Logo Przewdonik Katolicki

Serdecznie wspieram

ks. Mirosław Tykfer, redaktor naczelny
fot. Ksenia Shaushyshvili

Dziękuję wszystkim, którzy w tym czasie tygodnik ze mną współtworzyli. „Przewodnik Katolicki” to wielka tradycja, w której mogłem uczestniczyć przez siedem lat. To był dla mnie zaszczyt

Ponieważ w „Przewodniku Katolickim” od 1 sierpnia br. następuje zmiana redaktora naczelnego i w związku z tym w mediach społecznościowych pojawia się wiele komentarzy na temat mojego odejścia, poczułem się wywołany do napisania tych kilku słów. Jeszcze nie na koniec oczywiście. Przede wszystkim dziękuję abp. Stanisławowi Gądeckiemu za możliwość pracy w redakcji. Już teraz życzę ks. Wojciechowi Nowickiemu, mojemu następcy, powodzenia.
Dziękuję też wszystkim, którzy w tym czasie tygodnik ze mną współtworzyli. „Przewodnik Katolicki” to wielka tradycja, w której mogłem uczestniczyć przez siedem lat. To był dla mnie zaszczyt. W tym czasie podjąłem próbę zdefiniowania na nowo profilu pisma, oczywiście razem z całym zespołem w redakcji i spółce Święty Wojciech Dom Medialny, naszym wydawcą.
Staraliśmy się przede wszystkim nawiązać do pierwotnych idei ks. Józefa Kłosa, pierwszego naczelnego (mimo że wcześniej krótko i raczej formalnie naczelnym był ktoś inny), który napisał artykuł programowy, nadając mu sugestywny tytuł Aby byli jedno. To był czas budowania jedności katolickiej i narodowej Polaków pod zaborami. „Przewodnik” odegrał wówczas ogromnie ważną rolę we wspieraniu i patriotyzmu, i woli zmagań o niepodległość, i tożsamości katolickiej.
W próbach nakreślenia drogi dla „Przewodnika”, jakiej domagała się szybko zmieniająca się sytuacja w Polsce i na świecie, sięgaliśmy także do innych, późniejszych etapów naszej przewodnikowej tradycji. Szczególnie mocno zaczerpnęliśmy z profilu „Przewodnika”, jaki mu nadał ks. Roman Mieliński. Ten bardzo odważny ksiądz, mając za sobą doświadczenie prześladowań i więzienia, zdecydowanie określił jego nową rolę po  wojnie. Był to czas wyraźnych przesunięć akcentów merytorycznych w tygodniku w stosunku do jego tradycji przedwojennej. Ten okres pochwalił Jan Paweł II w liście do „Przewodnika” z roku 1995, podkreślając ważność dziennikarskich relacji z Soboru Watykańskiego II. Zaznaczył też swoje w nim publikacje z tamtego okresu (publikując już jako biskup krakowski). „Przewodnik” stał się wtedy pismem bardzo otwartym na przemiany zaproponowane na Soborze, z narastającymi ambicjami prowadzenia dyskusji społecznej na ważne tematy. Między innymi bardzo dużo pisano wówczas w „Przewodniku” na temat ekumenizmu, co wtedy nie było przecież sprawą ani łatwo przyswajalną intelektualnie, ani oczywistą dla szerokich kręgów kościelnych, także duchownych. „Przewodnik” tamtego czasu był tygodnikiem katolickim wpisującym się w nowe realia życia, otwierającym nowe horyzonty myślenia w Kościele.
Najsilniej jednak naszą redakcję zainspirował czas redagowania pisma przez ks. Zbigniewa Pawlaka, który w naszej pamięci zapisał się jako bardzo mądry człowiek, posiadający ogromną wrażliwość wobec ludzi cierpiących. Przez wiele lat współpracował z prof. Jackiem Łuczakiem w tworzeniu nowej wizji opieki paliatywnej w Polsce. Na długo przed ks. Janem Kaczkowskim – który uwrażliwił nas wszystkich na sposób, w jaki budujemy relacje z chorymi, szczególnie z umierającymi – to właśnie ks. Zbigniew Pawlak uczył studentów medycyny w ówczesnej Akademii Medycznej w Poznaniu szacunku dla pacjentów. I to ks. Pawlak bardzo świadomie nadał „Przewodnikowi” profil skoncentrowany na personalizmie chrześcijańskim: na godności człowieka i jego prawach, odczytywanych w świetle Ewangelii. Na tym fundamencie widział on budowanie jedności społecznej i narodowej, otwartej na miłość bliźniego, która przekracza wszelkie granice państw i podziałów politycznych. Próbowaliśmy do tego stylu tygodnika powrócić, w nowym oczywiście kontekście.
Dziękuję abp. Stanisławowi Gądeckiemu za zaufanie, które okazał mi przez te lata. Szczególnie wtedy, gdy to, co robiłem, nie spotykało się z aprobatą niektórych osób czy środowisk, co w mediach uważam oczywiście za sprawę zupełnie zwyczajną. Z Księdzem Arcybiskupem dialog był zawsze bardzo życzliwy, dlatego chcę podkreślić, że podczas tych rozmów wyraziłem, i to kilkakrotnie, moją gotowość do odejścia ze stanowiska redaktora naczelnego.
Nowego redaktora naczelnego serdecznie wspieram i życzę mu odwagi i sukcesów, szczególnie w kontekście mierzenia się z bardzo trudną sytuacją na rynku prasy drukowanej wywołaną pandemią.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki