Kontempluję ich niewielkość, szorstkość ich sierści, pozorną nijakość, głębokie spojrzenie dużych oczu, niechęć, kiedy starałam się pogłaskać, dotknąć, zawsze wtedy łeb w drugą stronę. Kopytko i Kopytkowa mieli dosyć gości zachwycających się ich normalnością, na szczęście przed pielgrzymami chronił ich płot.
I pomyśleć, że na takim osiołku Pan nasz, Jezus, wjechał do Jerozolimy, na tym szarym szorstkim grzbiecie. Ale gdy myślę o osiołku, przypomina mi się też ten, na którym podróżował Balaam, prorok z Mezopotamii. Podobno jedna z przepowiedni Balaama dotyczyła przyjścia na świat Mesjasza, i to z niej korzystali mędrcy ze Wschodu, którzy doszli za gwiazdą do Betlejem. A tam, obok małego Jezusa osiołek. No w każdym razie tak pisał Orygenes. Wracając do osła, a konkretnie oślicy, na której siedział Balaam w czasie drogi do króla Moabu. Król Moabu bał się ludu izraelskiego, który po czterdziestoletniej wędrówce po pustyni wkraczał do obiecanej mu ziemi. Żądał od Balaama, żeby przeklął Izraelitów. Lubię ten obraz zapisany w Księdze Liczb, gdy oślica w pewnym momencie staje na drodze, bo widzi przed sobą Anioła Bożego, który zagradza jej drogę. Oślica widzi, a mądry ponoć Balaam nie i zaczyna bić nieposłuszne zwierzę. Myśli, że jest ważniejszy od niej, że wszystko wie lepiej, a już na pewno najlepiej dba o swoje interesy. I wtedy oślica do niego przemawia: dlaczego mnie bijesz? Nie widzisz anioła z mieczem? Jakie to oczywiste: nie widzisz, że tu stoi anioł i nie chce, żebyśmy jechali dalej? Ratuje Balaama przed śmiercią, przed zgubą, przed pychą, przed samym sobą.
No i tak sobie myślę, ilu ja, tak przemądrzała, aniołów nie widzę, aniołów, którzy chcą mi tylko powiedzieć: ej, nie tą drogą, nie tą drogą! I czy korzystam z pomocy oślic, osłów, tych upartych i najzwyczajniejszych? Ale, ale, to, że osioł jest uparty to nasz wymysł, według ludów Wschodu osioł jest po prostu spokojny i rozważny. I jest tych osłów w historiach biblijnych wiele, dlatego dzisiaj, w Niedzielę Palmową, przypominam sobie osiołki z Ein Kerem.