Logo Przewdonik Katolicki

Język miłości

bp Damian Muskus OFM
il. A. Robakowska/PK

J 13, 31–33a.34–35 - Abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem

Miłość jako fundament, na którym wyrósł Kościół, odmieniana jest od wieków przez wszystkie przypadki. Tymczasem nie o słowa Jezusowi idzie, nawet te najbardziej wzniosłe, ale o codzienną postawę – trudną, czasem niewdzięczną i wcale nie romantyczną. On sam zresztą doświadczył goryczy miłości, która została zdradzona.
Warto pamiętać, że właśnie w takiej sytuacji Jezus ogłasza nowe przykazanie miłości. Przed chwilą od stołu odszedł Judasz, by zdradzić Pana, sprzedać Go za niewielką cenę, jakby trzy lata przyjaźni i wspólnej drogi nagle przestały mieć jakąkolwiek wartość, a życie Mistrza straciło znaczenie. Za moment w dodatku padną słowa Szymona Piotra, który mocny był w deklaracjach, ale – jak się okazało – słaby w ich wypełnianiu. Żarliwie wyzna swoje oddanie Jezusowi, by kilka godzin później wyprzeć się Go przed obcymi ludźmi. Między jedną a drugą zdradą padają słowa: „abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem”. Opowiadać o miłości, teoretyzować na jej temat to coś zupełnie innego, niż dzielić się nią z tymi, którzy sprawiają nam ból, rozczarowują i swoim zachowaniem sprawiają, że trudno im zaufać. W Wieczerniku Jezus dał praktyczną lekcję takiej miłości – konkretnej i bezwarunkowej.
Taka miłość ma być znakiem rozpoznawczym Kościoła, tymczasem niestety postępowanie uczniów Jezusa bywa jej skandalicznym zaprzeczeniem. Miłość przebaczająca i słuchająca drugiego, miłość wierna pomimo zranień, gorzkich rozczarowań, miłość pomimo niezrozumienia i różnic wyrażanych często w ciężkich słowach, miłość, która przetrzyma wszystkie burze i kryzysy – czy rzeczywiście taką miłość mogą zobaczyć w nas „wszyscy”, o których mówi Jezus? Czy rozpoznają nas po wzajemnej miłości, która potrafi umyć nogi nie tylko przyjaciołom, ale również przeciwnikom, i wybaczyć zdrajcy?
Jako wspólnota wierzących w Chrystusa nie będziemy dla świata wiarygodnymi orędownikami Jego miłości, jeśli porzucimy to, co On sam nam ofiarował, i zdradzimy miłość wzajemną. Jakim językiem będziemy mówić o miłości, jeśli nasze relacje we wspólnocie dalekie są od Ewangelii? Zwalczające się grupy w Kościele częściej przypominają bardziej wrogie frakcje niż rodzinę ludzi połączonych miłością Boga. W zaciekłej obroniewłasnych racji zbyt często zapominają one, że jedyną racją chrześcijanina jest miłość ze względu na Pana. Zacietrzewienie i brak woli słuchania drugiego nie jest przecież przejawem miłości, a co najwyżej pychy. O tym, co rzeczywiście jest naszą motywacją, ile w nas miłości, a ile egoizmu, przekonujemy się zwłaszcza w czasach, które stawiają na ostrzu noża wartości, jakimi próbujemy żyć. Takim czasem, kwestionującym i próbującym nasze człowieczeństwo, nasze chrześcijaństwo i praktyczną umiejętność kochania, była pandemia, dziś jest to wojna za naszą wschodnią granicą. 
Dla uczniów Jezusa miłość jest jedyną odpowiedzią na dobre i złe wydarzenia, na wyzwania i próby, na rozczarowania i niewierności. Miłością mamy odpowiadać na krzywdy bliźnich, na niesprawiedliwości i lęki, miłość buduje międzyludzkie relacje. Nie ma innego języka, jakim moglibyśmy się posługiwać jako chrześcijanie, bo tego dla nas zapragnął Chrystus. Na tym polega nowość Jego przykazania miłości. Pan zaprasza nas do takiej miłości, jaką On sam kocha. To wielkie wyzwanie, po ludzku właściwie nieosiągalne, bo któż z nas jest na co dzień bohaterem gotowym oddać życie za przeciwników? A jednak właśnie o tym jest Ewangelia – o Bogu, który odpowiada miłością na grzech, cierpienie i śmierć i pragnie, by do takiej miłości zdolny był człowiek.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki