Tym bardziej że słusznie przewodniczący Episkopatu abp Stanisław Gądecki prosił, aby ta tragiczna śmierć nie stała się polem walk i polemik politycznych. Mam jednak nadzieję, że nasi Czytelnicy przyjmą ten wielowątkowy komentarz naszego tygodnika do sprawy ze zrozumieniem. Każdy z autorów ma bowiem coś istotnego w tej sprawie do powiedzenia. I nie są to komentarze zabarwione chęcią bronienia jakiejś opcji politycznej.
Szczególnie polecam jednak rozmowę z prof. Bogdanem de Barbaro, który nie tylko, że stroni od politycznej poprawności, ale zmusza do rzetelnego rachunku sumienia. Tak, również my, katolicy, o ile czujemy się odpowiedzialni za wpływ, jaki ma środowisko ludzi wierzących na życie społeczne, musimy sobie postawić kilka niepokojących pytań. „Czy mam w sobie życzliwość, wrażliwość na drugiego człowieka i ochotę niesienia pomocy, czy może jednak moja życiowa energia czerpie z nienawiści, złości i zawiści?” – pyta prof. de Barbaro. Bo może się okazać, że jesteśmy tak zdeterminowani w przekonywaniu innych do swoich racji, że już nie widzimy, że nasze słowa i postawy zaczynają mieć posmak przemocy. A rzeczywiście można w sobie tej skłonności nie widzieć, otaczając się jedynie ludźmi myślącymi podobnie, aby w „bezpiecznym” towarzystwie wytykać błędy przeciwników. Ta spirala tak łatwo się nakręca: od niechęci aż po nienawiść. A zaczyna się właśnie od słów – przekonuje prof. de Barbaro.
Mamy więc w Polsce do odrobienia lekcję dialogu społecznego. Brzmi abstrakcyjnie, ale to jest żmudna praca. Są na szczęście fachowcy, którzy mogą nam w tym pomóc, nauczyć nas, jak pożytecznie się „pokłócić”. Bo nie o unikanie sporu tutaj chodzi, ale o umiejętność porozumiewania się bez przemocy. Spór bywa przecież bardzo twórczy. W „Przewodniku” stawiamy więc sobie zadanie uczenia się zasad porozumienia bez przemocy. Także w kontekście języka religijnego. Do tej nauki zapraszać będziemy Czytelników.