Że osądza ludzi, którym ma pomagać. Mój rozmówca wyjaśnił mi jednak, że to nie jest osąd osób, ale choroby, na którą cierpią. Kłamstwo alkoholików – zdaniem ks. Pawlickiego – to sposób na obronę siebie w poczuciu bezradności: „Nie mówię prawdy, bo nie potrafię jej zaakceptować; nie rozumiem, co się ze mną dzieje; boję się, że ktoś mi odbierze największą przyjemność” – myśli alkoholik, któremu wydaje się, że nad sobą panuje. To prosty mechanizm, który warto lepiej poznać, bo zazwyczaj wciąga chorego w grę uzależniających emocji, z których on sam i jego najbliżsi nie do końca zdają sobie sprawę (s. 20).
W rozmowie z ks. Pawlickim zrozumiałem jeszcze jedną ważną rzecz. Otóż bezradność alkoholika często przeradza się w słowny atak, emocjonalny szantaż czy nawet w przemoc fizyczną. I co wtedy? Czy mamy jedynie ubolewać nad jego losem, bo za siebie nie może? Nic z tych rzeczy. Ks. Paweł nazwał alkoholików kłamcami, żeby przestrzec nas przed stosowanym przez nich (najczęściej nieświadomie) mechanizmem obronnym, który wciąga całe otoczenie w spiralę emocjonalnego uzależnienia.
Poprosiłem o rozmowę ks. Pawła, którego z nam od lat, ogromnie cenię i wiem, jak bardzo musiał sam zmagać się z tą chorobą i jak bardzo, także z powodu własnej drogi, pomaga on dzisiaj tym, którzy jej doświadczają. Uświadomiłem sobie również, że ogłoszony przez polski episkopat Narodowy Program Trzeźwości rzeczywiście trafia w sedno. A przyznam, że na początku pomyślałem, że brzmi jak manifest z innej epoki i że to kolejne słowa, które nie znajdą pokrycia. Dzięki rozmowie z ks. Pawłem zrozumiałem, że alkoholizm to rzeczywiście choroba narodu, tzn. relacji międzyludzkich, które rozciągają się szeroko poza dom alkoholika. I że z tego powodu ten program jest nie tylko potrzebny, ale przez połączenie wielu sił społecznych może okazać się bardzo skuteczny.