Logo Przewdonik Katolicki

Synod 21-23 - Ku Kościołowi synodalnemu - Formowanie się w synodalności

Agata Jankowiak i ks. dr hab. Andrzej Draguła
il. A. Robakowska/PK

Synodalność wymaga fundamentalnej zmiany perspektywy w postrzeganiu współ-brata i współ-siostry. Świadomie użyłem zapisu z dywizem, aby wzmocnić optykę wspólnotową, która stanowi punkt wyjścia dla synodalności. Na czym winna polegać ta fundamentalna zmiana? Doświadczenie uczy, że w Kościele dominuje spojrzenie etyczne. Duszpasterz w ten sposób spogląda na wiernych, a wierni wspólnie na siebie. Chrześcijaństwo zostało zdominowane przez etykę. Pierwsze, co się narzuca w relacji wewnątrzkościelnej, to ocena moralna. Niestety, jest to często ocena wykluczająca. Niejednokrotnie słyszeliśmy: rozwodnik, panna z dzieckiem, żyjący bez ślubu.

„Otwartość na zmiany, formację i ciągłe uczenie się”. Niebagatelne wyzwanie – uznać, że nie jestem ideałem i muszę ciągle się uczyć i zmieniać. Zaakceptować, że to jest zadanie na całe życie. Na tym polega formacja chrześcijańska: współpracować z Bożą łaską w nieustającej pracy nad sobą. Myślę, że taka rzetelna formacja powinna cechować się przede wszystkim trzema sprawami. Kluczowy jest oczywiście solidny fundament, którym jest Jezus Chrystus. Większość katolików w Polsce została ochrzczona w dzieciństwie. Potrzebne jest nam świadome podjęcie (odnowienie) decyzji o pójściu za Jezusem i postawieniu Go w centrum swojego życia. To decyzja kluczowa, motywacja wszystkich innych decyzji i działań. Zbyt często wymagamy postawy chrześcijańskiej od osób, które jeszcze nie wiedzą, czy chcą być chrześcijanami. Po drugie, warto mieć świadomość tego, że formacja, jako droga, bywa czasem naprawdę wymagająca. Powinna uwzględniać w szczegółach wiek i stan, być podzielona na konkretne etapy, wymagające deklaracji „tak, chcę iść tą drogą dalej”. Powinna mieścić się w jakichś sensownych przedziałach czasowych. I powinna być zaakceptowana przez Kościół. Wreszcie istotny jest bardzo konkretny cel. Można go sformułować jako dojrzałość w wierze, która przejawia się m.in. w podejmowaniu służby na rzecz Kościoła i świata. Dojrzałość nie oznacza większej wiedzy, tylko umiejętność życia prawdami Ewangelii na co dzień i odwagę dokonywania zgodnych z nią wyborów. Są w Kościele miejsca, w których odbywa się taka formacja. I to właśnie są miejsca, w których już można doświadczyć synodalności: wspólnej drogi, słuchania siebie nawzajem, otwartości, wspólnego podejmowania decyzji, braku klerykalizacji, otwarcia na działanie Ducha Świętego. Formowanie, uczenie się wymaga czasu. Nie zbierzemy owoców w miesiąc. Jednak nie jesteśmy na tej drodze sami, nie jesteśmy skazani na własne siły. Jezus obiecał: Ja jestem z wami aż do końca świata.
Agata Jankowiak
Członkini Zespołu Synodalnego Archidiecezji Poznańskiej, związana z Ruchem Światło-Życie



Synodalność wymaga fundamentalnej zmiany perspektywy w postrzeganiu współ-brata i współ-siostry. Świadomie użyłem zapisu z dywizem, aby wzmocnić optykę wspólnotową, która stanowi punkt wyjścia dla synodalności. Na czym winna polegać ta fundamentalna zmiana? Doświadczenie uczy, że w Kościele dominuje spojrzenie etyczne. Duszpasterz w ten sposób spogląda na wiernych, a wierni wspólnie na siebie. Chrześcijaństwo zostało zdominowane przez etykę. Pierwsze, co się narzuca w relacji wewnątrzkościelnej, to ocena moralna. Niestety, jest to często ocena wykluczająca. Niejednokrotnie słyszeliśmy: rozwodnik, panna z dzieckiem, żyjący bez ślubu. To wszystko niby prawda, ale prosta etykietka niewiele mówi o sytuacji człowieka. Nie wystarczy skonstatować, kto kim jest. Trzeba jeszcze spróbować zrozumieć, dlaczego jest w takiej, a nie innej sytuacji. Formowanie się w synodalności domaga się nie tyle ocenienia drugiego człowieka, co jego zrozumienia. Pozwoli to na poprawne wysłuchanie go. Aby bowiem zrozumieć i przyjąć to, co mówi, trzeba najpierw zrozumieć, dlaczego tak mówi. Jeśli synodalność jest sposobem wyruszenia Kościoła na własne peryferie, trzeba się przygotować na to, że można będzie się tam spotkać także z ocenami krytycznymi, z różnego rodzaju oczekiwaniami, a nawet z pretensjami, których trzeba będzie na wstępie wysłuchać, aby potem podjąć dialog. Nazwałbym to przejściem od strategii polemicznej do strategii dialogicznej, a prościej: od mówienia do słuchania, od oceny do zrozumienia. Jest to jednak możliwe jedynie wtedy, gdy relację zbuduje się na płaszczyźnie podobieństwa, a nie różnicy. Taką płaszczyzną jest fakt kapłaństwa wspólnego, które obejmuje wszystkich ochrzczonych. Wszystko inne jest wtórne: świeckość i duchowność, płeć czy kondycja sakramentalna. To nie one definiują nas wzajemnie wobec siebie w perspektywie synodalnej.
ks. dr hab. Andrzej Draguła
Publicysta, autor książek, laureat nagrody dziennikarskiej „Ślad”  im. bp. Jana Chrapka (2018)

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki