Żyjemy w ciekawych czasach, w których łatwo kłamać, ale trudno coś ukryć. Technologia potrafi zgrabnie oszukać, tworzy fake newsy, które kreują antyrzeczywistość i manipulują informacją. Z drugiej strony ta sama technologia pozwala ogłosić niewygodną prawdę całemu światu. Wszystko to, co skrzętnie ukrywane, nieprzynoszące chwały, zakopane na dnie szafy, w każdej chwili może wyjść na jaw. I wychodzi. Po latach, zaśniedziałe, zatruwające swoim smrodem otoczenie, niby niewidoczne, lecz radioaktywne, zdecydowanie toksyczne, wypływa nareszcie, wylewa się wręcz. Bolą pojawiające się wciąż nowe doniesienia o przestępstwach seksualnych księży, zakonników, zaniedbaniach biskupów, prowincjałów, współbraci, w wyniku których padają kolejne autorytety. Mamy prawo czuć się zdezorientowani, zawiedzeni, oszukani, zagubieni. Jedni mówią, że to kryzys w Kościele, inni, że to atak na Kościół. Myślę, że ani jedno, ani drugie. Kryzys to był wtedy, gdy te wszystkie straszne rzeczy mogły się w Kościele dziać, gdy nikt nie reagował, a przestępstwa co najwyżej ukrywano, przenosząc podejrzanych w nowe środowisko. No i nie jest to atak, bo wyjawianie prawdy i oddanie głosu ofiarom nie może być atakiem. To, co się dzieje, to łaska.
To samo mogłabym powiedzieć o środowisku teatralnym. Aktorzy przestali milczeć. Jeden przez drugiego opowiadają o przemocy, jakiej doznawali od pedagogów i reżyserów, którzy uważali, że złamanie psychiki aktora sprawi, że stanie się świetny. Przemęczeni, upokarzani, mobbingowani, ośmieszani, molestowani – popadali w traumy i depresje. Dziś odzyskali swój głos za sprawą jednej młodej dziewczyny, która skończyła niedawno szkołę i nie przestraszyła się tego, że brak dorobku zdewaluuje jej historię. Pada coraz więcej nazwisk. Dowiadujemy się okropnych rzeczy o ludziach uznawanych za wzory kultury i obycia. I znowu przychodzą pytania: czy ładnie to tak źle mówić o zmarłych? Czy warto obalać pomnikowe postaci ogólnie szanowane? Czy naprawdę wszystko musi być takie jawne? Bo co nam zostanie, jak nieskazitelny wcale nie jest taki, jak nam się wydawało?
I znowu powtórzę: uważam, że to łaska. Żyjemy w czasach, w których prawda wychodzi na jaw. Oliwa sprawiedliwa. Prawda zawsze zwycięży. Prawda nas wyzwoli. Po kolei dostajemy szansę na oczyszczenie, więc nie ma co zaprzeczać, warto tę szansę przyjąć. Należy się przyznać, żałować, obiecać poprawę i odpokutować czynem. Kryzys duchowy się w tym momencie skończy. A na kryzysie wizerunkowym nie warto się skupiać, bo często daje to skutek odwrotny. Dość życia w kłamstwie i złudzeniach!