Może właśnie dlatego, że nie spotka się tutaj tłumów, jakie codziennie ze wszystkich stron napierają na barokową fontannę di Trevi w centrum Rzymu czy przesuwają się po korytarzach Muzeów Watykańskich, miejsce to zachowuje swój niepowtarzalny urok i przemawia głębią duchowości. Surowy franciszkański klasztor przykuty do skały sprawia wrażenie, jakby tworzył całość ze wzgórzem i był tu od zawsze. Skromne cele braci, zarówno te w części muzealnej klasztoru powstałego za czasów św. Bonawentury, czyli jakieś czterdzieści lat po św. Franciszku, jak i w części współczesnej, gdzie bracia mieszkają dzisiaj; prosty kościół z kamienia, kamienne schody i plac, z którego widok na Dolinę Reatyńską dosłowanie powala z nóg; cisza, spokój, śpiew ptaków i surowy jak na Włochy klimat – to wszystko sprawia, że do serca przemawiają prostota i ubóstwo, które Syn Boży wybrał, aby stać się człowiekiem.
Pierwszy żłóbek
Klasztor w Greccio to miejsce, w którym chce się zostać dłużej. Klimat świąt panuje tu cały rok. To właśnie tutaj w roku 1223 św. Franciszek z Asyżu, zauroczony historią narodzin Jezusa, zapragnął odtworzyć scenę narodzin Zbawiciela. Jan Velita, właściciel tych ziem, który podarował Franciszkowi zalesione wzgórze, na jego prośbę przyprowadził do groty wołu i osła, dostarczył też do niej siana. I oto w noc Bożego Narodzenia zgromadzeni wierni mogli uczestniczyć w Mszy św. w scenerii przypominającej stajenkę w Betlejem. Pierwszy biograf Franciszka Tomasz z Celano tak relacjonował to wydarzenie pięć lat później: „Przybliżył się więc dzień radości, nadszedł czas uniesienia. Z wielu miejscowości zwołano braci: mężczyźni i kobiety z tej okolicy, ile kto może, przygotowują świece i pochodnie, by oświetlić noc, która migotaniem gwiazdy opromieniła wszystkie dni i lata. Przygotowali żłóbek, przynieśli siano, przyprowadzili wołu i osła. Prostota doznaje czci, wywyższone jest ubóstwo, pokora doceniona, a z Greccio uczyniono jakoby nowe Betlejem. Jasna jest noc jak dzień, staje się rozkoszą dla ludzi i zwierząt. Przybywają ludzie i z nową radością przystępują do nowego misterium. Las rozbrzmiewa głosami, a skała odpowiada echem tym, którzy świętują. Bracia śpiewają, oddając należną chwałę Panu, i cała noc staje się świętowaniem. Święty Boży stoi przy żłobie i wzdycha, skruszony pobożnością i pełen przedziwnej radości. Nad żłóbkiem odprawia się uroczysta Msza, a kapłan doznaje nowego pocieszenia”.
Okoliczni mieszkańcy byli zachwyceni pomysłem Franciszka. Kto tylko mógł, przyszedł, aby zobaczyć szopkę i wspólnie świętować. Biedaczyna z Asyżu swoim pomysłem przyciągnął tłumy, a tradycja szopek od tej pory zaczęła rozszerzać się na całą Europę.
Przedziwna wymiana
Św. Franciszek wprowadzając żłóbek do liturgii Kościoła, przybliżył wiernym ogrom tajemnicy Wcielenia. To, co wydarzyło się w Betlejem, jest początkiem tego, co w teologii otrzymało nazwę „przedziwnej wymiany” (admirabile commercium). Ojcowie Kościoła słusznie zwrócili uwagę, że zbawienie człowieka polega nie tylko na wybawieniu od grzechu czy zła, ale przede wszystkim na uczestnictwie w naturze Bożej. Prawdę tę wyrazili oni w prostej formule: „Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł stać się bogiem”. Pisał o tym św. Augustyn: „Bóg pragnie uczynić cię bogiem, ale nie przez naturę, tak jak miało to miejsce w przypadku Tego, którego zrodził, ale przez dar i usynowienie. Tak jak przez człowieczeństwo stał się On uczestnikiem naszej śmiertelności, tak poprzez wywyższenie uczyni nas uczestnikami Swojej nieśmiertelności”. Dar usynowienia jest tym, co otrzymaliśmy wraz z Wcieleniem. Dzięki Wcieleniu możliwe jest dla nas uczestnictwo w Bóstwie Jezusa Chrystusa. Narodzenie Jezusa w Betlejem jest zatem początkiem życia Bożego w naszym sercu. Jest to tajemnica, która absolutnie przekracza granice naszych możliwości poznawczych, a zbliżyć się możemy do niej jedynie przez wiarę i przez żywe zanurzenie się w to, co wydarzyło się w Betlejem. Św. Franciszek odtwarzając to, co dokonało się tej nocy, gdy Maryja „powiła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie”, chciał, aby mieszkańcy Greccio i okolic doświadczyli ogromu miłości Boga do człowieka. Wejście w tę tajemnicę pozwala nam odkryć, że jesteśmy kochani przez Boga, który umiłował nas miłością odwieczną. To rodzi w nas uczucie wdzięczności i świadomość bycia wybranymi, umiłowanymi bezinteresownie, bez konieczności zasługiwania na Bożą miłość. Prawdziwa wiara nie rodzi się bowiem z rozumu, ale z serca, w którym zagościło doświadczenie miłosnej obecności Boga. Doświadczenie bycia kochanym przez Boga rozbudza w człowieku pragnienie dzielenia się miłością i otaczania troską całego świata i wszelkiego stworzenia. Dlatego też św. Franciszek pragnął, aby w tym dniu wszyscy się radowali, bogaci karmili ubogich, zwierzęta dostawały więcej jedzenia, a przygnębieni stawali się radośni.
Teologia czułości
Abstrakcyjna teologia oparta na wiedzy czerpanej z książek może wypełnić nasz rozum pojęciami, lecz nie jest w stanie przemienić serca i uczynić ten świat bardziej ludzkim. Żeby to się dokonało, potrzeba, aby w Kościele na nowo odkryto teologię czerpiącą z doświadczenia Boga i która jest niczym innym innym jak doświadczeniem czułości Boga. Św. Franciszek z Asyżu tworząc pierwszy żłóbek, sprawił, że – jak podaje Tomasz z Celano – jeden z uczestników liturgii celebrowanej w Greccio „miał dziwne widzenie. Widział w żłóbku leżące dzieciątko, bez życia, ale kiedy święty Boży zbliżył się doń, ono jakby ożyło i zbudziło się ze snu. To widzenie nie jest nieodpowiednie, gdyż w wielu sercach dziecię Jezusa zostało zapomniane. Dopiero Jego łaska, za pośrednictwem sługi św. Franciszka, sprawiła, że zostało w nich wskrzeszone i wrażone w kochającej pamięci”. Na teologię czułości wskazuje nieustannie także papież Franciszek. W liście apostolskim Admirable signum, podpisanym 1 grudnia w Sanktuarium Żłóbka, przypomniał nam, że „kontemplując scenę Bożego Narodzenia, jesteśmy zaproszeni do duchowego wyruszenia w drogę, pociągnięci pokorą Tego, który stał się człowiekiem, aby spotkać każdego człowieka. I odkrywamy, że On nas miłuje tak bardzo, że jednoczy się z nami, abyśmy i my mogli się z Nim zjednoczyć”. To przygotowując żłóbek i umieszczając go w miejscach pracy, szkołach, na placach, gromadzimy się pełni radości i bez żadnego już dystansu między nami a wydarzeniem, które się dokonało: stajemy się się uczestnikami tajemnicy. Żłóbek zadziwia i wzrusza, bo ukazuje czułość Boga: ukazuje Jezusa, który wychodzi, aby nas szukać; wiernego przyjaciela, który jest blisko nas, który nam przebacza i podnosi nas z grzechu. Żłóbek angażuje nas w historię zbawienia. Jest wezwaniem, aby spotkać Jezusa i miłosiernie Mu służyć w najbardziej potrzebujących braciach i siostrach. „Rodząc się w żłobie, sam Bóg rozpoczyna jedyną prawdziwą rewolucję, która daje nadzieję i godność wydziedziczonym, usuniętym na margines: rewolucję miłości, rewolucję czułości. Ze żłóbka Jezus z łagodną mocą wygłasza apel o dzielenie się z ostatnimi, jako drogę do bardziej ludzkiego i braterskiego świata, w którym nikt nie jest wykluczony i usuwany na margines”.