Informacje docierają do nas z daleka. Istnieje więc niebezpieczeństwo, że także w naszym tygodniku rzymskie wydarzenia komentowane będą na podstawie dokonanej przez innych wstępnej selekcji informacji.
Oczywiście taka selekcja jest konieczna. Tylko jaka? Czy możemy być pewni, że nie wykrzywia ona obrazu tego, co naprawdę w Rzymie się dzieje? A mamy prawo żywić takie obawy po tym, co miało miejsce podczas poprzedniego synodu. Dotarcie wówczas do informacji naprawdę obiektywnych nie było łatwe. Stąd ta nasza obecna ostrożność, która już okazała się słuszna. Mity narosłe wokół Synodu dla Amazonii, i to od samego jego początku, są bowiem zaskakująco szybko powielane. Tak jakby niektórzy z góry wiedzieli, do czego ten synod zmierza. Bo tylko w ten sposób mogę wytłumaczyć fakt zaistnienia jednej z informacji, która znacząco wykrzywiła istotę tego, co było powiedziane podczas wystąpienia kard. Claudio Hummesa, otwierającego obrady. Zdaniem wielu polskich mediów relacjonujących synod miał on zająć się głównie tematyką święcenia żonatych mężczyzn. Jak się później okazało, ta akurat sprawa była niewielkim marginesem jego wypowiedzi.
O. Kasper Kaproń, stały współpracownik „Przewodnika Katolickiego”, mieszka w Boliwii. Tam wykłada teologię. Uczestniczył w pracach przygotowujących synod. Zna wielu z tych, którzy nad nim obecnie pracują. Na bieżąco czyta teksty synodalne i słucha wystąpień w języku oryginalnym. W przeciwieństwie do wielu medialnych komentatorów sięga do źródeł. Dla nas o. Kaproń napisał tekst odkrywający mechanizmy manipulacji, jakie świadomie, i może czasami nieświadomie, funkcjonują w przekazach medialnych na temat synodu (s. 14).
A są one bardzo symptomatyczne, pokazują bowiem, że nie potrafimy wyrwać się z podziału na zwolenników i przeciwników Franciszka. Ci, którzy uważają, że papież działa na szkodę Kościoła, kolejny raz szukają faktów potwierdzających ich tezę. No i znajdują. Tyle że nie fakty, a opinie. Czasami bardzo krzywdzące opinie. A fakty podają w taki sposób, aby do tych opinii pasowały. – Nie jest gotowy nawet zarys dokumentu, który zostanie przedstawiony do rozważenia papieżowi Franciszkowi, jako głos doradczy Kościoła w Amazonii. Ów dokument końcowy zostanie napisany zaledwie kilka godzin po zakończeniu obrad w specjalnej grupie za to odpowiedzialnej – mówi o. Kaproń.
Temat z naszej okładki wywołuje emocje w Kościele, ale odbiega od tego, czym żyje dzisiaj Polska. Piszę ten artykuł dzień po wyborach parlamentarnych. Wstępne wyniki potwierdzają sondażowe przewidywania. Jeśli się potwierdzą, w Polsce nadal rządzić będzie Prawo i Sprawiedliwość. Zwycięzcom należy złożyć gratulacje. Zostali wybrani w wolnych wyborach i mają prawo reprezentować swoich wyborców zgodnie z tym, co obiecali i co pokazali w praktyce rządzenia przez ostatnie cztery lata.
W katolickiej redakcji wypada jednak dodać jeszcze jedną rzecz: Kościół nie utożsamia się z żadną partią polityczną. Żadna z nich nie realizuje bowiem w pełni współczesnego nauczania Kościoła, o czym przypomina również abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Episkopatu Polski. To nie znaczy oczywiście, że wszystkie partie i politycy mają równie słuszne założenia programowe dotyczące dobra wspólnego i godności człowieka. Paradoksalnie, przez jednych ochrona życia stawiana jest jako priorytet w kontekście aborcji – przynajmniej w takiej wersji, w której nie dąży się do liberalizacji prawa – podczas gdy przez innych ten priorytet obowiązuje w kontekście migracji. Kościół natomiast staje po stronie człowieka i w jednym, i w drugim przypadku. Właśnie dlatego dystans polityczny jest nam tym bardziej potrzebny. Choć nie taki, żeby odcinał się całkowicie od dobrych inicjatyw społecznych, które politycy podejmują. Podmiotowość i niezależność Kościoła – a wraz z nią godność człowieka – zostanie ochroniona jednak tam, gdzie sprzyjanie owym dobrym inicjatywom nie będzie miało posmaku politycznej agitacji, a tym bardziej politycznego utożsamienia.