Logo Przewdonik Katolicki

Pokonać stres

Marek Ryży
fot. LUKASZ OSTALSKI REPORTER/East News

Młody człowiek, który potrafi radzić sobie ze stresem, rzadziej dokonuje aktów autoagresji. Jak rozpoznać, że to już czas, by przyjść z pomocą?

Justyna miała w szkole kilka koleżanek, które dobrze znały jej marzenia oraz wiedziały, w kim się podkochiwała. Na jej profilu w portalu społecznościowym pojawił się post „śmierdzisz – nie pasujesz do Tomka”. Dziewczyna straciła grunt pod nogami. Poszła do toalety, wyjęła żyletkę z etui telefonu i poczuła ulgę – wcześniej wykonała trzy zgrabne cięcia. Choć skrywane pod rękawem swetra – to dla Justyny były całym jej cierpieniem i w pewnym sensie uwolnieniem od tej dramatycznej sytuacji.

Agresja skierowana do wewnątrz
Takich jak Justyna są tysiące. Każdego dnia w umysłach młodych pojawiają się ludzi nowe sposoby na (nie)radzenie sobie ze stresem. Zachowania autoagresywne mają podłoże najczęściej w poziomie agresji, która skierowana do wewnątrz powoduje wzmożone napięcie emocjonalne. Taki układ odczuwania rzeczywistości skłania młodych ludzi do sięgania po środki, które to napięcie mają zredukować. Dorastająca młodzież nie zawsze właściwie reaguje na stresory i stosunkowo rzadko potrafi na wczesnym etapie pobudzenia uspokoić emocje czy też wprowadzić w życie techniki usprawniające redukcję napięcia, chociażby przez relaksację. Te pozornie doraźne środki, gdy są właściwie wypracowane, utrwalone i stosowane długofalowo, mają wymierny efekt i poprawiają psychiczne funkcjonowanie człowieka. Wydaje się zatem, że pożądanym zjawiskiem byłoby edukowanie młodych ludzi w zakresie skutecznego obniżania napięcia. Przede wszystkim powinno to leżeć na sercu rodzicom. Zwróćmy uwagę na fakt, że dziecko rozwija się w określonym „klimacie” emocjonalnym domu. Kształtowanie emocji u dziecka jest ściśle związane z tym, w jaki sposób różne sytuacje stresowe i nie tylko przeżywają rodzice i inne najbliższe osoby.
 
Ból, który mniej boli
Każde dziecko dokonujące samouszkodzeń czy zachowań autoagresywnych daje otoczeniu sygnały, które należy odpowiednio interpretować. Bagatelizowanie dziecięcych problemów powoduje, że w dorastającym człowieku wzmaga się poczucie niezrozumienia i osamotnienia. Dla niektórych osób sposobem na redukcję przykrych odczuć są właśnie zachowania ryzykowne i szkodzące (na zasadzie „nie otrzymuję ciepła emocjonalnego i wsparcia – zastąpię to czymś, co jest w zasięgu mojej ręki”). Takie działanie przynosi dziecku natychmiastową ulgę i odprężenie. Ból psychiczny, który staje się nie do zniesienia, przestaje choć na chwilę dokuczać. Przenosi się na ciało. W ogólnym rozrachunku – ból cielesny jest mniej dokuczliwy od bólu psychicznego czy rozpaczy duchowej.
Trzeba zaznaczyć, że ingerencje w ciało czy zachowania ryzykowne nie są próbą odebrania sobie życia. Młodzież, która nosi kolczyki, nie ma intencji samookaleczania się. Problem pojawia się w momencie, gdy każdy kolejny kolczyk lub tatuaż ma prowadzić do rozładowania napięcia emocjonalnego lub być sposobem na radzenie sobie z problemami.
 
Po co nam w ogóle ten stres?
Stres to w ogólnym rozumieniu siła (stresor), która wycelowana w organizm wypacza i modyfikuje jego działanie. Dzisiejsze czasy silnie są naznaczone stresorami, które mają wpływ na młode pokolenie – coraz częstsze rozwody rodziców, konieczność sprostania różnym wymaganiom, przemoc rówieśnicza, doświadczenie choroby własnej lub kogoś bliskiego. Młodzież doświadcza również dramatu nieodpowiedzialnego korzystania z internetu. Negatywny komentarz na portalu społecznościowym może doprowadzić nawet do próby samobójczej. Młodociani z różnych przyczyn uciekają więc z domu, rezygnują z kontynuowania edukacji, trafiają do ośrodków wychowawczych. Oczywiście nie dotyczy to każdego człowieka – ale czy ktoś jest w stanie powiedzieć, że nie doświadcza stresu?
Każdy z nas zasadniczo oczekuje spokoju, więc po co nam ten stres? Okazuje się, że w pewnym sensie jest potrzebny. Krótkotrwałe sytuacje stresowe pozwalają nam chociażby szybko podjąć decyzję o ratowaniu siebie i bliskich. Jednak tak się składa, że nie musimy już uganiać się za dziką zwierzyną ani przed nią uciekać. Zmiany hormonalne powodowane przez stres, a raczej zaburzenia powodowane przez nadmierną produkcję m.in. kortyzolu, nie są niczym pozytywnym, a spory kłopot pojawia się wtedy, gdy stres jest przewlekły. Organizm ssaków dobrze znosi sytuacje stresowe, jednak czy szympansy martwią się latami o raty kredytu albo są stale nękane psychicznie przez grupę rówieśniczą? Człowiek ubogacony w adaptacyjne metody rozwiązywania problemów i radzenia sobie z nimi nie będzie sięgał po autoagresję, by choć na chwilę poczuć ulgę. Nie dopuści do tego, by stres przerodził się codzienność.
 
Relaks i bliskość
Gdy widzisz, że twoje dziecko zaczyna zbyt mocno przeżywać emocje, nie panuje nad sobą, pomóż mu się odprężyć: zaproponuj wspólny spacer, jogging, basen, jazdę na rowerze, popracujcie razem w ogrodzie. Stwórzcie playlistę z muzyką relaksacyjną, jeśli gracie na jakimś instrumencie – grajcie razem, śpiewajcie (karaoke), idźcie do kina. Pozwól
dziecku się wyspać, zachęć do czytania książki, rozwijania hobby i dopinguj je, wspieraj w działaniach. Naucz się ćwiczeń relaksacyjnych: ćwiczenia oddechowe, mindfulness (trening uważności), treningi relaksacyjne (Jacobsona, Schulza) – przekaż zdobytą wiedzę dziecku i zachęć do aktywnego korzystania.
Przede wszystkim jednak stwarzaj klimat do rozmowy, powiedz dziecku, że zawsze może na ciebie liczyć i dotrzymuj słowa; możesz też zaproponować wizytę przyjaciela swojego syna czy córki. Żadna relaksacja nie zastąpi miłości, cierpliwości i zaufania. Dbaj o to od samego początku. Relacje słabej jakości zawsze pozostawiają w sobie dystans.
 
Jak rozpoznać, że z dzieckiem dzieje się źle?
Słuchać, obserwować i zadawać takie pytania, które zwiększają zaufanie i nie blokują chęci rozmowy. Zamiast „co się ostatnio z tobą dzieje?” warto powiedzieć „odnoszę wrażenie, że ostatnio nie czujesz się najlepiej. Czy jest coś, czym chciałbyś się ze mną podzielić?”. Jeśli zauważymy coś niepokojącego w zachowaniu lub na ciele naszego dziecka, nie pytajmy „dlaczego to robisz?”, ale „pomóż mi zrozumieć, co dzieje się u ciebie w ostatnim czasie”. Zamiast „co jest nie tak, że musisz to robić?” powiedz „zastanawiam się, czy mógłbyś mi pomóc lepiej zrozumieć to, co sobie robisz?”.
Nie obierajmy strategii „na przeczekanie”. Trudności rosną wtedy wraz z człowiekiem. Delikatnie spróbujmy nawiązać lub odbudować taką więź emocjonalną oraz atmosferę zaufania, która pomoże młodemu człowiekowi nabrać pewności, że nie jest sam, nie podlega stałej krytycznej ocenie swoich działań, ale znalazł oparcie i pomoc. Jeśli nie dajemy sobie rady lub nie czujemy się na tyle silni, by stawić czoła przeciwnościom – skorzystajmy z porady pedagoga w szkole, psychologa lub psychiatry.
I co niezmiernie ważne – to nie dom jest zawsze przyczyną trudności emocjonalnych dziecka. Obarczanie rodziny odpowiedzialnością za podłoże trudnych zachowań może być nieuzasadnione i krzywdzące. Na stan psychiczny naszego dziecka wpływa wiele, często niezależnych od nas czynników (chociażby biologicznych).
 
 
Skąd u młodzieży tak wiele stresu?

Archibald D. Hart, amerykański psycholog i terapeuta, uważa, że dzieci podlegają pewnym zjawiskom, które nasilają poczucie stresu:

  1. Zbyt wiele, zbyt wcześnie – dzieci podlegają różnorodnym życiowym wymaganiom, może to skutkować zaburzeniami depresyjnymi, samookaleczeniami, a także podejmowaniem prób samobójczych. Młodzież sięga po tzw. dopalacze oraz narkotyki już w szkole podstawowej, doznaje przemocy, bierze udział w tragicznych wypadkach, podejmuje wczesną inicjację seksualną.

  2. Zbyt wiele dobrego – dzieci poddawane są działaniu dużej ilości bodźców i różnorodnej stymulacji. Stawiane są przed nimi wielowymiarowe wyzwania. Dobra konsumpcyjne sprawiają, że dziecko cały czas musi dotrzymywać kroku rówieśnikom w posiadaniu, np. najlepszego smartfona, markowego ubrania.

  3. Zbyt mało dobrego – zjawisko niedostatecznej miłości czasami towarzyszy dzieciom od pierwszych chwil życia. Coraz dłużej przebywają w żłobkach i przedszkolach oraz szkolnych świetlicach. Rodzice tłumaczą to ogólnie pojmowanym „dobrem” materialnym. W wyniku takich działań dzieciom może brakować poczucia bezpieczeństwa. Nasuwa się wniosek, że taki stan rzeczy utrwala w dziecku wrażenie opuszczenia przez najbliższych.

  4. Za dużo stresu, za mało rodziny – dom to nie tylko pojęcie, które charakteryzuje budynek, mieszkanie czy apartament. Dom to przede wszystkim atmosfera, miłość, ciepło, wsparcie, a także niezbędne każdemu poczucie stabilności.

  5. Zbyt dużo nadmiernego stresu – stres wywołujący wysokie napięcie emocjonalne po prostu niszczy. Nakładające się na niego zmiany biochemiczne, niewłaściwa dieta, wysoki poziom cholesterolu, brak aktywności fizycznej, nadwaga, otyłość, ostracyzm społeczny wynikający z nieatrakcyjnego wyglądu nasila wszystkie negatywne odczucia, a co za tym idzie – stres zaczyna paraliżować.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki