Czy mama potrzebuje scenariusza, żeby rozmawiać z córką o dojrzewaniu?
– Teoretycznie nie, jednak praktyka pokazuje, że czasem tak. Bo mamy szukają pomocy i wsparcia w takich rozmowach. Organizatorem projektu „Mama córce, kobieta kobietce” jest INER – Instytut Naturalnego Planowania Rodziny wg metody prof. Josefa Rötzera. Już od 26 lat prowadzimy kursy rozpoznawania płodności wszędzie tam, gdzie tylko są zainteresowani. Po wielu kursach, na które przychodzą młodziutkie kobiety, ale i panie około 30–40. roku życia, pojawiały się pytania, czy planujemy przygotować podobne materiały dla dziewczynek. U źródeł naszego projektu są więc same mamy, które pytają i chcą podnosić swoje kompetencje; to zresztą wpisuje się w szerszy nurt podnoszenia kompetencji rodzicielskich, bo rodzice chcą nad nimi pracować, w różnych zakresach.
Często mamy przyznają, że chcą z córką porozmawiać, ale nie mają np. przyjemnych dla oka materiałów, które mogłyby dziewczynce przedstawić; niektóre z kolei czują, że temat jest ważny, ale mają doświadczenie tabu, którym były w ich domach rozmowy o płodności i dojrzewaniu, chcą to tabu przerwać – i to jest cenne. Czasem też blokuje je wstyd, przy czym ważne: on też jest potrzebny i wiele rzeczy zabezpiecza: dobro, piękno, intymność. Jeśli jednak nie poruszamy w ogóle pewnych tematów, robi się z tego tabu. Rozmawiajmy więc, ale merytorycznie i w bezpiecznej atmosferze.
I mama jest tu dla córki najlepszą przewodniczką.
– Jesteśmy przekonani, że mama jest najwłaściwszą osobą do przekazywania wiedzy związanej z płciowością, dojrzewaniem, a w dalszym etapie z seksualnością, do mamy należy to zadanie i nikt, nawet jeśli miałby najlepsze intencje, jej w tym nie zastąpi.
Nasze badania internetowe prowadzone w instytucie w 2016 r. pokazały, że jeszcze w wieku 10–12, a nawet 14 lat, dziewczynki chcą rozmawiać o takich tematach z mamą lub z inną bliską kobietą, później to się już zmienia. I na tym oparliśmy nasz projekt: żeby dziewczynki o pięknych, ale intymnych sprawach związanych z kobiecością dowiadywały się w atmosferze bliskiej relacji, pełnej bezpieczeństwa i zaufania, której pierwszorzędnym celem jest dobro dzieci.
Czy wiek 10–12 lat na takie rozmowy to nie jest za późno? Dzieci dziś wcześnie czerpią wiedzę z internetu czy od rówieśników, lepiej to chyba uprzedzić. No i niektóre same wcześnie pytają o różne sprawy.
– Granice wiekowe są umowne i w gruncie rzeczy indywidualne. Pierwotnie przyjęliśmy w projekcie wiek 10–14 lat, jednak warsztaty pilotażowe, które mieliśmy z mamami w lutym, pokazały, że trzeba ten wiek obniżyć. Po spotkaniach z koordynatorkami wojewódzkimi zorientowaliśmy się też, że każdy rejon ma swoją specyfikę, w jednych mówiono, że 10–12 to trochę za późno, a były mamy i regiony, gdzie pojawiał się komunikat: to troszkę za wcześnie.
Każda mama najlepiej zna swoje dziecko, dlatego też jeżeli któraś uzna, że jej 8–9-letnia córka jest gotowa i chętna na takie rozmowy, to też je zapraszamy. Nie wszyscy rodzice wprowadzają dzieci w świat płodności , gdy idą one do przedszkola – a to jest moment, kiedy już można o tym stosownie do wieku i dojrzałości dziecka mówić, wtedy gdy ono pyta, np. przy okazji zakupu środków higienicznych w hipermarkecie. Każde dziecko jest inne i każda rodzina też; niektórzy rodzice mierzą się z tym tematem wcześniej, a inni dopiero, gdy dziecko zaczyna dojrzewać, nie są gotowi podejmować takich tematów, a może ciekawość ich dzieci rozbudza się inaczej. Przyjęty wiek 10–12 jest więc w zasadzie płynny, decyduje tu gotowość dziecka.
Jakie materiały będą pomagać mamom w rozmowach z córkami?
– W ręce mamy i córki oddajemy Sekretnik, czyli pięknie ilustrowany zeszyt pracy, w którym dziewczynka może robić notatki; jest on podzielony na różne sfery: higiena, sfera fizjologiczna, dbałość o sferę psychiczną i zawiera różne ćwiczenia, które mają dziewczynkę zaktywizować – to jest jej część intymna, do której może oczywiście zaprosić mamę. Jest i scenariusz rozmów dla mam o dojrzewaniu, płodności, ale i o zdrowym stylu życia. Przy czym to jest tylko szkic, a nie obowiązkowe zadanie do wypełnienia od A do Z; ma on za zadanie rozwiać ewentualne wątpliwości, doposażyć w wiedzę, przygotować kobietę do rozmów z córką, czyli pogaduszek.
W projekcie pojawi się Kuferek – będzie on przechodni, po kilka sztuk w województwie – a w nim m.in. przyjemny w dotyku, pluszowy model otwieranej macicy w skali 1:1, razem z endometrium, rozwojem pęcherzyka z komórką jajową. Macica jest zwykle przedstawiana bardzo chłodno, medycznie – i to oczywiście jest potrzebne, ale my chcieliśmy, żeby ona się też dobrze, przyjemnie kojarzyła, i żeby zadziałać na dziecięcą wyobraźnię. W kuferku znajdzie się też figurka 10-tygodniowego dziecka, żeby dziewczynka mogła zobaczyć jak faktycznie wygląda dziecko w łonie mamy, ścieralna karta cyklu w formacie A3, żeby pokazać, jak prowadzić obserwacje cyklu i zapisywać je, a także komplet rozsypanek i plansz edukacyjnych, które dotyczą różnych spraw związanych z dojrzewaniem, jak choćby pojawianie się owłosienia, troska o cerę, trądzik; troska o czas własny (będzie w Sekretniku np. tort własnego czasu – jak go podzielić na odpoczynek, pracę, rozwój, edukację, czas z bliskimi); będzie też sporo na temat higieny, np. jak często myć włosy – i ważne, żeby dziewczynka znalazła odpowiedzi na te pytania właśnie u mamy.
Za chwilę wystartuje też aplikacja INERcycleGirl. Instytut Naturalnego Planowania Rodziny kilka lat temu stworzył aplikację INERcycle – dla prowadzenia i zapisywania obserwacji cyklu dla dorosłych kobiet. Teraz przygotowaliśmy wersję dla dziewczynki, która może być połączona z kontem mamy. Aplikacja będzie służyła do zapisywania objawów płodności, nie będzie jednak wyznaczała okresów płodności i niepłodności tak jak ta standardowa, żeby dziewczynki nie zachęcać do wczesnego współżycia, jest więc dopasowana do wieku. Co ważne, aplikacja będzie całkowicie pozbawiona reklam.
Kto przygotowywał materiały?
– W skład zespołu wchodzą instruktorzy metod rozpoznawania płodności, doradcy rodzinni, pedagodzy; konsultowali nasz projekt lekarze; grafiki projektowe są bardzo przyjemne, estetyczne, a do tego nowoczesne. Za aplikację odpowiada ta sama osoba, która tworzyła aplikację-matkę. Współtworzyły ten projekt również mamy, które były uczestniczkami warsztatów pilotażowych. Ich uwagi i sugestie zostały przez nas wzięte pod uwagę przy finalnym przygotowaniu materiałów. Koło się zamknęło, idea wyszła od mam, mamy też pomogły projekt domknąć.
Inspiracje czerpaliśmy z projektu austriackiego, który w wersji polskiej nazywa się „Głęboko zakorzenieni” i został stworzony przez małżonków Marię i Heinricha Eisl, którzy współpracowali z prof. Rötzerem. Powołali swój program do życia mniej więcej 30 lat temu i wciąż go rozwijają, on jest adresowany co prawda do młodzieży nieco starszej – jego założeniem jest, by wspierać rodziców i towarzyszyć w szeroko rozumianym dorastaniu nastolatków. Nasza delegacja była w Austrii, miała możliwość zobaczenia, jak to działa.
Państwa projekt ma swoje etapy.
– W pierwszym z nich program był adresowany do mam nauczycielek metod rozpoznawania płodności; spośród tych, które się zgłosiły, wybraliśmy wewnętrznie mamy nauczycielki, które będą potem szkoliły inne mamy. Uczestniczyły one w szkoleniu on-line – miało być oczywiście tradycyjne, ale dostosowujemy naszą pracę do warunków pandemii, otrzymały odpowiednie materiały wideo. To głównie panie pracujące metodą Rötzera, ale nie wyłącznie; zaprosiliśmy do projektu nauczycieli innych metod rozpoznawania płodności, którzy od lat wspierają inne kobiety i pary, pracując np. w poradniach rodzinnych oraz mają nastoletnie córki. Najpierw więc wykorzystują te materiały w swojej pracy domowej, rodzinnej; teraz, przekazując wiedzę swoim córkom, zmierzą się na pewno z różnymi pytaniami, wątpliwościami – i to pomoże im później szkolić mamy w kolejnym etapie. W każdym województwie zostanie wybrana koordynatorka odpowiadająca za wszystkie mamy w rejonie.
Projekt jest bezpłatny, dzięki finansowaniu projektu przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków FIO, będziemy mogli wesprzeć kompetencje minimum 160 mam w Polsce, a prawdopodobnie ponad 200 mam. Po zakończeniu finansowania (w listopadzie br.) będziemy chcieli dalej jako instytut prowadzić te warsztaty, bazując na koordynatorach wyszkolonych do tego typu spotkań w każdym województwie.
Właśnie: co ma zrobić mama, która chce się zgłosić do projektu?
– Wypełnić formularz zapisu zamieszczony na stronie https://mamacorce.iner.pl. Rekrutacja trwa, zgłoszenia są rozpatrywane według kolejności zgłoszeń. Te mamy, które nie dostaną się w pierwszym etapie, jak wspomniałam, zaprosimy na szkolenie później.
Co ważne, takie szkolenie może też przejść bliska ciocia albo opiekunka córki. Bo idealnie byłoby, gdyby wszystkie dzieci miały pełne rodziny i mamy, ale nie zawsze tak jest, więc jeśli jest jakaś bliska opiekunka, np. w domu dziecka, czy ciocia lub mama chrzestna, to też jest to projekt dla niej – ale bazując na ich intymnej relacji, a nie na kwestii opiekuna prawnego.
Mamy przejdą w rejonach szkolenia w formie on-line albo tradycyjnie – będzie to zależało od koordynatorek wojewódzkich i pewnie też od sytuacji epidemiologicznej, bo są rejony z mniejszą i większą liczbą zakażeń, sytuacja jest dynamiczna. Chcemy panie zaktywizować, sprawić, żeby się poznały, przekonały, że są kobiety wyznające podobne wartości i podejmujące podobne wyzwania związane z wychowywaniem nastolatek. To wzmacnia i wspiera poczucie kobiecej siły, jaką przecież mamy!
Podczas warsztatów mamy nastolatek otrzymają pakiet materiałów i zostaną przeszkolone od podstaw, jeżeli chodzi o fizjologię kobiecego cyklu. Oczywiście łatwiej będzie, jeśli będą miały własne doświadczenia, ale nie jest to wymagane.
I potem będą już gotowe do rozmów z córkami?
– Mamy nadzieję, że tak. Kluczowym etapem projektu, apogeum, które będzie z naszej perspektywy niewidzialne i ukryte, są rozmowy mam z córkami w atmosferze domowej, intymnej. W scenariuszach są propozycje: zaproś córkę do rozmowy, napisz do niej list, pójdźcie na zakupy i wybierzcie dla niej pierwszy biustonosz – mamy będą mogły w sposób wolny z tych sugestii skorzystać.
Warsztaty pilotażowe pokazały, że dziewczynki bardzo czekają na ten czas: przygotowują herbatę, ciasteczka, wiedzą, że to wspólne chwile specjalnie dla nich. Każde dziecko potrzebuje czasu jeden na jeden z rodzicem, zabiega o niego, i to jest świetna okazja, by spotkać się z córką: w domu czy na lodach w kawiarni. Ważne, by bazować na tej naturalnej więzi, która jest między mamą a córką, by w tej naturalnej, bliskiej relacji pokazać córce piękno kobiecości. Pomóc jej różne rzeczy zrozumieć, przejść razem przez wątpliwości. Pogaduszki mają pokazać dziewczynce, że to, co się z nią dzieje, jest normalne, piękne, uczą też szacunku do życia i podprowadzają ją pod bycie mamą w przyszłości.