Logo Przewdonik Katolicki

Kuszenie ma coś z dobra?

ks. Artur Stopka
FOT. UNSPLASH

W niektórych krajach trwa gorąca dyskusja na temat szóstej prośby zawartej w modlitwie „Ojcze nasz”.

Tej, która dotyczy pokusy. Nawet papież Franciszek w programie telewizyjnym zwrócił uwagę, że niektórzy błędnie rozumieją dotychczasowe przekłady na języki narodowe i dochodzą do wniosku, że to Bóg kusi człowieka do zła. Aby temu zapobiec, właśnie zmieniono np. francuską wersję Modlitwy Pańskiej. Po to, aby wierni lepiej rozumieli, gdzie jest źródło pokusy i na czym kuszenie do złego polega.
Jezus po chrzcie w Jordanie nie od razu podjął nauczanie. Najpierw Duch wyprowadził Go na czterdzieści dni na pustynię, gdzie był kuszony przez Szatana. Ewangeliści Mateusz i Łukasz opisują kuszenie Jezusa obszernie. Marek ewangelista nie wdaje się w szczegóły. Po prostu informuje, że Chrystus był kuszony, że towarzyszyły Mu zwierzęta, a „aniołowie Mu służyli”.
Słownik teologii biblijnej łączy w jedno hasło „próbę” i „pokusę”. Wyjaśnia, że w Jezusie zbiegły się one razem. Natomiast Katechizm Kościoła katolickiego mówi, że to Duch Święty pozwala nam rozróżniać między próbą, konieczną do wzrostu człowieka wewnętrznego ze względu na „wypróbowaną cnotę”, a pokusą, która prowadzi do grzechu i śmierci. Św. Jakub w liście zawartym w Nowym Testamencie nie pozostawił żadnych wątpliwości – Bóg nikogo nie kusi, nie namawia do popełniania zła.
Jednak Bóg dopuszcza na człowieka próby, które pozwalają mu dowiedzieć się, jaki naprawdę jest. To właśnie dlatego Orygenes, jeden z ojców Kościoła, stwierdził, że „w pewnym sensie kuszenie ma coś z dobra”.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki