Logo Przewdonik Katolicki

Wiara i rozum na granicy

Tomasz Królak
fot. Magdalena Bartkiewicz

Cieszę się więc, że w obronie zdrowego rozsądku jasno wystąpili polscy biskupi.

Patriotyzm albo pomaganie uchodźcom – taki przekaz od tygodni kreują media wspierające rząd. To fałszywa alternatywa, z czego, jak sądzę, przynajmniej niektórzy jej promotorzy doskonale zdają sobie sprawę. Nie wykluczam przy tym, że inni z kolei propagatorzy takiej wizji autentycznie wierzą, że pomoc okazana, jak się je określa, „hordom” koczującym przy wschodniej granicy byłaby aktem narodowej zdrady.
To prawda, że kryzys humanitarny jest spreparowaną przez Łukaszenkę i Putina akcją polityczną wymierzoną przeciwko Polsce i Unii. Ale prawdą jest i to, że wśród tysięcy zdezorientowanych ludzi tkwiących na granicy są osoby wymagające natychmiastowej pomocy. Tak – osoby: one mają twarze, imiona, nazwiska. I swoje historie, raczej dramatyczne niż wesołe. W imię czego mielibyśmy odmówić im elementarnego wsparcia? Czy udzieliwszy go, przestajemy być patriotami? Opowiadamy się za utratą niepodległości? Kwestionujemy integralność polskich granic? Stajemy się sprzymierzeńcami satrapów ze Wschodu? Nonsens? Tak, ale lansowany przez obóz władzy i wspierające go media, dekretujące uroczyście, kto patriota, a kto zdrajca. Cieszę się więc, że w obronie zdrowego rozsądku jasno wystąpili polscy biskupi, stwierdzając w komunikacie po zebraniu plenarnym, że „nie ma sprzeczności w równoczesnym obowiązku obrony naszych granic i wsparciu dla tych, którzy stali się ofiarami tej trudnej sytuacji”.
Ale jeszcze bardziej cieszy fakt, że biskupi nie zawahali się zaapelować do władz o to, by broniąc bezpieczeństwa kraju, „podjęli także trud dostrzeżenia będącego w prawdziwej potrzebie przybysza i udzielenia mu, w duchu Ewangelii, koniecznego wsparcia”. Doceniam te słowa, wymagały zapewne niemałej odwagi. Skierować tego rodzaju przypomnienie do obozu władzy, który sam przecież, ustami Prezesa Rady Ministrów, deklarował jakiś czas temu chęć rechrystianizacji Europy? Niemała to rzecz. Ufam przy tym, że władza zapewniająca o przywiązaniu do zasad Ewangelii, z otwartością przyjmie wskazanie dotyczące jej praktykowania. To oczywiste, że adresatami apelu polskich biskupów powinny się poczuć także wspierające rząd media, które starając się zyskać wizerunek strażników chrześcijańskiej tożsamości, rozpowszechniają jednocześnie treści nie zawsze „rymujące się” z takimi aspiracjami. Tyle że ta „religijno-patriotyczna” (cudzysłów konieczny) retoryka, forsowana bez respektu dla rozumu i poczucia dobrego smaku, przeorała już niejeden rozum i sumienie, wywołując przekonanie, że bycie katolikiem przejawiać się ma we wrogości wobec przybysza, a już na pewno w odmowie pomocy.
O tym, że taka praca nad świadomością i sumieniami Polaków zbiera smutne żniwo, widać gołym okiem. Jak wielkie przyniosła szkody – trudno dokładnie oszacować. Jakąś odpowiedzią na to pytanie będą efekty przeprowadzonej w niedzielę zbiórki na rzecz migrantów i uchodźców, do jakiej zachęcił przewodniczący Episkopatu. Jakoś nie słyszałem, by informowały o tym rządowe media. Co stanęło im na przeszkodzie? Bóg? Honor? Ojczyzna?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki