Już od lat szesnastu nie ma wśród żywych ani jednego wielkopolskiego powstańca. W 2005 r., dożywszy 105 lat, zmarł ostatni z nich – Jan Rzepa. Chwila, gdy odchodzą ostatni świadkowie i uczestnicy ważnych wydarzeń, ma zawsze wymiar symboliczny. Zaciera się bezpośrednia więź z przeszłością, coraz łatwiej osnuwać wokół niej rozmaite legendy i mity, zawłaszczać ją i przekształcać w instrument walki z politycznym wrogiem. Nie ma już nikogo, kto krzyknąłby: „Nie tak było!” i miał w tym wiarygodność świadka. Mam nieraz wrażenie, że ostatnią barykadą chroniącą nas przed całkowitą manipulacją pamięci o powstaniu warszawskim jest drżący głos tych nielicznych, wciąż będących pośród nas, powstańców. Gdy znika żywa relacja z przeszłością, pozostajemy zdani na tę formę pamięci, którą badacze nazywają pamięcią kulturową. Jest ona budowana niejako od góry, przez instytucje powołane do kultywowania wiedzy o przeszłości. Ta opcja, która zdobędzie dominujący wpływ na jej ukształtowanie, zapełni przestrzeń publiczną pomnikami i muzeami zbudowanymi wedle swojej wizji, ma szansę trwałego ukonstytuowania pamięci historycznej społeczeństwa. Przeszłość istnieje dla nas przecież wyłącznie w formie zapośredniczonej, przekazanej przez rozmaite nośniki pamięci.
Pamięć o powstaniu wielkopolskim przybiera coraz wyraźniej formę pamięci kulturowej i warto przyjrzeć się temu, jak przebiegał proces jej kształtowania.
Mogiły i pomniki
Pierwszym, naturalnym sposobem upamiętnienia były manifestacyjne pogrzeby ofiar walk. Dzięki nim imiona pierwszych poległych stały się później powszechnie pamiętanymi. Symbolicznym pierwszym pochówkiem powstańczym był 1 stycznia 1919 r. pogrzeb na cmentarzu górczyńskim Antoniego Andrzejewskiego i Franciszka Ratajczaka – pierwszych ofiar walk w Poznaniu – z udziałem tysięcy poznaniaków. Mogiły poległych na ogół sytuowane były w honorowych miejscach: w centralnym punkcie cmentarza (Krotoszyn, Opatów k. Kępna), przy głównej alejce (Mogilno, Rozdrażew), czasem na jej osi (Ostrzeszów, Żnin). Powstały dwa mauzolea poległych bohaterów: Feliksa Pięty w Bukowcu k. Nowego Tomyśla i Franciszka Sowińskiego w Krotoszynie. Na licznych cmentarzach wielkopolskich wytyczano kwatery poległych powstańców. Największa znajduje się na stoku poznańskiej Cytadeli, jest tam łącznie 391 grobów ofiar walk z lat 1918–1920.
Pomniki zaczęły powstawać nieco później. Za pierwszy uchodzi obiekt odsłonięty 14 maja 1922 r. przy wejściu na cmentarz parafialny w Opalenicy. Nie dochował się niestety do naszych czasów, jest dziś zastąpiony innym. W Poznaniu pomnik projektu Stanisława Jagmina powstał w 1924 r. Pamięć o bohaterach przypominały też drzewa posadzone w reprezentacyjnych punktach miast w rocznicę powstania wielkopolskiego. Na przykład w Skalmierzycach k. Kalisza przed budynkiem, który pod pruskim zaborem był ośrodkiem życia polskiego, w pierwszą rocznicę odzyskania niepodległości posadzono pamiątkowy dąb, który stoi do dziś. Niektóre pomniki powstańcze stawiano na miejscu rozebranych monumentów niemieckich, jak np. wZdunach, Koźminie czy Szamotułach. Wyjątkową formą upamiętnienia zaciętych walk toczonych w okolicy wsi Borownica k. Zdun stał się kamienny szaniec, który nadal rośnie za sprawą wciąż dokładanych głazów.
Podtrzymywanie ducha
Po zajęciu Wielkopolski przez wojska niemieckie we wrześniu 1939 r. okupanci starali się na rozmaite sposoby zacierać pamięć o powstaniu. Pozostała ona jednak żywa i podtrzymywała ducha oporu narodowego. Na łamach podziemnych wydawnictw pisano o wydarzeniach lat 1918/1919 jako o wielkim sukcesie w odwiecznym konflikcie polsko-niemieckim i etapie na drodze do odzyskania ziem aż po Odrę.
Okupacyjną pamięć powstania kreowali przede wszystkim działacze z kręgów związanych z Narodową Demokracją, choćby późniejszy organizator Instytutu Zachodniego prof. Zygmunt Wojciechowski. Wedle jego wizji było powstanie dziełem niedokończonym, dopiero: „wojna obecna czyni z idei, które […] tkwiły w istocie Powstania Wielkopolskiego dogmat polityczny. Problem zachodnich granic Polski jest jego problemem kapitalnym, conditio sine qua non przyszłego pokoju. Dla nas zaś – to sprawa życia i śmierci na stulecia: powrót na szlak Chrobrego. Dla tej przyszłości jest Powstanie Wielkopolskie najlepszym drogowskazem narodowym. […] Teraz nikt już nie zdoła nas zatrzymać na Poniecu, Czarnkowie, Nakle. Naszym celem jest Odra!”.
Mitologia „ziem odzyskanych”
Ta endecka interpretacja powstania była niedaleka od haseł, którą głosiła nowa, komunistyczna władza, ze swą mitologią „ziem odzyskanych”. „Któż miecz Chrobrego wydobywał z pleśni?/Któż wbijał myślą słupy aż w dno Odry?/I któż namiętność uznał narodową/Za cement wielkich budowli przyszłości?” – pytał Czesław Miłosz w Traktacie poetyckim, konstatując, iż „jest ONR-u spadkobiercą Partia”. O dziwo komunistyczna i nacjonalistyczna forma pamięci o powstaniu okazały się nieodległe. Ten niepokojący wątek w opowieści o powstaniu znajduje swą kontynuację także dziś. Piękne i godne pochwały inicjatywy, np. zbierania środków na odnowę mogił powstańczych, wychodzą często od środowisk często skażonych nacjonalizmem, szowinizmem i brutalnością.
Dlatego okres PRL-u nie przyniósł walki z tradycją powstania wielkopolskiego. Istniał Związek Powstańców, od 1956 r. przyznawano krzyż powstańczy, nadawano imię powstania szkołom, ulicom i instytucjom publicznym. Eksponowano niewątpliwie jego plebejski charakter, ale to przecież dalekie od prawdy nie było. Nikt nie krępował badań nad dziejami powstania. Najważniejszym było ustanowienie centralnego miejsca pamięci powstańczej – pomnika Powstania Wielkopolskiego w Poznaniu. Odsłonięcie nastąpiło 19 września 1965 r. Jego twórcą był Alfred Wiśniewski – profesor Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Gdańsku, ale z pochodzenia Wielkopolanin (urodzony w Rogoźnie) i syn powstańca. Forma pomnika została zaakceptowana przez społeczeństwo i tradycyjnie odbywają się przed nim co roku w grudniu oficjalne uroczystości. Aż do końca istnienia PRL-u pamięć powstania pozostawała jednak zjawiskiem o wymiarze głównie lokalnym.
Nowa ranga
Po roku 1989 pamięć powstania zaczęła podlegać ciekawym zmianom. Przestała być elementem państwowej propagandy, zyskała za to nową rangę – podtrzymywania lokalnej tradycji. Rosnąca identyfikacja ze społecznością lokalną, jej historią, tradycją, obyczajem, gwarą, przyniosła szereg spontanicznych inicjatyw, które miały pokazać dumę z własnej tożsamości. Powstanie wielkopolskie stanęło w centrum tego zjawiska, stało się swoistym „zwornikiem pamięci i tożsamości” Wielkopolan. Myślę tu o aktywnościach społecznych, ale również samorządowych, np. Towarzystwie Pamięci Powstania Wielkopolskiego, powstającym Muzeum Powstania Wielkopolskiego, rozmaitych inicjatywach edukacyjnych, konkursach debatach, rajdach itd. Ściany domów w wielu miastach i miasteczkach zostały przekształcone w murale, które, choć nie zawsze estetycznie wartościowe, pokazały, że tradycja powstania oddziałuje także na młodsze pokolenia.
Szczególnym osiągnięciem ostatnich lat jest skuteczna próba kreowania pamięci o powstaniu wielkopolskim jako wydarzeniu ponadregionalnym, o wymiarze ogólnopolskim. Już w czasie II wojny światowej jeden z autorów podziemnej prasy pisał: „Wybuchło ono jako wyraz woli narodu samostanowienia o sobie, jako wyraz wiary w niepodzielność ziem polskich. I tu właśnie leży ogólnopolskie znaczenie Powstania Wielkopolskiego. Stąd winno ono stać się własnością i świętem całego narodu, jak są nim bohaterskie, choć zakończone klęską powstania z roku 1830 i 1863”.
Dopiero teraz ten postulat zaczyna stawać się rzeczywistością. Dzisiejszy sukces w postaci ustanowienia dnia 27 grudnia świętem narodowym zdaje się dawać szanse na upowszechnianie pamięci o powstaniu wielkopolskim. Obyśmy tylko strzegli tej pamięci jako łączącej, niepowiązanej z żadnymi współczesnymi sporami. Obyśmy nie dali jej nikomu zawłaszczyć.