentrowany na życiu niż na śmierci. Na tym, co dobre i piękne, niż na tym, co złe i ciemne. Bądź człowiekiem nadziei: dostrzegaj dobro, budź je swoim słowem i postawą.
Wreszcie ostatnie prawo to prawo wierności swojemu zadaniu. Bywają ludzie, którzy całe swoje życie przeżywają w trybie warunkowym: co by było, gdyby... Uciekają w przeszłość lub przyszłość od zobowiązań i zadań, które stawia im życiowa sytuacja dziś. Tu i teraz. Ich złudzenie polega na tym, że wyobrażają sobie, iż to, co jest „prawdziwym życiem”, wiąże się z momentem wybierania. Jezus chce leczyć nas z takiej postawy przez zbawienny minimalizm. Zamiast „gdybania” zajmij się pługiem, który został ci powierzony. „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego”. To w spełnieniu zobowiązań – wypełnieniu sakramentu małżeństwa czy kapłaństwa – leży sekret skuteczności w docierania do skarbu, którego pragnie nasze serce, a który w sakramencie chrztu został nam już tak naprawdę nie tylko przyrzeczony, ale i powierzony.