Logo Przewdonik Katolicki

Halo, tu Moskwa

Maria Przełomiec
FOT. ZASOBY INTERNETU

To nie jest znana z PRL-u toporna narracja o trwałej przyjaźni. Dziś rosyjskie media propagandowe skupiają się na krytykowaniu USA, Unii Europejskiej i podsycaniu naszych animozji z Ukraińcami i Litwinami. W ten sposób przekonują wielu Polaków.

,,Wałęsa nazwał Putina mądrym człowiekiem”, „Wałęsa stwierdził, że Polsce bliżej do Moskwy niż do Nowego Jorku” – to tytuły tylko kilku z wielu artykułów, które ukazały się w rosyjskich mediach po słynnym wywiadzie byłego polskiego prezydenta dla agencji RIA Nowosti oraz portalu internetowego Sputnik.
Znany z zaskakujących wypowiedzi Lech Wałęsa w rozmowie z rosyjskimi dziennikarzami zadeklarował m.in. chęć spotkania z Władimirem Putinem, bo „dlaczego Amerykanie i inni mają na nas zarabiać?”. Stwierdził, że „nie podoba mu się polityka rządu PiS, ukierunkowana na rozwój relacji z USA” , a Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego nazwał „nieszczęściem na drodze do demokracji”. Przy czym wywiad wcale nie jest jednoznacznie prorosyjski, a raczej pełen charakterystycznych dla byłego prezydenta sprzeczności: z jednej strony obrona sowieckich pomników, z drugiej wytykanie, że Moskwa do dzisiaj Polaków za sowieckie zbrodnie nie przeprosiła.
Tyle tylko, że rosyjskie media tych „plusów dodatnich i ujemnych” nie uwzględniły. W okrojonej sputnikowej wersji zostało wpraszanie się na wizytę u Władimira Putina i zapewnienia o konieczności bliskiej współpracy z Rosją. W ten sposób Lech Wałęsa został wygodnym narzędziem kremlowskiej propagandy.
Oczywiście były prezydent do jakiejkolwiek winy się nie poczuwa. Pytany przez Wirtualną Polskę o nieoczekiwane efekty wywiadu stwierdza, że „o to mu chodziło” – dokładnie to zaplanował i to mu się udało, „a jakie będą skutki, czas pokaże”.
 
Nie o Polskę chodziło
W Polsce wywiad narobił dużo szumu, ale putinowskiej Rosji zwolenników nad Wisłą nie przysporzy. Co najwyżej podważy i tak już niewielkie zaufanie do byłego prezydenta i jeszcze bardziej zepchnie go na margines życia politycznego, bo nawet dla najbardziej antypisowskiej opozycji wychwalający autorytarnego rosyjskiego przywódcę Wałęsa, staje się bardziej obciążeniem niż atutem. Chociaż kto wie? Jedna z liderek Platformy Obywatelskiej pochwaliła wywiad, twierdząc, że Lech Wałęsa czasami wchodzi w miejsca, gdzie żaden inny polityk nie odważyłby się pójść i podejmuje działania ekstremalne, mogące przynieść dobre efekty. Jakie? Tego polityk PO, mająca zresztą o wschodniej polityce dosyć słabe pojęcie, nie sprecyzowała.
Nie o Polskę jednak najprawdopodobniej rosyjskiej propagandzie chodziło i raczej nie o Zachód, dla którego laureat Pokojowej Nagrody Nobla już dawno przestał być wyrocznią. Terenami, gdzie legenda „zwycięzcy komunizmu” ciągle jest jeszcze żywa, pozostają kraje byłego Związku Sowieckiego. Dla wielu demokratycznych działaczy z Rosji, Białorusi, Gruzji, Armenii czy Mołdawii Wałęsa nie przestał być bohaterem. Z pewnym zdumieniem odkryłam to niedawno podczas rozmowy z jednym z rosyjskich obrońców praw człowieka. Być może właśnie dla takich ludzi, dążących do integracji z Zachodem i z nabożeństwem odnoszących się do demokratycznych wartości, przeprowadzona została ta rozmowa niosąca jasny przekaz – nie należy się przeciw Kremlowi buntować, trzeba raczej współpracować z nim tak, aby „nie zarobili na nas Amerykanie”. Wałęsa godząc się na wywiad z niewiarygodnym partnerem, ryzykował skompromitowanie nie tylko siebie, ale także idei, które uosabiał.
 
Z kim rozmawiał Wałęsa
I agencja RIA Nowosti, i portal Sputnik należą do powołanego pięć lat temu przez Władimira Putina państwowego medialnego koncernu Rossija Siegodnia (Rosja Dzisiaj), po angielsku Russia Today (RT). Tworzą go mająca kilka wersji językowych telewizja Russia Today, wspomniana już agencja RIA Nowosti oraz portal internetowy i radio Sputnik, posiadające kilkadziesiąt redakcji, w tym polską. O ile agencja próbuje zachować pozory niezależności, o tyle telewizja Russia Today, a jeszcze bardziej Sputnik są bezpośrednimi i jawnymi narzędziami kremlowskiej propagandy. Nie ukrywa tego zresztą redaktor naczelna Russia Today Margarita Simonian, definiująca zrzeszone w koncernie media jako narzędzia Ministerstwa Obrony – żołnierzy w walce informacyjnej.
Coraz wyraźniej widzą to rządy państw zachodnich. I tak w 2017 r. Departament Sprawiedliwości USA zażądał, aby RT America zarejestrowała się w charakterze zagranicznego agenta. Stało się to po tym, jak portal społecznościowy Twitter przyznał, że rosyjski wydawca wykupił w serwisie reklamy za sumę niemal 2 mln dolarów i że niemal 300 tys. tych reklam stanowiły komunikaty nadawane podczas kampanii prezydenckiej do wybranych grup docelowych.
Z zagrożeń, jakie stanowi rosyjska medialna propaganda, zdają sobie sprawę także sąsiadujące z Polską kraje bałtyckie, które nie tylko starają się ograniczyć retransmisję rosyjskojęzycznych mediów, ale także wydalają szczególnie „zasłużonych” propagandystów, tak jak to miało miejsce w przypadku autorki filmów dokumentalnych, dziennikarki rosyjskiej telewizji Olgi Kurułajewej, rok temu zmuszonej do opuszczenia Łotwy. Notabene Kurułajewa w listopadzie 2018 r. gościła w Polsce. Przeprowadziła wówczas wywiad z… Lechem Wałęsą. Najprawdopodobniej znajdzie się on w którymś z jej dokumentalnych filmów, typu NATO u bram.
 
Nas to nie dotyczy?
Eksperci zgodnie przyznają, że Polacy na prorosyjską propagandę są w zasadzie odporni. W raporcie „Vulnerability Index: Subversive Russian Influence in Central Europe” z 2017 r., Polska została oceniona jako najmniej podatna na rosyjskie wpływy. Rolę szczepionki odegrało tutaj przypuszczalnie doświadczenie historyczne, w tym historia najnowsza, z katastrofą smoleńską włącznie. Rosyjskim mediom nie jest więc łatwo trafić do Polaków z przekazem w stylu wywiadu Lecha Wałęsy.
Dlatego polskojęzyczna wersja Sputnika z umiarem zachęca do umacniania wzajemnej przyjaźni. Dużo natomiast mówi o zdradzieckim Zachodzie, polskiej kulturze atakowanej przez zgniłą i agresywną narrację unijną, o ukraińskich władzach świętujących rzeź wołyńską czy Litwinach prześladujących polską mniejszość. Członkostwo w Unii Europejskiej Sputnik porównuje do utraty suwerenności, obecność amerykańskich wojsk do okupacji. Lansuje tezę, że Ameryka chce na polskim terytorium polskimi rękoma załatwić swoje porachunki z Moskwą i permanentnie straszy wybuchem III wojny światowej. To nie jest toporna narracja w stylu PRL o trwałej przyjaźni – to subtelna gra trafiająca do przekonań wielu Polaków. Tym bardziej że część tych historii wykorzystuje realne problemy, wyolbrzymiając je jednak i zafałszowując. O tym, jak skutecznie działają w Polsce takie rosyjskie manipulacje można się przekonać, śledząc media społecznościowe.
Niestety udzielając wywiadu kremlowskim mediom, były polski prezydent stał się narzędziem Moskwy w prowadzonej z Zachodem wojnie hybrydowej. Nie dlatego, że w ogóle zgodził się na rozmowę. Kilka miesięcy temu zrobił to dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Sławomir Dębski pytany o możliwość poprawy polsko-rosyjskich stosunków, wskazał jednak na główną przeszkodę, czyli zagrażającą naszej części świata agresywną politykę Kremla. Lech Wałęsa natomiast beztrosko poddał się rosyjskiej narracji.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki