Logo Przewdonik Katolicki

Opowieść o tych, którzy dają, nie patrząc na siebie

o. Kasper Kaproń OFM, Cochabamba (Boliwia)

Wywiady stały się dla papieża Franciszka ulubioną formą prowadzenia dialogu. Przez nie włącza się niejako w nasze życie, radości i rozterki. Jednocześnie daje siebie poznać. Najnowsza rozmowa Siła powołania odsłania jego duszę jako starszego i doświadczonego życiem zakonnika.

Usłyszałem kiedyś – już nawet nie pamiętam, gdzie i w jakich okolicznościach – takie oto słowa na temat papieskich encyklik i innych oficjalnych dokumentów Kościoła: „Wszyscy je cytują, a nikt ich nie czyta”. Stwierdzenie z pewnością wyolbrzymione, jednak mój codzienny kontakt ze studentami teologii potwierdza słuszność tej opinii. Ich prace magisterskie ukwiecone są cytatami z papieskich adhortacji czy przemówień, które – nieraz wyrwane z szerszego kontekstu – służą najczęściej jedynie uprawomocnieniu stawianej tezy lub też wynikają z chęci zabłyśnięcia ilością przypisów. Trudno też się temu dziwić. Nasz teologiczny język, szczególnie ten, jaki jest używany na katolickich wyższych uczelniach w Europie, sprawia wrażenie jakiegoś dziwacznego kodu dostępnego jedynie dla grupy uprzywilejowanych. Czy jednak taki wyszukany język, pełen złożonych myśli i koncepcji, posiada jeszcze zdolność poruszyć ludzkie serca i otworzyć je na wiarę, nadzieję i miłość?
 
Mądrość stawiania wysokich celów
Język papieża Franciszka, od samego początku jego pontyfikatu, jest zdecydowanie inny: odznacza się prostotą i zastosowaniem popularnych wyrażeń. Z tego powodu może drażnić „wykształciuchów”. Jednocześnie jednak papież zdobywa sobie posłuch wśród tłumów wiernych, zmęczonych i znudzonych dotychczasowym stylem duszpasterskich listów i nasączonych wyższą teologią homilii. W swoich przemówieniach papież idzie za stylem przepowiadania Jezusa, bogatym w obrazy i przykłady wzięte z codzienności. Papież chce być zrozumianym przez wszystkich, zwłaszcza przez zwykłych ludzi. „W jego języku – napisał kard. Pietro Parolin, sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej, we wstępie do jednej z książek poświęconych papieżowi – zawarta jest mądrość stawiania wysokich celów”, i czyni to „używając słownictwa i obrazów, które czerpią swoją siłę z bliskości z codziennym życiem”, stawiając „rozmówcę, kimkolwiek ten jest, w kondycji równości, a nie trzymania na dystans”. Ponadto papieski przekaz słowny wychodzi od postawy szacunku względem rozmówcy i sytuacji, w jakiej się znajduje. Dlatego też, przed zabraniem głosu, papież stara się wsłuchać w to, co chce mu powiedzieć rozmówca, zależy mu, by nawiązać kontakt nawet z myślącymi inaczej, rzucić mosty zrozumienia, wychodząc poza istniejące różnice.
To wszystko sprawia, że zwłaszcza w mediach świeckich pisze się o tym, że Franciszek zmienił „język Kościoła”, dostosowując go do potrzeb nowej ewangelizacji. Do głoszenia Dobrej Nowiny wykorzystuje zatem nie tylko doktrynalne dokumenty, ale przede wszystkim bezpośrednie spotkania z ludźmi, udziela wywiadów, pisze listy, praktykuje wygłaszanie codziennych homilii. Szczególnie wywiady, których jeszcze jako biskup Buenos Aires starał się unikać, od tego pierwszego, jakiego udzielił o. Antoniemu Spadaro, redaktorowi naczelnemu La Civiltà Cattolicà, stały się nieodłącznym elementem papieskiej posługi. Oczywiście Franciszek mierząc się z pytaniami dziennikarzy, w okolicznościach, które wymagają spontanicznej odpowiedzi, podejmuje spore ryzyko i świadom jest, że media wyolbrzymiają jego słowa, lub też świadomie je nadinterpretują. Wie jednak, że aby słowa przyniosły dobro, musi wychylić się nieco poza pożądaną roztropność i ponieść ryzyko otwarcia się w zaufaniu.
 
Chrześcijanin musi być dorosły
Być może warto zastanowić się zatem nad koniecznością zmian w obowiązujących w teologii klasyfikacjach papieskiego nauczania: magisterium nadzwyczajne i zwyczajne, nieomylne i samo w sobie nie nieomylne, powszechne i uroczyste, itd. Teologia katolicka, zwłaszcza począwszy od scholastyki, starała się usystematyzować różne formy papieskiego nauczania. Wszystko po to, aby odpowiedzieć w sposób możliwie najbardziej precyzyjny, w jakich wypadkach dana wypowiedź jest nieomylna i zobowiązująca wiernego do bezwarunkowego przyjęcia w posłuszeństwie wiary (czym innym jest bowiem papieska encyklika, a czym innym wywiad w samolocie). Wiele uściśleń tej teologii i prawa trzeba bez wątpienia uznać za osiągnięcia. Wymagają one jednak ciągłego aktualizowania, gdyż nauczanie Kościoła nie można sprowadzić jedynie do „słuszności prawniczej” oraz prawomocnego i obowiązującego autorytetu. Przekaz wiary oparty jest na świadectwie o spotkaniu z wydarzeniem, z Osobą, i tego świadectwa nie można zamknąć w terminach prawnych. Czy chrześcijanin musi mieć też wszystko doprecyzowane, dookreślone i podane na tacy? Papież Franciszek w najnowszym wywiadzie Siła powołania w kontekście osób konsekrowanych powiedział słowa, które można śmiało odnieść do każdego chrześcijanina: „Owszem, kiedyś było dużo łatwiej prowadzić życie chrześcijańskie, bo wszystko było uregulowane, zdyscyplinowane. Dziś musisz się zaangażować, musisz szukać woli Bożej, musisz wyruszyć. Tu pojawia się kwestia rozeznania. Chrześcijanin, który nie rozwija w sobie daru rozeznania, choćby na najbardziej elementarnym poziomie, jest pozbawiony czegoś fundamentalnego, dlatego nie może być dojrzałym. Chrześcijanin nie może jednak być jak niemowlę przy piersi matki. Dziś fundamentalną sprawą w życiu chrześcijańskim jest właśnie to: dojrzałość. Chrześcijanin nie może być jak dziecko. Musi być dorosły”.
 
Wywiad ulubioną formą dialogu
Papież Franciszek nie chce zatem dawać gotowych, doktrynalnych „recept”, lecz zaprasza nas, abyśmy z odwagą wyruszyli w drogę i na tej drodze pragnie nam towarzyszyć. Stąd też właśnie wywiad stał się ulubioną papieską formą prowadzenia z nami dialogu i towarzyszenia. Poprzez udzielane wywiady Franciszek włącza się niejako w rozmowy ludzi, w ich rozterki, zagubienie, podobnie jak Jezus przyłączył się do uczniów idących do Emaus. Metodologia, którą „wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia” przyjął Jezus w stosunku do uczniów z Emaus, stała się zresztą tą, jaką zastosowano przy redagowaniu dokumentu końcowego ostatniego synodu. W refleksji nad problematyką młodzieży, wiary i rozeznania powołania biskupi postanowili najpierw wsłuchać się w lęki i niepokoje młodych ludzi, biorąc przykład z Jezusa. On najpierw wysłuchał opowieści o tym, co nurtowało serca uczniów uciekających z Jerozolimy, i dopiero później wyjaśnił im Pisma, obdarzając wyzwalającym z lęków przesłaniem zbawienia. Bez tego dialogu i zrozumienia sytuacji rozmówcy wszystkie nasze kościelne dywagacje i pouczenia będą jedynie bezskuteczną próbą indoktrynacji. „Wiara jest kwestią spotkania, a nie teorii. Wiara jest szukaniem Boga, a nie doktryną” – powiedział papież w homilii na zakończenie październikowego synodu.
Wywiad, jaki z papieżem Franciszkiem przeprowadził Fernando Prado ze Zgromadzenia Misjonarzy Klaretynów, to właśnie taka rozmowa, jaką starszy już i doświadczony życiem zakonnik, któremu Pan powierzył zadanie umacniania braci w wierze, pragnie nawiązać z wielką rzeszą osób konsekrowanych całego świata. To rozmowa, która odsłania duszę zakonnika i jest głosem następcy Piotra mówiącego do swych braci. „Na stronach tej książki papież jawi się jako brat i towarzysz drogi, ale też przede wszystkim jako mądry ojciec, który sięgając do korzeni swego charyzmatu, zaprasza do wędrowania bez lęku, ze wzrokiem zwróconym ku przyszłości” (ze wstępu Fernando Prado). Jest to rozmowa o sytuacjach, które powinny martwić, lecz przede wszystkim o rzeczywistości, którą wszyscy zakonnicy i siostry zakonne powinny żyć i głęboko kochać. W wyniku prawie czterogodzinnej rozmowy, jaką hiszpański klaretyn przeprowadził z papieżem w sierpniowe popołudnie tego roku, powstała zatem książka, której głównymi adresatami są osoby konsekrowane. Powinna ona jednak zainteresować wszystkich, którzy szczerze kochają Kościół i chcą otworzyć się na obecną w świecie świętość dnia powszedniego, świętość „świętych z sąsiedztwa”, by przywołać wyrażenie, jakie Franciszek użył w adhoratacji Gaudete et exsultate.
 
Bez żadnych pretensji
Papież nie ucieka od tematów trudnych: mówi o klerykalizmie, o konfliktach, które są nieodłączną częścią życia zakonnego, o pokusie aktywizmu, o triumfalizmie, o kryzysie powołań. Przede wszystkim jednak jest to świadectwo o wielkiej rzeszy zakonników, braci i sióstr zakonnych, którzy pracując na swoiście rozumianych peryferiach, choćby to było i w samym sercu miasta, nie mają żadnych pretensji, nie robią wokół siebie szumu, nie przypisują sobie żadnego znaczenia: po prostu pracują się i modlą, uprawiając w ten sposób teologię życia konsekrowanego, żyjąc nim. Jest to swoista pieśń dziękczynienia za tych wszystkich, którzy poświęcili się Bogu i na poważnie traktują swe życie konsekrowane – w edukacji, w szpitalach, na misjach, w parafiach – służąc swoją pracą innym. To opowieść o tych wszystkich, którzy – jak mówi w wywiadzie Franciszek – „wypruwają sobie żyły”, nie patrząc na siebie, lecz dając siebie innym pełnymi garściami.
Chyba każdy z nas zna mnóstwo przykładów podobnych zakonnic, oddanych w stu procentach, i wielu zakonników – księży i braci – przeżywających w przykładny sposób swoje powołanie. Warto przy lekturze tej książki podziękować Bogu za tych ludzi, bezgranicznie zakochanych w Jezusie.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki