Cudowne rozmnożenie chleba przez Jezusa z pewnością było zdarzeniem wielkiej wagi. Problemem okazało się jednak rozumienie tego znaku przez rzesze, które za Chrystusem chodziły.
Jeden z komentarzy biblijnych zwraca uwagę, że ci, którzy po rozmnożeniu szukali Jezusa, aby obwołać Go królem, szczególnie negatywnie przyjęli nie fakt, że utożsamił się z chlebem, ale że przypisał sobie pochodzenie z nieba. Pojawiły się te same argumenty, które można było usłyszeć w Nazarecie. Argumenty mające dowieść, że Jezus jest tylko człowiekiem, nikim więcej. „Szemranie” przeciwko Niemu było przejawem braku wiary. Efektem niewiary w to, że jest On Synem Bożym.
Skąd bierze się wiara? Sytuacja po cudownym rozmnożeniu chleba przez Jezusa dowodzi, że nie wystarczy zobaczyć na własne oczy nadzwyczajny znak. Trzeba czegoś więcej. Przede wszystkim otwartości na działanie Boga.
Chrystus, reagując na „szemranie”, przypomniał rzecz niezwykle istotną. Powiedział, że nikt nie może przyjść do Niego, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Go posłał. Katechizm Kościoła Katolickiego w pierwszych zdaniach mówi, że „wiara jest odpowiedzią człowieka daną Bogu, który mu się objawia i udziela, przynosząc równocześnie obfite światło człowiekowi poszukującemu ostatecznego sensu swego życia”.
Aby móc udzielić tej odpowiedzi, trzeba wyjść poza zamknięty krąg poszukiwań zaspokojenia doczesnych potrzeb. Po to, aby móc uwierzyć, że Jezus to prawdziwy chleb z nieba. Chleb, dający życie wieczne.