Logo Przewdonik Katolicki

Czułość

O. Kasper Kaproń OFM
Fot. East News

O potrzebie czułości między ludźmi papież Franciszek mówi często. Idzie jednak krok dalej. Chce, aby doświadczenie czułości uznać za ważny sposób poznania Boga. A może wręcz za sposób najważniejszy, aby Go naprawdę odkryć.

Zacznę od sceny z filmu Jak Bóg da, przedstawiającego historię rzymskiego lekarza Tommaso. Główny bohater, pod wpływem charyzmatycznego księdza Pietra, z gbura zmienia się w człowieka serdecznego, a z wojującego ateisty w człowieka poszukującego. I to on stawia księdzu Pietro pytanie: – A ty naprawdę wierzysz w tę opowieść o Bogu? Ksiądz Pietro odpowiada: – Pomyśl sobie o letnim dniu. Gorąco. Nie możesz oddychać. I nagle, zupełnie niespodziewanie, podmuch, który delikatnie pieści twoją twarz. Powiesz, że to wiatr. Nie, to nie wiatr. To Bóg. Albo patrzysz w niebo i widzisz te dziwne formy, w jakie układają się chmury. To jest Bóg. Nie myślisz chyba, że mógłbyś Boga zamknąć w czterech ścianach kościoła?
 
Chodzi o czułość
Ta filmowa scena może stanowić ilustrację jednego z ważniejszych aspektów myśli papieża Franciszka, jaką jest teologia czułości. Słowo „czułość” jest jednym z tych, które często pojawia się w jego homiliach i przemówieniach. Myśl Franciszka w tym aspekcie jest zresztą bardzo zbieżna z przemyśleniami innych uznanych autorytetów współczesnego Kościoła. Zmarły niedawno Jean Vanier, założyciel wspólnoty L’Arche dla osób niepełnosprawnych, mówił o konieczności odwrócenia hierarchii wartości współczesnych społeczeństw i zastąpienia sukcesu, konkurencji, perfekcjonizmu, dominacji i władzy dobrocią, delikatnością, akceptacją, czułością i współczuciem. Nieustannie podkreślał, że miłość nie polega na dokonywaniu rzeczy wielkich, lecz także tych małych, tyle że z czułością. W książce (Bez)sens słabości. Dialog wiary z niewiarą o wykluczeniu Vanier napisał: „Czułość jest w sercu Arki. Jest pełnym szacunku dotykiem, daje bezpieczeństwo, objawia wagę i uświęconą wartość drugiego, staje się wezwaniem do wzrostu. Słuchanie drugiego jest zbudowane z czułości – nie z osądu, ale po prostu z przyjęcia osoby”.
 
Bóg mówi przez zmysły
Na czułość jako sposób wejścia w relację w Bogiem, z drugim człowiekiem i z całym światem wskazuje także José Tolentino Calaça, portugalski duchowny i biblista. Jego zdaniem autentyczna duchowość chrześcijańska opiera się na doświadczeniu miłości Boga, którą możemy poznać za pomocą zmysłów. Teologia chrześcijańska nie może być jedynie abstrakcyjną refleksją nad tekstami. Jej zadaniem jest próba opisania doświadczenia miłości Boga, aby móc jakoś o niej rozmawiać, głosić ją, ale też próbą zrozumienia świata na nowo z tej właśnie perspektywy. W takiej teologii fundamentem jest jednak wciąż doświadczenie miłości Boga, a nie sam tekst. Tekst biblijny, albo jakikolwiek inny tekst z tradycji Kościoła, rozumie się przez czerpanie z tego doświadczenia. Miłość Boga nie jest bowiem ogólną i abstrakcyjną zasadą, ale rzeczywistością dotykającą osobę na sposób konkretny i osobowy. Nie można jej zrozumieć jedynie za pomocą interpretacji tekstu. Wiara nie rodzi się z samego rozumu, ale z serca, w którym zagościło doświadczenie miłosnej obecności Boga. Prawdę tę doskonale ujął papież Benedykt XVI, w często cytowanych przez obecnego następcę św. Piotra słowach encykliki Deus caritas est: „U początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie”.
 
