Trzeba sobie pod tym względem troszkę skontrolować serce, przetrząsnąć swoje „walizki”, porozwiązywać supełki, wszystko przewietrzyć. Trzeba ciągle poruszać złoża własnego dorobku, dobrobytu i obfitości ssącej własny, duży palec. Tego wymaga usposobienie apostolskie. Wtedy zobaczymy, że nie jest dla nas rzeczą obojętną, co dzieje się w całej ludzkości, w innych narodach, w Kościele powszechnym i w Ojczyźnie naszej. Gdyby to były rzeczy dla nas obojętne, nie mielibyśmy w sobie usposobienia apostolskiego.
Uczymy się usposobienia apostolskiego i modlitwy apostolskiej
Oto jak Chrystus pomyślał treść modlitwy: „Święć się Imię Twoje”. To ma być troską wszystkich miłujących Boga. Pewnie, uczniowie Chrystusa nie spodziewali się tego, co usłyszą i na co się narażają, gdy prosili, aby sam Chrystus nauczył ich modlić się. Może myśleli, że Pan Jezus powie im, módlcie się tak: Ojcze nasz, któryś jest w niebie, daj dużo ryb w jeziorze Genezaret, daj świeże kołacze, deszcz ranny i wieczorny, daj obfitość wśród owczarni – bo tak modlił się i błogosławił Boga Izrael Starego Zakonu. A Chrystus Pan powiedział: „Święć się Imię Twoje”.
Taką odpowiedź dał Chrystus apostołom i tak ich ustawił w obliczu wielkiego, Bożego świata, napełnionego Bogiem i ludźmi. Włączył ich w wielką rodzinę ludzką i w wielkie braterstwo, gdzie nikt nikomu nie jest obojętny, gdzie każdy jest drogi i musi być kochany, gdzie trzeba się nieustannie przezwyciężać, wydobywać z siebie i przełamywać myśląc uniwersalnie. To jest apostolstwo.
Książkę można kupić tutaj