Zbieracze słów Natalia Budzyńska Profesor James Murray (Mel Gibson) rozpoczyna w 1857 r. prace nad Oxford English Dictionary fot. Materiały prasowe/HBO Film Profesor i szaleniec, który możemy wreszcie obejrzeć na platformach streamingowych, w gruncie rzeczy jest opowieścią o przyjaźni, odkupieniu i przebaczeniu. I choć jego wadą jest chwilami zbytni sentymentalizm, to historia warta jest poznania. Wokół najnowszego projektu Mela Gibsona narosło wiele nieporozumień, twórcy i producenci oskarżali się nawzajem, sprawa trafiła do sądu, a sam film czekał na premierę trzy lata. Ostatecznie wszedł na ekrany w 2019 r. w Stanach Zjednoczonych, do polskich kin nie trafił w ogóle, a teraz został udostępniony na całym świecie poprzez VOD. W promocji nie wziął udziału Mel Gibson, mimo że pomysł na nakręcenie tej historii był jego, nie mówiąc o tym, że gra jedną z głównych ról. Nawet reżyser zażyczył sobie, by zastąpiono jego nazwisko wymyślonym pseudonimem. Obaj panowie postanowili nie podpisywać się pod filmem, nad którym pracowali długo i z wielkim poświęceniem. O co poszło? Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 8/2021, na stronie dostępna od 24.03.2021 Kup numer