Trudno więc było przyjąć Jego słowa, że przyszedł, by dać coś więcej, co wykracza poza ziemską perspektywę. Niezrozumiała była Jego nauka, która była niejako zaprzeczeniem tego, do czego człowiek podświadomie dąży, tj. spokoju, bezpieczeństwa, zabezpieczenia materialnego, etc. W ubiegłą niedzielę obchodziliśmy w Kościele II Światowy Dzień Ubogich. Papież Franciszek ustanowił to święto, byśmy zmienili nasze ludzkie kryteria patrzenia. Jezus potwierdził, że jest Królem i przyszedł, by dać świadectwo prawdzie. On sam nazywa siebie Królem, a swoimi nazywa właśnie ubogich, słabych, pogardzanych, ludzi z marginesu, wykluczonych ze społeczeństwa. To z nimi siada do stołu i to do nich chce iść w gościnę. Jezus zmienia nasze ludzkie standardy patrzenia na władzę i ziemskie wpływy. Można powiedzieć, że po ludzku przegrał, wyszydzony umiera na krzyżu. Zarazem jednak Jego nauka o miłosierdziu przyniosła światu rewolucję. Jezus staje po stronie ubogich, co racjonalnie wydaje się „nie z tego świata”. Jesteśmy zaproszeni do tego Królestwa, jeśli słuchamy Jego głosu. Dziś Jego głos to wszyscy odarci z godności: miliony uchodźców i migrantów, którzy opuszczają swoje domy w poszukiwaniu bezpieczeństwa i pracy; dzieci doświadczające okrutnych form przemocy, porzucone przez rodziców, pozbawione wszystkiego od edukacji po ubranie; kobiety, wykorzystywane albo dźwigające na sobie samotną odpowiedzialność za rodzinę.