W „Stanowisku…” padają słowa mocne, jednoznaczne i dowodzące jasno, że Episkopat naprawdę chce rozwiązać ten potężny problem. Na przykład o tym, że kiedy sprawcami wykorzystywania nieletnich są duchowni, staje się to „źródłem szczególnego zgorszenia”. Trzeba też zauważyć słowa przeprosin całego Episkopatu (a nie tego czy innego biskupa) wobec Boga, ofiar wykorzystywania i Kościoła. Jest także wezwanie do dalszego działania, modlitwy i pokuty oraz zapewnienie, że Kościół pragnie, by jego placówki stały się „pionierami prewencji”.
Wstrząsająco wręcz brzmi fragment, w którym biskupi zwracają się wprost do sprawców przestępstw, którym uświadamiają, że zdradzili zarówno niewinnych młodych ludzi, jak i ufających im rodziców: „Utraciliście szacunek społeczności i okryliście wstydem i hańbą waszych współbraci. A ci wśród was, którzy są kapłanami, zbezcześcili świętość sakramentu święceń (...)”. Takie sformułowania na pewno nie przyszły biskupom łatwo. Ostatecznie kierują je pasterze Kościoła do swoich pierwszych, najbardziej zaufanych współpracowników (którzy, niestety, zawiedli). Takie słowa, jak sądzę, dowodzą pokory, pragnienia nawrócenia i chęci zadośćuczynienia za popełnione zło. Być może jakieś znaczenie w tym względzie miały okoliczności ogłoszenia „Stanowiska…”: stało się to w dniu rozpoczęcia rekolekcji Episkopatu na Jasnej Górze.
Dokument w zwięzły sposób podsumowuje też dotychczasowe działania Kościoła w Polsce na rzecz rozprawienia się ze złem seksualnego wykorzystywania dzieci. Biskupi zapowiadają także rozpoczęcie zbierania danych, które mają pomóc „rozpoznać przyczyny tych czynów i ocenić ich skalę”. Teraz ważne jest to, jak ten raport (można się go spodziewać przed zwołanym przez Franciszka, lutowym szczytem na ten temat) zostanie odebrany przez społeczeństwo. Nie będzie o to łatwo, biorąc pod uwagę uporczywą strategię części mediów, systematycznie wzbudzających nieufność wobec „antypedofilskich” poczynań Kościoła.
Tym bardziej żałuję, że dokument nie będzie odczytywany z ambon. To przecież oczywiste, że wierni powinni z samego źródła poznać stanowisko pasterzy swojego Kościoła wobec problemu poddawanemu medialnej manipulacji. Z drugiej zaś strony – i to wydaje się nawet ważniejsze – część wiernych po prostu nie pozna świadectwa odpowiedzialnych za Kościół w Polsce o tym, w jaki sposób mierzą się z grzechem księży i w jaki sposób chcą czynić Kościół lepszym. Głęboko pokutny charakter tego dokumentu mógłby też stanowić duchową „podpowiedź” na czas Adwentu dla każdego polskiego katolika. Wiem, że biskupi zastanawiali się nad tym, czy nie zlecić proboszczom odczytywania „Stanowiska…” w parafiach. Ostatecznie się na to nie zdecydowali. Dlaczego? Nie wiem. W każdym razie – szkoda.