Aby osiągnąć swój cel, tacy ludzie nie przebierają w środkach. Gdy nie pomaga zniechęcanie, utrudnianie, zastraszanie, sięgają po sprawdzone metody. Jedną z nich jest rozpuszczanie fałszywych plotek psujących dobrą opinię. Inną – bezpodstawne oskarżanie o nawet najgorsze czyny. Chętnie też odwołują się do pomocy krewnych i znajomych, udając zatroskanie o człowieka, którego chcą powstrzymać.
Wszystkiego tego doświadczył Jezus. Ewangelista Marek opisał całą bezwzględną, szeroko zakrojoną akcję, zmierzającą do zdyskredytowania Chrystusa i stłumienia Jego działalności na jak najwcześniejszym etapie. Rozpowszechniono pogłoskę, że „odszedł od zmysłów”, wciągnięto w sprawę Jego bliskich, postawiono publicznie absurdalne zarzuty, że osiąga sukcesy, bo posługuje się złymi mocami.
Jezus pokazał, jak Jego uczniowie powinni się zachowywać wobec takiego zmasowanego ataku. Nie użalał się nad sobą. Nie reagował emocjonalnie. Wobec bezsensownych zarzutów odwołał się do logiki i zdrowego rozsądku. Zdecydowanie nie dopuścił do wykorzystywania przeciw Niemu krewnych. Ale równocześnie ostrzegł wszystkich, którzy kierują się złą wolą i usiłują przewrotnie przypisać Szatanowi to, co dzieje się dzięki Duchowi Świętemu. Ten, kto świadomie, z rozmysłem zło nazywa dobrem, a dobro złem, sam sobie zamyka drogę nawrócenia.