Jeden z biskupów, dla którego synod na temat Amazonii miał być już trzecim z kolei synodem, w czasie spotkań przygotowujących zgromadzenie biskupów, podzielił się ze mną taką obserwacją: „To, co sprawia mi największą trudność w czasie synodu, to kontakt z dziennikarzami. Nie słuchają tego, co chce się im przekazać; głusi są, gdy chce się im przekazać całe bogactwo treści i tematów, nad którymi pracujemy. Pragną wyciągnąć z człowieka jedynie to, co ich interesuje. W czasie synodu o rodzinie takim tematem była Komunia św. dla osób żyjących w nowych związkach. W czasie synodu o młodzieży tematem tym była kwestia osób LGBT. Teraz zapowiada się, że będzie nim problematyka celibatu i viri probati. Czy dziennikarze ci nie mogą zrozumieć, że nawet jeśli poruszamy wspomniane zagadnienia, to jedynie na marginesie głównej problematyki? Dokument końcowy synodu na temat młodzieży złożony jest ze 167 punktów. Tematowi homoseksualizmu poświęciliśmy zaledwie jeden punkt. Wobec tej instrumentalizacji synodu jesteśmy bezsilni”.
Słuchać każdy może
W zeszłorocznym orędziu na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu papież Franciszek zaapelował, aby podjąć zdecydowaną walkę z dezinformacją, która ma dzisiaj postać tzw. fake newsów. Pisał wtedy o informacjach opartych na nieistniejących lub zniekształconych danych i zmierzających do oszukania i manipulowania czytelnikiem. Przypominał, że często rozpowszechnianie tychże nieprawdziwych lub zmanipulowanych informacji „może odpowiadać pożądanym celom, wpływać na decyzje polityczne i sprzyjać korzyściom ekonomicznym”.
Przysłuchując się informacjom, jakie przekazują niektóre media, w tym także te najważniejsze (włączając również katolickie), niestety ma się wrażenie, jakby celowo podejmowano działania służące dyskredytacji Ojca Świętego i nauczania Kościoła.
Synod jest na bieżąco relacjonowany. Każdy dziennikarz ma prawo do akredytacji (w tym także internetowej). Codziennie odbywają się konferencje prasowe. Wszystkie wypowiedzi dostępne są na oficjalnej stronie vatican.va lub redamazonica.org. Tymczasem dziennikarze skoncentrowali się na jednym temacie (wcale nie najważniejszym) i tworzą przy tym ogromną ilość fake newsów.
Fałszywe wiadomości
Oto na facebookowej stronie „Gościa Niedzielnego” 7 października pojawiła się informacja (później usunięta), o której sam portal informuje: „Nabraliśmy wątpliwości co do rzetelności linkowanej depeszy PAP”. A dotyczyła ona otwierającego obrady synodu wystąpienia kard. Claudio Hummesa, głównego relatora, jakoby ten skupił się głównie na dopuszczeniu do święceń żonatych mężczyzn. Niestety, wiadomość, co do której miało się wątpliwości, przez blisko osiem godzin nadal krzyczała na stronie wielkim tytułem. Dlaczego nie usunięto jej w sekundę, skoro dziennikarze nie mieli pewności, że jest prawdziwa?
W dniu 8 października portal Katolickiej Agencji Informacyjnej postąpił podobnie. Pomimo że wystąpienie kardynała to dość długi tekst wprowadzający w tematykę obrad i poruszający wiele zagadnień, to także i KAI skoncentrowała się na problematyce święcenia żonatych mężczyzn, podając tę informację w tytule. Co więcej, mimo że oficjalny tekst wystąpienia brazylijskiego kardynała od wielu godzin był dostępny na oficjalnej stronie Watykanu, to dziennikarz przygotowujący informację nie skorzystał z tekstu źródłowego, a cytował słowa kardynała, powołując się na to, co przekazywał portal Crux.
Wnioski bez źródeł
Nie ma sensu wspominać nawet, w jaki sposób relacjonują synod portale konserwatywne (np. pch24.pl), które na długo przed rozpoczęciem październikowych obrad bombardowały czytelnika informacjami: „upadek Kościoła” „deformacja Kościoła”, „synkretyzm w Kościele”, „podmienianie doktryny”. W biciu na alarm wtórują im znani publicyści. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski na łamach „Super Expressu” pisze: „Tendencja jest bardzo niebezpieczna. Jeśli zmiany poszłyby w kierunku protestantyzacji, wprowadzenia kapłaństwa kobiet, czy liberalizacji w sprawach ślubów homoseksualistów, Kościół czeka schizma”, a Tomasz Terlikowski na łamach „Rzeczpospolitej” już w tytule komentarza informuje: Synod w sprawie Amazonii, czyli nowa reformacja w praktyce. Chciałoby się zapytać: skąd ks. Isakowicz-Zaleski lub pan Terlikowski czerpią wiedzę, która pozwala im na wyciąganie tak daleko idących wniosków? Czy sięgają do źródeł, czy też ograniczają się jedynie do powtarzania tego, co polsko- lub anglojęzyczne portale im oferują?
Zwrócił się do mnie przed kilkoma dniami katolicki publicysta, informując, że jeden z portali poprosił go o relację z synodu. Chcąc to zrobić rzetelnie, publicysta ten poprosił mnie o jakieś istotne informacje, których nie ma w polskich mediach. Przekazałem mu linki do najważniejszych serwisów informacyjnych (takich jak REPAM), a on widząc, że podawane tam treści są jedynie w języku hiszpańskim i portugalskim – i nie znając tych języków – wycofał się z zamiaru relacjonowania synodu. Był przy tym zdziwiony „wysypem na hurra komentatorów, którzy bez znajomości języków i źródeł, cytujący wtórne źródła, komentują już finał czegoś, co dopiero się zaczęło”.
Usłyszeć prawdę
Mając okazję uczestniczyć w procesie przygotowawczym synodu, mogłem zobaczyć ogrom zaangażowania, zarówno świeckich, jak i biskupów, którzy podjęli papieskie wezwanie, aby dokonać refleksji w temacie ekologii integralnej i nowych dróg dla Kościoła. Te dwa elementy będące tematem zgromadzenia (ekologia integralna i nowe drogi dla Kościoła) to nie dwie różne płaszczyzny refleksji i nie dwa równolegle idące obok siebie tematy, lecz bardzo mocno ze sobą powiązane zagadnienia, stanowiące jeden temat. Synod pragnie zająć się ekologią i to w znaczeniu integralnym, czyli radykalną opcją za życiem i chronieniem go jako najwyższego dobra. Konieczność obrony życia musi nas prowadzić do podejmowania działań zarówno na rzecz bronienia nienarodzonych dzieci, jak również bronienia życia już narodzonego: życia ludzi biednych, wykluczonych, bezbronnych. Związane jest to z koniecznością bronienia także naturalnego środowiska, w którym żyją: świata przyrody, rozumianiego jako nasz wspólny dom (pisałem o tym szerzej w PK 40/2019). Z tematem ekologii integralnej ściśle związany jest temat poszukiwania nowych dróg dla Kościoła. Jako społeczność ludzi wierzących nie możemy bowiem pozostać obojętnymi wobec konieczności otoczenia duszpasterską troską rdzennych mieszkańców tego terytorium, zarówno tych, którzy mają szczęście nadal mieszkać na swojej, odziedziczonej po praojcach ziemi, jak i tych, którzy z przyczyn rabunkowej gospadarki zmuszeni są emigrować lub są wykorzystywani i grabieni ze swojej ziemi i godności. Tematu ekologii integralnej i form duszpasterkiej posługi nie można zatem rozdzielić.
Dyskusje o marginesach
Problematyka dopuszczenia do święceń żonatych mężczyzn oczywiście jest na synodzie tematem refleksji, ale na pewno nie jest to temat główny i wiodący. Zagadnienie to jest też szeroko dyskutowane w wielości opinii. Bp Waldo Barrionuevo, z boliwijskiego Wikariatu Apostolskiego Reyes, powiedział w synodalnej auli: „Dzisiaj fundamentalną sprawą jest formacja uczuciowa seminarzystów, której celem ma być leczenie ran spowodowanych rewolucją seksualną. Kandydaci do kapłaństwa pragną dzisiaj odkryć na nowo i poznać wartość celibatu i czystości. Kościół nie może milczeć na ten temat, ale powinien zaoferować swój skarb: naukę o czystości, która przemienia serca. Viri probati nie rozwiążą żadnego z problemów duszpasterskich regionu, gdyż brak kapłanów nie jest związany z tematem celibatu kapłańskiego”. Bp Waldo wskazał równocześnie na obowiązek większej formacji świeckich.
Nic z góry ustalonego
Synod Biskupów w Rzymie to właśnie wspólne – pomimo wielkich różnicy opinii – poszukiwanie nowych dróg dla Kościoła. Chodzi w nim o „pełną rozwagi odwagę” – jak powiedział papież Franciszek na początku obrad. Chodzi o „wierne tradycji kroczenie naprzód” – jak to zaznaczył kard. Hummes. Synod to wymiana spostrzeżeń, czas rozeznawania, wsłuchiwanie się w to, co mówi Duch do Kościoła dzisiaj. Na takiej drodze nie ma nic z góry ustalonego. Z góry ustalone przekonanie, że zniesienie celibatu rozwiąże wszelkie problemy (jak chcieliby progresiści) lub też, że zniesienie celibatu stanowić będzie ostateczny upadek Kościoła (jak chcieliby tradycjonaliści) to typowo ideologiczne myślenie. To w ideologii wszystko jest z góry ustalone (ważna jest jedynie idea). W synodalności idzie się wspólnie naprzód i na tej drodze ma miejsce rozeznanie. „Iść naprzód pozwala Kościołowi być wiernym autentycznej tradycji. Ponieważ czym innym jest tradycjonalizm, który żyje jedynie przeszłością, a czym innym jest autentyczna tradycja, która jest żywą historią Kościoła, w której to każdy krok naprzód łaczy się z przyjęciem tradycji i dziedzictwa poprzednich pokoleń; kiedy to zrozumienie i doświadczenie wiary w Jezusa Chrystusa naszych ojców zostaje ubogacone naszym własnym doświadczeniem i zrozumieniem wiary w Jezusa Chrystusa” (kard. Claudio Hummes OFM).
Interes w kłamstwie
Skąd zatem ta monotematyczność, z jaką mamy do czynienia w medialnym przekazie płynącym z synodu? Bez wątpienia wynika to z faktu, że temat taki jak celibat nie jest łatwy i przyciąga uwagę zarówno tych, którzy nie mogą doczekać się dnia i godziny, aby został on zniesiony, jak i tych, którzy chcą go bronić niczym ostatniego bastionu wierności i Tradycji. Po co wchodzić zatem w złożoną problematykę zależności: świat przyrody – życie człowieka – duszpasterstwo, jak wystarczy rzucić hasło „celibat” i klikalność jest gwarantowana? Czy jednak tylko łatwość tego tematu decyduje o tym, że jest on tak wałkowany?
Mauricio López, sekretarz wykonawczy Sieci Kościelnej Pan-Amazonii (REPAM) i jeden z najbliższych współpracowników kard. Hummesa, w czasie spotkania przygotowawczego do synodu w Cochabambie, powiedział mi: „Franciszek swoją encykliką Laudato si’ uderzył w wielkie korporacje, w światową finansjerę, w tych wszystkich potentatów, którzy za nic mając człowieka, szczególnie tego najbiedniejszego, czerpią ogromne zyski z kopalni i przemysłu wydobywczego. Przecież wiesz dobrze, że encyklika Laudato si’ to przede wszystkim encyklika społeczna, dotykająca najbardziej zasadniczych kwestii ochrony życia ludzkiego i złożonych relacji społecznych. Dlatego też dokument ten jest ością w gardle całej światowej finansjery. Nie mogąc jednak uderzyć w ten dokument bezpośrednio, ukierunkowuje się temat dyskusji na wygodne dla siebie tematy: że papież to być może antypapież, że nie jest wierny doktrynie, że nie interesuje się losem dziecka poczętego, że pragnie zniesienia celibatu i że chce wolnych związków homosekualnych, itp. Czy nie właśnie tym należy tłumaczyć obecny wysyp portali o tendencjach tradycjonalistycznych i zaplecze finansowe, jakimi cieszą się te portale?”.
Podobne słowa, jak te wypowiedziane przez Mauricio, możemy przeczytać też na stronach książki Andrei Torniellego i Gianni Valente Dzień sądu, ukazującej m.in. powiązania mediów skupiających przeciwników papieża z grupami wielkiej finansjery. To te ośrodki stały m.in. za całą operacją medialną „dossier Viganó” i całą falą „niemalże diabelskich ataków, które mają na celu wprowadzenie rozłamu we wspólnocie [Kościoła] nękanej skandalami naudużyć władzy i przestępstw seksualnych księży (…), które próbują zrujnować wspólnotę za pomocą oskarżeń pod adresem papieża i prób zmuszenia go do dymisji”.
Czy te obecne ataki na synod to nie ciąg dalszy tej prowadzonej od początku pontyfikatu operacji, aby obronić własny stan posiadania? Z uwagą czytajmy to, co media nam przekazują i weryfikujmy rzetelność informacji.