Jestem kochany
Jeśli chcemy mówić poprawnie o Bogu, tzn. uprawiać dobrą teologię, musimy czerpać z doświadczenia Boga, które jest odczuciem Jego obecności we wszechświecie. Jest odkryciem, że jest się kochanym. Jest świadomością bliskości Boga, który kocha i nieustannie manifestuje swoją miłość poprzez piękno świata i obecność innych ludzi. Jest dotykaniem sercem Boga, który rozbudza w nim uczucie wdzięczności i świadomość bycia wybranym, umiłowanym całkowicie i bezinteresownie, bez konieczności zasługiwania na tę miłość.
Takie właśnie doświadczenie charakteryzuje wielkich świętych. Św. Augustyn, gdy doświadczył Bożej miłości, wyrzucał sobie jedynie, że tak późno umiłował piękność tak dawną, a tak nową, która była w głębi serca, gdy on szukając jej błąkał się po świecie. Św. Franciszek, gdy doświadczył tejże miłości, zaczął uwielbiać Boga poprzez piękno stworzeń i mógł jedynie stwierdzić: „Ty jesteś Święty, Ty jesteś wielki, Ty jesteś najwyższy, Ty jesteś miłością, kochaniem, Ty jesteś cierpliwością, Ty jesteś pięknością…”. Jest to też doświadczenie papieża Franciszka. Odpowiadając na pytanie Antonio Spadaro: „Kim jest Jorge Mario Bergoglio?” w wywiadzie udzielonym na początku pontyfikatu, powiedział: „Jestem grzesznikiem. To jest najtrafniejsza definicja. Najlepszą syntezą, która wypływa z mojego wnętrza i którą postrzegam jako najprawdziwszą, jest właśnie ta: «Jestem grzesznikiem, na którego spojrzał Pan». Jestem tym, na którego spojrzał Pan. Zawsze uważałem, że moje motto biskupie: Miserando atque eligendo (umiłowawszy i wybrawszy) odnosi się szczególnie do mnie. Oto właśnie jestem ja: «Grzesznik, na którego Pan skierował swój wzrok»”.
 
Teologia bez abstrakcji

– Dwa elementy powinny być dominującymi w teologii czułości: piękno poczucia bycia kochanymi przez Boga oraz piękno poczucia kochania w imię Boga – mówił papież podczas spotkania z uczestnikami kongresu „Teologia czułości papieża Franciszka” w Asyżu w 2018 r. Egzystencjalne doświadczenie bycia kochanym przez Boga rozbudza bowiem w człowieku pragnienie dzielenia się miłością i otaczania troską całego świata i wszelkiego stworzenia. To jest właśnie ta rewolucja, która zmienia świat, gdyż uczłowiecza społeczeństwa i uewangelicznia Kościół. Teologia czułości papieża Franciszka jest zatem radykalnie egzystencjalna. Rodzi się z doświadczenia Boga i prowadzi do bezgranicznego oddania się na służbę braciom, którzy również są umiłowani przez Boga.
Zabierając głos podczas ostatniego kongresu teologicznego w Neapolu, papież Franciszek powiedział: – Prawdziwymi teologami są tylko mężczyźni i kobiety współczucia. To znaczy ci, którzy doświadczyli i współuczestniczą w ucisku, jaki dzisiaj przeżywany jest przez wielu; którzy mają doświadczenie, czym jest niewola dzisiejszych czasów; którzy dotykają ran innych ludzi; którzy mają doświadczenie przemocy, wojen i niesprawiedliwości, jakiej doświadcza tak wielu biednych ludzi na świecie. Bez tej komunii z odrzuconymi i bez współczucia, nieustannie karmionych modlitwą – to jest ważne: teologia może być wykonywana tylko „na kolanach” – teologia nie tylko traci duszę, ale traci swoją inteligencję i zdolność do interpretowania rzeczywistości świata w sposób chrześcijański. Bez współczucia, bez zanurzenia w Serce Chrystusa, teologowie ryzykują tym, że staną poza światem i będą tworzyć abstrakcyjną teologię. Będzie to teologia laboratoryjna, czysta i „destylowana”; destylowana jak woda, czyli bez smaku.
 
