Logo Przewdonik Katolicki

Przewodnik

ks. Tadeusz Hanelt
Fot.

Na zachód od północnego krańca Morza Martwego wznoszą się góry Abarim. Jednym ze szczytów tego łańcucha górskiego jest góra Nebo wznosząca się na wysokość 835 m. To na tę górę wstąpił Mojżesz, gdy przyprowadził Izraelitów z Egiptu do granic Ziemi Obiecanej. Na górze Nebo Był już bardzo stary, poruszanie sprawiało mu trudność, a za karę, że nie uwierzył, iż na polecenie...

Na zachód od północnego krańca Morza Martwego wznoszą się góry Abarim. Jednym ze szczytów tego łańcucha górskiego jest góra Nebo wznosząca się na wysokość 835 m. To na tę górę wstąpił Mojżesz, gdy przyprowadził Izraelitów z Egiptu do granic Ziemi Obiecanej.

Na górze Nebo
Był już bardzo stary, poruszanie sprawiało mu trudność, a za karę, że nie uwierzył, iż na polecenie Boga ze skały może wypłynąć woda, która napoi spragniony lud, nie wszedł do tego kraju. Bóg pozwolił mu tylko zobaczyć Kanaan z góry Nebo. Pan pokazał mu całą ziemię Gilead, aż po Dan, całą – Neftalego, ziemię Efraima i Manassesa, całą ziemię Judy aż po Morze Zachodnie, Negeb, okręg doliny koło Jerycha, miasta palm, aż do Soaru.

Przed oczyma umierającego Mojżesza przewinęły się obrazy ostatnich czterdziestu lat. Po roku pobytu pod Synajem zaczął prowadzić swój lud do Ziemi Obiecanej. Była to doprawdy droga krzyżowa, nie z powodu warunków terenowych czy klimatycznych, czy też napadów nieprzyjaciół. Największymi nieprzyjaciółmi byli jego rodacy. Nieustannie wysłuchiwał narzekań, dochodziło do buntów, a nawet próby zamordowania go wraz z wiernymi mu przyjaciółmi Jozuem i Kalebem.

Wydawało się, że bardzo szybko dojdą do krainy Kanaan. W niecałe dwa tygodnie stanęli niedaleko od Ziemi Obiecanej. Na narzekania ludu Bóg odpowiedział najpierw darem manny, potem ofiarował Izraelitom przepiórki. Dał więc im i mięso, i coś w rodzaju chleba – nie byli głodni. Źródła górskie dostarczały wystarczającą ilość wody, a mimo to Izraelici nieustannie narzekali. Najbardziej bolesne dla Mojżesza były pretensje od najbliższych mu ludzi – jego rodzeństwa. Aaron i Miriam czuli się odsunięci od władzy i mówili: Czyż Pan mówił z samym tylko Mojżeszem? Czy nie mówił również z nami? Reakcja Boga w obronie Mojżesza była jednoznaczna, a kara surowa. Powiedział do nich: Słuchajcie słów moich: Jeśli jest u was prorok, objawię mu się w widzeniach, w snach będę mówił do niego. Lecz nie tak jest ze sługą moim Mojżeszem. Twarzą w twarz mówię do niego – w sposób jawny, a nie przez wyrazy ukryte. On też postać Pana ogląda. Czemu ośmielacie się przeciwko memu słudze, przeciwko Mojżeszowi, źle mówić? I natychmiast Miriam została ukarana trądem, który ustąpił dopiero po siedmiu dniach, na usilne błagania Mojżesza.

Próba wejścia do Ziemi Obiecanej
Gdy lud stanął z Mojżeszem na granicy kraju Kanaan, wysłał on tam wywiadowców. Nikt z Izraelitów nie znał tej ziemi. Od czasów Patriarchów minęło kilkaset lat. Wysłańcy po powrocie oświadczyli: Udaliśmy się do kraju, do którego nas posłałeś. Jest to kraj rzeczywiście opływający w mleko i miód, a oto jego owoce. Jednakże lud, który w nim mieszka, jest silny, a miasta są obwarowane i bardzo wielkie. Reakcja ludu była niespodziewana. Tłum zaczął się burzyć przeciw Mojżeszowi, najpierw krzyczeć, potem płakać, wołając: Obyśmy pomarli w Egipcie, albo tu na pustyni! Czemu nas Pan przywiódł do tego kraju, jeśli mamy paść od miecza, a nasze żony i dzieci mają stać się łupem nieprzyjaciół? Czyż nie lepiej nam będzie wrócić do Egiptu? Nie skończyło się na okrzykach i narzekaniu. Rzeczywiście chcieli zabić Mojżesza oraz Jozuego i Kaleba, jedynych wysłańców, którzy uspokajali lud, mówiąc: Kraj, który przeszliśmy celem zbadania go, jest wspaniałym krajem. Jeśli nam Pan sprzyja, to nas wprowadzi do tego kraju i da nam ten kraj, który prawdziwie opływa w mleko i miód.

Bóg nie mógł nie zareagować na tak szokujący akt niewiary, po tylu dobrodziejstwach, których byli świadkami. Odezwał się do Mojżesza: Dokądże jeszcze ten lud będzie Mi uwłaczał? Dokądże wierzyć Mi nie będzie, mimo znaków, jakie pośród nich zdziałałem? Zabiję ich zarazą i zupełnie wytracę... Mojżesz zaczął błagać Boga o miłosierdzie: Odpuść winy tego ludu według wielkości Twego miłosierdzia, tak jak znosiłeś ten lud od Egiptu aż dotąd. Bóg na usilne prośby Mojżesza postanowił nie niszczyć całego Izraela, ale ci, co się buntowali i byli pełni niewiary, mieli odpokutować za swą postawę. Trupy wasze legną na tej pustyni – zawyrokował Bóg – a synowie wasi będą się błąkać na pustyni przez czterdzieści lat, dźwigając ciężar waszej niewierności.

Wędrówka na stepy Moabu
Rzeczywiście, czterdzieści lat czekał naród izraelski na pustyni, aż wymrą ci, którzy zbuntowali się przeciw Bogu i dorosną ich dzieci. Po tym czasie Mojżesz zaczął prowadzić swój naród na wschód, by obejść Morze Martwe i od wschodu wejść do Kanaanu. Pragnął przejść przez terytorium królestwa Edomu, jednak władca tego kraju nie zgodził się i wyszedł Edom naprzeciw nim z wojskiem licznym i dobrze uzbrojonym. Obeszli więc terytorium Edomu, przekroczyli potok Zared stanowiący granicę między Edomem i Moabem, ale nie zaatakowali królestwa Moabu. Bóg bowiem zabronił atakować spokrewnione z Izraelem narody Edomu, Moabu i Ammonu. Pragnąc jednak dotrzeć do Ziemi Obiecanej, musieli przekroczyć rzekę Jordan i przejść przez tereny podległe królowi Sichonowi, władcy Amorytów. Mojżesz, podobnie jak w wypadku Edomu, grzecznie prosił, by mógł pokojowo przemaszerować przez terytorium, niczego nie rabując, płacąc za wodę ze studni. W odpowiedzi Sichon zaatakował swym wojskiem Izraelitów. Izrael zwyciężył. Pod jego wpływami znalazły się tereny zajordańskiego Gileadu i droga do Ziemi Obiecanej stanęła otworem. Izraelici rozbili obóz na równinach Moabu, niedaleko od Jordanu, naprzeciw leżącego po drugiej jego stronie Jerycha. Czekali na rozkaz Boga, by przekroczyć Jordan i wejść wreszcie, po tylu latach oczekiwania do wymarzonej Ziemi Obiecanej.

Wezwanie Balaama
Król Moabu Balak był jednak bardzo niespokojny. Wprawdzie Izrael nie zaatakował jego terytorium, ale osiadł na jego granicach i to na terenach, które sam zamierzał podbić. Nie licząc na swe siły militarne, pragnął pobić Izraelitów niezwyciężoną – w swym mniemaniu – bronią, – magią. Starożytne ludy wierzyły, że odpowiednimi czynnościami magicznymi można zniszczyć nawet największego wroga. Trzeba było tylko znaleźć dobrego maga. Takim był w owym czasie, znany w całym wschodnim świecie, mag imieniem Balaam. Balak wysłał do niego poselstwo aż nad Eufrat, prosząc go: Przyjdź proszę i przeklnij mi ten lud, bo jest silniejszy ode mnie. Być może uda się go pokonać i z kraju wypędzić. Wiem bowiem, że kogo ty błogosławisz, będzie błogosławiony, a kogo ty przeklniesz, będzie przeklęty. Posłańcy przynieśli magowi bogate dary. Dopiero za drugim poselstwem zgodził się przybyć, ostrzegając jednak, że powie tylko to, co Bóg pozwoli mu powiedzieć.

Po przybyciu Balaama i złożeniu odpowiednich ofiar bóstwom, Balak wyprowadził go na wysoką górę, by mógł widzieć namioty Izraela i przeklinać ten lud. Mimo to aż czterokrotnie Balaam zamiast przeklinać błogosławił Naród Wybrany. W ostatnim błogosławieństwie zapowiedział nawet wyjście z tego narodu Mesjasza, słowami: Widzę go, lecz jeszcze nie teraz, dostrzegam go, ale nie z bliska; wschodzi Gwiazda z Jakuba, a z Izraela podnosi się berło.

Śmierć Mojżesza
Wreszcie ostatnie wspomnienie przyszło do Mojżesza – wyznaczenie następcy. Na polecenie Boga wezwał Jozuego i rzekł mu na oczach całego Izraela: Bądź mężny i mocny, bo ty wkroczysz z tym narodem do ziemi, którą poprzysiągł Pan dać ich przodkom, i wprowadzisz ich w jej posiadanie. Sam Pan, który pójdzie przed tobą, On będzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci. Nie lękaj się i nie drżyj.

Tam, w krainie Moabu, według postanowienia Pana, umarł Mojżesz, sługa Pański. I pochowano go w dolinie krainy Moabu naprzeciw Bet-Peor, a nikt nie zna jego grobu aż po dziś dzień.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki