Empatia nie jest czymś, z czym się rodzisz. Aby zrozumieć, co czuje drugi człowiek, czasem po prostu musisz znaleźć się w jego sytuacji i osobiście doświadczyć chłodu czy głodu – mówi Josh Littlejohn. 31-latek z Edynburga jest jednym z inicjatorów kampanii, która w tym roku odbyła się po raz trzeci. Uczestnicy śpią w parku w śpiworach. Nie wolno im korzystać z namiotów ani dodatkowych udogodnień. Za przywilej wzięcia udziału w wydarzeniu, na swój sposób „płacą” uzbieranymi wcześniej datkami.
Umiejętny marketing i poparcie społeczne sprawiają, że liczba uczestników systematycznie rośnie. W krótkim czasie akcja rozprzestrzeniła się na cztery największe miasta Szkocji, przyciągając kilkanaście tysięcy ludzi. Media wskazują, że ogromny potencjał wydarzenia w kolejnych latach powinien powiększyć jego zasięg o główne miejskie ośrodki Anglii.
Dobroczynność społecznościowa
Oryginalność „Sleep in The Park” opiera się nie tylko na miejscu noclegu uczestników. Ciekawy jest sposób zbierania datków oraz uzyskiwania prawa do udziału w wydarzeniu. Z założenia akcja ma premiować osoby zaangażowane, lokalnych liderów. Aby móc rozłożyć swój śpiwór na placu, trzeba wnieść opłatę 50 funtów ze środków własnych, a także zebrać od innych sumę nie mniejszą niż równowartość tej kwoty.
Udział w imprezie wymaga więc nie tylko wykupienia biletu, ale też wykazania własnej inicjatywy. Taki wymóg pozornie może nieść za sobą ryzyko zniechęcenia uczestników, ale w istocie motywuje ich do działania; szukania pieniędzy wśród członków rodzin, znajomych czy kolegów z pracy. W rezultacie daje większą satysfakcję po osiągnięciu celu. 10 tys. ludzi, którzy wzięli udział w tegorocznej edycji, potwierdza, że ziarno trafiło na podatny grunt.
Przed położeniem się do snu, wszyscy mają okazję bawić się na koncertach popularnych artystów. To, z którego punktu parku wolontariusze będą mogli obserwować występy, zależy od sumy zebranych wcześniej datków. Zaangażowanie w proces gromadzenia środków przekłada się bowiem na kolor opaski upoważniającej do wchodzenia do poszczególnych stref parku. – Mamy do czynienia z taką pozytywną rywalizacją. Każdy chce nazbierać jak najwięcej pieniędzy na pomoc potrzebującym, a możliwość podejścia pod samą scenę w trakcie koncertu tylko motywuje do skuteczniejszego działania – mówi mieszkający w Edynburgu Mariusz Pietrzak. W proces zbierania środków zaangażował sporą część kolegów z pracy.
Pieniądze zebrane w poprzednim roku – ponad 4 mln funtów – pozwoliły sfinansować budowę unikalnej wioski dla najbardziej potrzebujących. Wzdłuż wybrzeża, na terenie udostępnionym przez miasto, powstało osiedle miniaturowych, prefabrykowanych domków. Osoby bezdomne mogą zamieszkiwać w nich przez kilkanaście miesięcy, otrzymując jednocześnie wsparcie finansowe oraz niezbędną pomoc w poszukiwaniu pracy.
– Wioskę traktujemy jako swoisty inkubator – mówi Josh Littlejohn. – Mieszkając tutaj, ludzie nie muszą martwić się o podstawowe potrzeby. Mają sucho, ciepło i przytulnie. Oferując pomoc w założeniu konta bankowego, znalezieniu pierwszej pracy i wejścia w odpowiedni rytm, staramy się sprawić, by proces wychodzenia z bezdomności przebiegał tak skutecznie, jak to tylko możliwe – mówi Josh Littlejohn.
Wolontariat przyszłości?
Zrzeszeni wokół projektu głęboko wierzą, że budowa kolejnych wiosek społecznościowych będzie w stanie mocno zmarginalizować problem bezdomności w Szkocji, a w perspektywie – w całym Zjednoczonym Królestwie. Rozrost akcji „Sleep in The Park” pozwoli zebrać fundusze potrzebne do zapewniania lokum tysiącom potrzebujących. A warto wiedzieć, że z poważnymi problemami mieszkaniowymi na Wyspach zmaga się blisko 300 tys. ludzi!
Istotnym elementem działania Social Bite, czyli organizacji stojącej za przygotowaniem imprezy, jest angażowanie do pracy ludzi, którzy doskonale wiedzą, czym jest bezdomność. Stowarzyszenie jest największym dystrybutorem bezpłatnej, świeżej żywności dla potrzebujących na Wyspach. Prowadząc sieć kawiarni i restauracji, zatrudnia ponad 100 osób wywodzących się ze środowiska bezdomnych.
To właśnie podczas przebywania z nimi w Littlejohnie pojawiło się marzenie dotyczące akcji „Sleep in The Park”. – Jeśli powiedzielibyście mi o tym wszystkim przed siedmioma laty, postukałbym się po głowie, mówiąc, że to czysty surrealizm i nigdy się nie uda. Ale w miarę upływu czasu i rosnącej świadomości uważam, że przy odpowiedniej determinacji jesteśmy w stanie zmarginalizować problem ubóstwa w całym kraju – mówi jeden z inicjatorów kampanii.
Celem tegorocznej akcji było zebranie 4 mln funtów na zasilenie budżetu niezbędnego do osiągnięcia kilku kluczowych celów: długoterminowego finansowania wioski dla bezdomnych, zapobieżenia bezdomności wśród osób wracających do społeczeństwa po długotrwałym pobycie w szpitalach, przytułkach i więzieniach oraz rozprawienia się z problemem bezdomności w północnej części Wielkiej Brytanii. Do momentu zamknięcia tego numeru „Przewodnika Katolickiego”, dzięki wydarzeniu oraz zbiórce internetowej, udało się uzyskać ponad 80 proc. założonej kwoty.
– Patrzysz i widzisz, że coś zaczyna działać, a to popycha cię do kolejnych odkryć. Kto wie, dokąd doprowadzi nas ta lawina? – pyta Josh Littlejohn.
Ludzie pragną pomagać, tylko nie zawsze wiedzą, jak to zrobić. Akcje w rodzaju „Sleep in the Park” sprawiają, że tę pomoc traktują jako coś naturalnego, a przy tym ekscytującego. Popularność mediów społecznościowych służy z kolei wirusowemu rozprzestrzenianiu się podobnych treści. Zdjęcia uczestników śpiących w edynburskim parku zalewają facebookowe i instagramowe tablice. Wraz z rozwojem projektu o medialny rozgłos może być tylko łatwiej.