Emocjonalni analfabeci
Teologia, którą proponuje Franciszek, nie jest więc refleksją intelektualną na temat idei Boga, bo taka teologia z łatwością może przerodzić się w ideologię. Nie opiera się ona tylko na ilości przeczytanych książek o Bogu i umiejętności poprawnego cytowania źródeł. Teologia, która płynie z serca chrześcijaństwa, jest doświadczeniem Boga i świadczeniem o Nim życiem. Jest przytuleniem ubogiego, podaniem chleba głodnemu i szklanki wody spragnionemu. Teologia ta opiera się na poznaniu intuicyjnym i zmysłowym, co nie znaczy to, że jest to poznanie irracjonalne, bez używania rozumu. Już Pascal twierdził, że „Prawdę znamy nie tylko rozumem, ale także i sercem. Serce ma swoje racje, których rozum nie zna: widzimy to z tysiąca rzeczy. Boga czuje serce, nie rozum. I to jest wiara: Bóg jest dotykalny dla serca, nie dla rozumu”.
Niestety, w naszym zachodnim chrześcijaństwie nadal za Platonem mamy tendencję myśleć, że ciało jest więzieniem dla ducha i to, co duchowe, jest szlachetniejszym od tego, co zmysłowe i cielesne. Louis-Marie Chauvet, znany francuski teolog i semiolog, słusznie jednak twierdzi, że to, co najbardziej duchowe w człowieku, może zaistnieć jedynie poprzez mediację tego, co zmysłowe. Doświadczamy bowiem Boga poprzez kontemplację obrazu, słowa lub dotyku. Doświadczenie wiary to poczuć zapach Boga, dotknąć Boga, patrzeć na Boga, słuchać Boga i smakować Boga poprzez świat i ludzi. To bezcielesna religijność uczyniła z nas analfabetów emocjonalnych. Odzmysłowiliśmy duchowość i jest to źródłem kryzysu życia duchowego, a nawet patologii pojawiającej się w szeregach tych, których nomen omen nazywamy duchownymi.
 
Opowiedz mi o sobie
Będąc w opozycji do utylitarystycznej postawy względem stworzonego świata i do praw rynku, gdzie liczy się tylko zysk, teologia czułości Jorge Bergoglia uczy relacji z Bogiem, opierającej się na zasadzie pustych rąk. W tej relacji najważniejsze jest spotkanie: siąść naprzeciw Boga i zacząć z Nim rozmawiać, tak jak przyjaciel rozmawia z przyjacielem. W życiu przecież cieszymy się z wizyty przyjaciela nie dlatego, że przynosi nam jakiś prezent: przyjaciele odwiedzają nas z pustymi rękami i kochamy ich właśnie takimi. Ta bliskość w niczym nie narusza transcendencji Boga. Jest to bliskość, jakiej doświadczył Mojżesz, gdy widział przechodzącego Boga, choć nie mógł zobaczyć Jego twarzy.
W nas dominuje obraz Boga jako metafizycznego szpiega, który czeka, aby przyłapać nas na jakimś potknięciu. Tymczasem On mówi do nas tak samo jak do Adama: „Gdzie jesteś?”. Tradycja rabinistyczna zauważa, że jest to być może jedyne niepotrzebne zdanie w całym Piśmie Świętym. Czyżby bowiem Bóg mógł czegoś nie wiedzieć i dlatego musiałby pytać „Gdzie jesteś?”. Ta sama tradycja wyciąga jednak piękną naukę z tego zdania. Tylko my możemy powiedzieć Bogu, gdzie jesteśmy. Bóg nas nie śledzi, tylko czeka na nas, abyśmy go zaprosili i opowiedzieli mu o sobie.
 
Zaimponować Bogu
Relację z Bogiem idealizujemy czasem do tego stopnia, że nie dopuszczamy w niej najmniejszej niedoskonałości. Złościmy się, że nie mamy wiary jak wielcy święci i że nie jesteśmy tak pobożni jak ci, którzy żyli przed nami. Natomiast prawdziwa relacja z Bogiem, podobnie jak każda autentyczna relacja, buduje się na prawdzie: ja pozwalam Bogu być Bogiem i wiem, że On pozwala, bym był sobą, a nie kimś innym. Bóg nie traktuje mnie jak marionetki, która ma spełniać Jego zachcianki. My jednak często dręczymy się pytaniem: „Czego Bóg oczekuje ode mnie?”. Koncentrujmy się na wyrzeczeniach i na tym, co możemy zrobić, aby zaimponować Bogu. W ten oto sposób ugruntowujemy w sobie Jego skrzywiony obraz i nakładamy na siebie ciężary, których On, bogaty w miłosierdzie, nawet nie ma zamiaru na nas nakładać. Projektujemy na Boga oczekiwania, które są jedynie naszymi życzeniami – zamiast koncentrować się na tym, co Bóg dla nas uczynił, i na miłości, którą nas umiłował. A przecież ta miłość w końcu prowadzi też do wyrzeczeń, ale pierwsza jest miłość, ona jest siłą napędową i motywem wszelkiego poświęcenia.
 
Umrzeć z nieczułości
Teologia Jorge Bergoglia to uporządkowany system, który czerpie z teologicznej myśli latynoamerykańskiej, zwłaszcza sakramentologii, jak również z praktyki duszpasterskiej i pobożności ludowej. W Ameryce Łacińskiej sakramenty i sakramentalia odgrywają bardzo ważną rolę. W tym regionie świata ludzie przynoszą do kościoła figurki świętych, aby po Mszy św. kapłan je pobłogosławił. Praktyka ta jest formą symboliczną zabierania do swych domów Bożego błogosławieństwa, które przylgnęło do figur lub obrazów, a które to wizerunki można dotknąć i całować. Błogosławieństwo przedmiotów sprawia, że rzeczy stworzone stają się niejako nasycone i napełnione ożywczą mocą Boga dla dobra ludzi. Lud, szczególnie ubogi, uczy chrześcijańskiego realizmu i tego, aby nie oddzielać rzeczywistości duchowej od materialnej i zmysłowej. Wierni domagają się, aby poświęcona woda dotknęła ich rąk i twarzy i nie zadowalają się pokropieniem z daleka, czego materialnie nawet nie odczuliby. Chcą niejako dotknąć Boga, niczym ewangeliczna kobieta cierpiąca na krwotok, która pragnęła dotknąć się płaszcza Jezusa.
Szukając źródeł papieskiej teologii, należy sięgnąć także po to, co kształtowało myśl Jorge Bergoglia: jakie książki czytał, jakich piosenek słuchał, jakie filmy oglądał. Nie zrozumie się myśli na temat czułości bez piosenki argentyńskiego artysty Alberto Cortés’a zatytułowanej Miguitas de ternura (Okruchy czułości), w której usłyszymy o zagubionym dziecku wszystkich ras, o dziewczynie noszącej na własnej skórze wszystkie grzechy świata i o staruszku opalającym się na placu wielkiego miasta. Proszą oni jedynie, jak mówi refren piosenki, o okruchy czułości. Słowa te zbieżne są ze znanym stwierdzeniem urugwajskiego myśliciela Eduarda Galeano: „Podczas gdy połowa ludzkości umiera z braku chleba, połowa ludzkości umiera z braku czułości”. Niekoniecznie są to dwie różne i przeciwstawne sobie połowy świata. Wielu ludzi umiera z powodu obu głodów. Wielu jednak, mając dostatek chleba i przeróżnych przedmiotów, które bez trudu mogą kupić, umierają lub odbierają sobie życie, ponieważ cierpią z braku czułości. Wszyscy potrzebujemy pełnego czułości spojrzenia i uścisków. Potrzebujemy tych, którzy błogosławią nas, troszczą się o nas i wspierają nas w naszym istnieniu.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki