Na Krakowskim Festiwalu Filmowym premierę miał film dokumentalny Głos w reżyserii Dominiki Montean-Pańków, która pokazała codzienność nowicjatu w zakonie jezuitów. Projekt zaczęła już sześć lat temu (szukała zgromadzenia, które zgodzi się na zdjęcia), przed kryzysem powołań. Na ile kontekst społeczny wpływa na ich liczbę?
– Nie wiem, ponieważ z jednej strony powołania kapłańskie i zakonne to temat niezwykle delikatny, może nawet „intymny” (każda historia jest inna), z drugiej natomiast wpływ kontekstu ujawnia się w badaniach socjologicznych. Byłbym jednak ostrożny w jednoznacznej interpretacji danych z takich badań.
Wstąpiłem do zakonu w 1980 r., kiedy rozpoczynał się „festiwal Solidarności”. Niespełna dwa lata wcześniej Polak został papieżem. Entuzjazm z tym związany z pewnością stwarzał korzystną atmosferę do podjęcia decyzji o – mówiąc górnolotnie – ofiarowaniu się na wyłączną służbę Bogu. Socjolog uznałby pewnie, że mój przypadek jest związany z momentem historycznym. A ja już dużo, dużo wcześniej myślałem o seminarium czy zakonie. Ta myśl w zasadzie nigdy mnie nie opuszczała. Zewnętrzne okoliczności, cały kontekst społeczno-kulturowy tamtych dni, chyba ani mnie nie utwierdzał, ani nie odwodził od podjęcia ostatecznej decyzji. Nie miał na to kluczowego wpływu. Jeśli już mówić o jakimś rodzaju wpływu zewnętrznego, to raczej dotyczy on kultury. „Kultura słuchania” sprzyja introspekcji, umożliwia usłyszenie siebie, innych, no i Pana Boga. Dziś dominuje raczej „kultura mówienia”. Dużo komunikujemy, mało słuchamy. Głos Boga bez chęci słuchania jest zagłuszany.
W 2021 r. przyjęliście 8 kandydatów – to czwarty wynik w kraju. Czy jezuici na świecie dostrzegają jakiś „efekt papieża Franciszka”, który jest waszym współbratem?
– Naszych 8 nowicjuszy reprezentuje kawał świata: Polskę, Ukrainę, Rosję. Ale znów: nie o statystyki tu chodzi. Św. Ignacy Loyola zadbał o to, by jezuici nigdy nie współzawodniczyli z innymi zakonami w przyjmowaniu kandydatów do nowicjatu. Po okresie transformacji w krajach Europy Środkowo-Wschodniej wiele zakonów, szczególnie żeńskich, wyruszyło z krajów Europy Zachodniej do Polski, Słowacji, Chorwacji, Ukrainy, na „podbój powołań”. W większości przypadków marnie się to skończyło. Nie ma sensu szukać powołań na siłę.
Jeśli chodzi o papieża, to żadnego „efektu Franciszka” nie ma, nawet w Ameryce Łacińskiej. I na szczęście! Decyzja o oddaniu swego życia na służbę Bogu nie może opierać się na jakimkolwiek człowieku, choćby był nim sam papież.
Wybór kapłaństwa jest decyzją na całe życie. Co można poradzić młodym ludziom, którzy obawiają się długofalowych decyzji (wyboru szkoły, zawodu, małżonka itd.)? Niezależnie od tego, czy są wierzący, czy nie.
– Całe życie człowieka to poruszanie się pomiędzy oczywistością a nie-oczywistością, ryzykiem a pewnością. Dziś mówi się nawet o „zarządzaniu ryzykiem”. Według mnie największym problemem jest obecnie wielki deficyt zaufania. On stale się pogłębia. Nie ufamy politykom, lekarzom, nauczycielom, księżom. Nie ufamy innym, ale też nie do końca samym sobie. Hołdujemy mitom o samowystarczalności, a czujemy lęk przed podejmowaniem samodzielnych decyzji.
Dla nas, jezuitów, pewnym kierunkowskazem jest sentencja św. Ignacego: „Tak Bogu ufaj, jakby całe powodzenie spraw zależało tylko od Boga, a nie od ciebie; tak jednak dokładaj wszystkich starań, jakbyś ty sam miał to wszystko zdziałać, a Bóg nic zgoła”. Ufając Bogu i innym, dużo łatwiej jest podjąć ryzyko, niż będąc skazanym jedynie na siebie.
Wróćmy do filmu. Dominika Montean-Pańków zaczęła kręcić Głos w 2016 r. u dominikanów. Po pół roku jej „podziękowano”. Autorka twierdzi, że nie mieli oni – nomen omen – zaufania do kobiety. Jak wam, jezuitom, współpracuje się z kobietami?
– Świetnie! Nie tylko kręcą takie filmy, wykładają na naszych uczelniach, wspomagają duszpasterstwo, są zaangażowane przy dawaniu „Ćwiczeń Duchowych” itd. Już 27 lat temu 34. Kongregacja Generalna zakonu w oficjalnych dokumentach zachęciła wszystkich jezuitów, by w pracy ewangelizacyjnej „stanęli solidarnie w jednym szeregu z kobietami”. Ewangelizowanie bez kobiet jest dla nas nie do pomyślenia.