Logo Przewdonik Katolicki

Wyspiarze tracą kontrolę nad gender

Krzysztof Mielnik-Kośmiderski, Edynburg
Fot www.dailymail.co.uk

Jeszcze przed dziesięcioma laty na operację korekty płci kierowano dwie osoby na tydzień. Od tamtego momentu liczby te systematycznie rosły, aby pod koniec ubiegłego roku przekroczyć 50 osób tygodniowo.

Choć wydawałoby się, że do podjęcia tak drastycznego kroku, jakim jest zmiana płci, w każdym przypadku prowadzić powinna dogłębna analiza psychologiczna referowanej osoby, to w praktyce proces transformacji przebiega na tyle szybko, że jego zasadność zaczęła budzić poważne wątpliwości etyczne. Przyspieszenie trendu oficjalnie tłumaczy się przeciwdziałaniem pogłębianiu traum pacjentów. W istocie jednak bezrefleksyjne przeprowadzanie operacji może narażać na traumatyczne doświadczenia setki młodych ludzi, wobec których zastosowano błędną diagnozę.
 
Zmiana płci lekiem na wszystko?
Jak przestrzega dr David Bell: „Dzieci stanowczo zbyt pochopnie diagnozuje się jako cierpiące na dysforię (...) W rzeczywistości źródłami ich zaburzeń mogą być zupełnie inne czynniki. Takie choćby jak autyzm, autopsja przemocy czy inne mocne przeżycia, których doświadczały w przeszłości. Bez dogłębnej analizy problemu, kierowanie na operację może przynieść tym ludziom wielką szkodę”.
Problematyka związana z seksualnością zajmuje wiodącą rolę w brytyjskiej dyskusji społecznej. Środowisko LGBT wywiera znaczący wpływ na życie polityczne, kulturalne i społeczne, a powszechność zjawiska przekłada się na wzrost problemów z autoidentyfikacją wśród młodych.
Przytłumione ciężarem nowego trendu, pojedyncze głosy sprzeciwu wobec takiego stanu rzeczy, przestają mieć realne znaczenie. Tymczasem dr Bell bez ogródek wskazuje na fakt, że popularność operacji zmiany płci wynika w głównej mierze z działań środowisk gender, dla których jej propagowanie nie jest motywowane potrzebą biologiczną, lecz ideologiczną.
Słowa Bella znajdują swoje odbicie w faktach. Z będącej mekką dla chcących zmienić płeć londyńskiej kliniki GIDS w ostatnich latach odeszło kilkudziesięciu pracowników. Wszyscy wyrażali swój niepokój względem praktyk powszechnie stosowanych w tym miejscu. Ponad 150 dzieciom, u których zdiagnozowano dysforię na tle tożsamości płciowej, podawano blokery hormonów zatrzymujące procesy dojrzewania płciowego. Po fakcie okazało się, że młodzi pacjenci mogli cierpieć na pewne formy autyzmu, zaś poprzez modyfikacje hormonalne nie tylko narażono ich na poważne niebezpieczeństwo, ale również na dalszy wzrost komplikacji natury psychologicznej.
 
Szkoły pod znakiem gender
W połowie tego miesiąca brytyjskie ministerstwo edukacji zapowiedziało, że od sierpnia 2020 r. lekcje dotyczące tożsamości płciowej staną się przedmiotem obowiązkowym we wszystkich placówkach edukacyjnych. Dotyczyć będzie to także tych wyznaniowych, w tym ponad 2500 szkół katolickich rozsianych po Wielkiej Brytanii. Stanie się to pomimo stanowczego sprzeciwu środowisk religijnych. Na tym polu szczególnie wyróżniali się muzułmanie, którzy od wiosny przez wiele miesięcy brali udział w pikietach pod szkołą podstawową Parkfield w Birmingham, sprzeciwiając się coraz powszechniejszej seksualizacji dzieci.
Wprowadzenie rozbudowanych lekcji wychowania seksualnego bynajmniej nie obniżyło temperatury dyskusji. Na krótko przed wydaniem tego numeru „Przewodnika” także rodzice ze wschodniego Londynu prowadzili szeroko zakrojoną akcję, w której sprzeciwiali się nowemu programowi. Ich sprzeciw budziło to, że jednostronne podejście do kwestii seksualności doprowadzi do spłycenia – jakże newralgicznego – tematu ludzkiej wrażliwości i zredukuje go wyłącznie do sfery seksualnej.
W istocie od kolejnego roku szkolnego dzieci będą miały obowiązek zgłębiania nauki na temat środków antykoncepcyjnych, pornografii, stylu życia gejów i lesbijek oraz zagadnień z zakresu gender. I mimo że podobnie jak z Birmingham, pojedyncze głosy dezaprobaty słychać także w innych miejscach kraju, to jednak ich siła jest niestety na tyle słaba, że nie stanowi realnego wyrazu woli obywateli. W konsekwencji dyrekcje niektórych szkół zapowiedziały, że elementy edukacji seksualnej postarają się wprowadzić bez dalszej zwłoki, jeszcze w bieżącym roku szkolnym.
 
Świat odwrócony
Z ujawnionych danych wynika, że w samej Anglii co najmniej 50 szkół średnich zakazało swym uczennicom noszenia spódnic. Chodzi o to, aby osoby transseksualne nie odczuwały dyskomfortu. Troska o dobre samopoczucie wszystkich uczniów doprowadziła do tego, że dziewczęta odsyłane są do domu zawsze, ilekroć nie dostosują się do wymogów. W Chiltern Edge School w Oxfordshire – dla odmiany – chłopcom zabroniono noszenia szortów, w zastępstwie wprowadzając możliwość wkładania spódnic. Widać, że w Zjednoczonym Królestwie coraz więcej ustaleń zaczyna wymykać się spod zasad logiki i zdrowego rozsądku. A gdzie brakuje tych przymiotów, tam jest miejsce jedynie na chaos.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki