Logo Przewdonik Katolicki

W jednej łodzi

Karolina Sternal
fot. Archiwum Prywatne

W czasie gdy polscy biskupi gościli w Ukrainie i odwiedzili kijowską katedrę, jej gospodarz przebywał w Wielkopolsce. Odwiedził m.in. Ukraińców, którzy schronili się w naszym kraju. Rozmowa z bp. Witalijem Krywickim

Spotkał się Ksiądz Biskup z wieloma swoimi rodakami. Jakie były te rozmowy?
– Trudne, bo oni nie przyjechali do Polski na wczasy, tylko uciekli od wielkiej biedy. Mówili o tym, że jest im tutaj bardzo dobrze, ale chcą wracać do domu. Trudne także dlatego, że nie wiedzą, co przyniesie jutro. My oczywiście wiemy, że zwyciężymy, wiemy że wojna się skończy, tylko kiedy? Ludzie mają wielki ból w sercu i nie wiedzą, kiedy ten ból ustanie.

Na co najbardziej czekali?
– Na słowa wsparcia, otuchy, gdyż wielu z nich uważa, że zdradzili swój kraj, że zostawili Ukrainę i wyjechali. To jest wielka walka, która toczy się w ich sercach. Z jednej strony chcą pomóc Ukrainie, z drugiej wiedzą, że muszą ratować swoje dzieci. Polska jest w tej chwili bezpiecznym miejscem, gdzie mogą przebywać. Moim zadaniem było powiedzieć im, aby się nie przejmowali, aby pozostali w Polsce do chwili, gdy wojna się skończy.

Zdaniem Księdza Biskupa, kiedy na Ukrainie umilkną strzały i nastanie pokój?
– To jest pytanie do Pana Boga. My nie znamy konkretnej daty. Widzimy, że politycy, analitycy i publicyści już nawet nie bawią się w wyznaczenie dat. Wiemy, że to będzie niebawem, ale wiele zależy od solidarności z Ukrainą. Widzimy teraz na Ukrainie rzeczy, które trudno zrozumieć i wyjaśnić. To jest wojna nie tylko militarna, to jest wojna ciemności i światła. Bóg z nikim nie walczy, ale to jest wojna z Bogiem. My wierzymy, że zwycięży w niej dobro i zwycięży Ukraina.

Jak Ksiądz Biskup ocenia pomoc, jakiej Polacy udzielają Ukraińcom?
– Brakuje słów. Szczególnie serce mi drgnęło, gdy usłyszałem słowa prezydenta Andrzeja Dudy wypowiedziane w Radzie Najwyższej Ukrainy, że „ludzie, którzy musieli opuścić Ukrainę, nie są uchodźcami, są naszymi gośćmi”. To nie są puste słowa. Polacy bez chwili wahania otworzyli granicę i przyjęli nas do swoich domów.

Po odwiedzeniu podkijowskich miejscowości, gdzie doszło do zbrodni wojennych, zaapelował Ksiądz Biskup do nieodpowiadania nienawiścią na nienawiść. To bardzo trudne wezwanie dla tych, którym zamordowano bliskich, których skrzywdzono na różne inne sposoby. Jak mają zapomnieć o tym?
– Trudno oczekiwać od tych, którzy doznali cierpień, że zapomną. Należy jednak pamiętać, że nienawiść, na którą możemy zachorować, niszczy nie tylko wroga, ona niszczy także samą ofiarę. Nawet zniszczenie pamięci o wrogu, o tym, co nam uczynił, nie rozwiązuje sprawy. Mówiąc o tym, aby nie odpowiadać nienawiścią na nienawiść, chcę jednocześnie zaznaczyć, że taka postawa nie jest sprzeczna z naturalnym prawem każdego człowieka do obrony swojego życia, domu i swojej ziemi. Mówię o tej nienawiści, przeciw której występuje sam Chrystus. Gniew powinien być sprawiedliwy i konstruktywny, a więc prowadzić do czegoś.

Do czego ma prowadzić Ukraińców gniew wywołany przez atak Rosji?
– To bardzo trudne pytanie, z którym będziemy jeszcze bardzo długo mieli do czynienia. Myślę, że teraz takie słowa jak: przebaczenie, gniew czy pokój, nie tylko w Ukrainie, ale także na całym świecie odczytujemy na nowo. Rozumiemy, że te słowa nie są abstrakcją, ale że mają konkretne znaczenie. Przebaczenie, zwalczenie wewnętrznego gniewu musi stać się naszą drogą. Trudną drogą, którą możemy przejść tylko z Bogiem.

Już teraz Ksiądz Biskup mówi, że po wojnie Ukraina będzie potrzebowała pomocy w odbudowie nie tylko zniszczonych miast i wsi, ale przede wszystkim serc. Jak wybaczyć, jak uratować swoje serce w tak okropnym czasie, jakim jest wojna?
– Dla nas końcem wojny nie będzie ustanie działań wojennych. Dla nas wojna zakończy się, gdy ostatnie poranione serce wypełni się pokojem i zostanie napełnione przebaczeniem. Gdy nie tylko każdy Ukrainiec zazna pokoju w swoim sercu, ale cały naród. Ja nie mogę przebaczyć za sąsiada, nie mogę przebaczyć za innego człowieka, który wycierpiał więcej niż ja. To musi być zarówno indywidualna droga każdego człowieka w Ukrainie, jak i nasza wspólna droga – droga całego narodu. W tym procesie nie wystarczy sama psychologia i wsparcie specjalistów. To Bóg w swojej nieskończonej miłości może uratować zranione serca, dlatego zawsze proszę o modlitwę, abyśmy mogli te rany zaleczyć i aby nastał prawdziwy pokój.

W tej chwili Polacy i Ukraińcy otwierają nową kartę w historii. Jest szansa, że zrozumieją i pojednają się nie tylko narody, ale także zwykli ludzie, nawet tacy, których przodkowie doznali krzywd lub krzywdzili?
– Wierzę, że tak się stanie. W naszej wspólnej historii były ciemne strony, jednak obecna sytuacja jest dla nas znakiem tego, że pomimo wszystkiego potrafimy przyjąć jedni drugich, że nie mamy oczu przesłoniętych gniewem. Rozumiemy, że współcześni, którzy teraz budują wzajemne relacje, to są potomkowie tych, którzy się skonfliktowali. Miałem kiedyś takie spotkanie w Stanach Zjednoczonych. Podeszła do mnie starsza pani i zapytała, jak ci Ukraińcy mogą przystępować do Komunii – przecież oni nas zabijali? Odpowiedziałem jej, że ci, którzy teraz przystępują do sakramentu Komunii, nikogo nie zabijali. To nie był ich wybór. Do takich wydarzeń dochodziło z jednej i z drugiej strony granicy, ale w tej chwili to nie jest czas, aby rozważać, po której stronie było więcej złych czynów. Dzisiaj jest czas na to, aby prowadzić dialog, który jest szansą na wyleczenie ran. To jest droga, na którą teraz weszliśmy.

Potrzebna była wojna, abyśmy zbliżyli się do siebie? To przerażająca teza.
– Okazało się, że oba narody w sytuacji wojny wywołanej przez Rosję znalazły się w jednej łódce – jeden obok drugiego. To nie czas na waśnie w tej łódce. Spotkałem Polaków, którym ze szczerego serca dziękowałem za przyjęcie do swoich domów moich rodaków. Odpowiedzieli: To my jesteśmy wdzięczni za to, że oni przyszli do naszego domu i odmienili naszą codzienność. Właśnie tacy ludzie zapraszają nas do tego, abyśmy przebaczyli i zobaczyli Chrystusa w sobie nawzajem. Otwieramy dzisiaj nowe obszary serca, o których nie wiedzieliśmy przed wojną. Nie mogę powiedzieć, że dziękuję Bogu za wojnę, bo nie Bóg jest inicjatorem wojny, ale ta sytuacja spowodowała zbliżenie obu narodów i ta sytuacja leczy nasze relacje. Jeśli nasi politycy będą mieli dobrego ducha, to naprawdę możemy otworzyć nową kartę w naszych dziejach.

Co jest najważniejszym owocem pobytu Księdza Biskupa w Polsce?
– Mamy pewne wspólne projekty, jeśli chodzi o ukraińską i polską Caritas. Spotkałem wielu ludzi, którzy nadal chcą pomagać Ukrainie, a my już wiemy, gdzie jest potrzebna pomoc. Chciałbym dalej budować te mosty, tę współpracę, bo razem możemy zrobić wiele dobrego.

 Gdy powróci Ksiądz Biskup do Ukrainy, co powie swoim wiernym w kijowskiej katedrze św. Aleksandra?
– Przede wszystkim mam w sercu pozdrowienia od tych, którzy jeszcze trzy miesiące temu siedzieli w tych ławkach, a dzisiaj pozdrawiają, płaczą i chcą jak najszybciej powrócić. Pozdrowienie będzie takim pierwszym słowem. Tak jak podczas pobytu w Polsce daję świadectwo wdzięczności narodu ukraińskiego za udzieloną pomoc, tak po powrocie będę mówił o otwartych sercach i szczodrości Polaków dla Ukraińców. Będę mówił o prywatnych hotelach, domach, które zostały oddane Ukraińcom. Będę mówił o szkołach i nauczycielach, którzy robią wszystko, aby ukraińskie dzieci zostały dobrze przyjęte i stały się częścią szkolnej społeczności. Będę mówił o napisie, jaki można zobaczyć na autostradzie: „Jesteśmy solidarni z wolną Ukrainą!”. Będę mówił o wielkich i małych gestach, które składają się na piękną mozaikę ukazującą ludzi o szerokim sercu. Ludzi, którzy nam pomagają, bo rozumieją, że znaleźliśmy się w jednej łodzi. Będę mówił o ludziach, którym nasz los nie jest obojętny.

Bp Witalij Krywicki
Urodził się w polskiej rodzinie w Odessie; jest salezjaninem, studiował m.in. filozofię w seminarium w Krakowie. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1997 r., a po nich pracował w czterech parafiach. Był również zaangażowany w prowadzenie ośrodków dla młodzieży ulicy. W 2017 r. papież mianował go biskupem diecezji kijowsko-żytomierskiej


 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki