Logo Przewdonik Katolicki

Dawid! I co? Smakuje?

Łukasz Nauman 
FOT. ANDREA HANDL

Lipcowy skwar, małe miasteczko na Warmii i kameralnie obchodzona Pierwsza Komunia Święta. naszego syna Dawida.

Niezapomniane lato, jak się potem okazało ostatnie dla mojego taty. Toczyła się o ten dzień spora walka. Komunia syna była dla nas szczególną komunią (zjednoczeniem, współudziałem, wspólnotą) różnych doświadczeń. 48 godzin wcześniej przechodziliśmy rodzinne zmaganie z paskudną wirusówką żołądkową. W pewnym momencie nie wiedziałem, czy pomóc wymiotującej żonie, zwijającemu się z bólu brzucha synowi, czy zmienić pieluchę najmłodszej córce („komunia cierpienia”). Przyzywając zbawczej krwi Chrystusa, robiłem swoje sto procent. Dzięki Bogu nasze żołądki cudownie ozdrowiały i w dniu uroczystości byliśmy w – o niebo – lepszej formie („komunia wdzięczności”). Co prawda podczas Mszy św. nasz półtoraroczny skarb postanowił uwielbiać Pana płaczem („komunia bezsilności”) ale i tak nie zdołało to zepsuć podniosłej atmosfery tego święta. Pierwsza Komunia syna połączyła w tym dniu całą rodzinę i przyjaciół („komunia serc”). Nawet mój tata, mało przychylny Kościołowi, któremu stan zdrowia już wtedy nie pozwalał na pełnię entuzjazmu, uśmiechał się ciepło pod nosem. I najważniejszy moment – gdy Żywy Chleb, który zstąpił z nieba został przyjęty przez przejętego naszego pierworodnego, który w skupieniu ukląkł z zamkniętymi oczami. Trzyletnia Wiktoria z zazdrością przyglądała się bratu. W końcu pochyliła się przejęta i szepnęła mu do ucha: „Dawid! I co? Smakuje?”. Jestem pewien, że był to smak nieba („komunia nieba i ziemi”).
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki