Pochwala w nim mój tekst Radość z wierności o papieżu Franciszku, który w Amoris laetitia staje w obronie wierności małżeńskiej (PK 5/2018). Przytacza też wiele przykładów osób, którym przypomnienie, że papież Franciszek stanowczo chroni dobro małżeństw i rodzin, było bardzo potrzebne. Nie dlatego, że zwątpili oni w papieskie nauczanie, ale dlatego, że tak często zamiast zasadniczej jego treści docierają do nich jedynie informacje poboczne i kontrowersyjne.
Cieszę się więc bardzo z tego listu, bo chyba mało kto, po dokładnym przeczytaniu Amoris laetitia, ma wątpliwości, że papież Franciszek staje po stronie rodziny. Ja takich wątpliwości nie mam. Prawdą jest jednak, że wielu publicystów wciąż koncentruje się na tematyce otwarcia dyskusji o Komunii dla osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach.
Postanowiłem więc odwołać się publicznie do tego listu właśnie dlatego, żeby jeszcze raz podkreślić, że Amoris laetetia jest przede wszystkim świetnym narzędziem do rozmów o wierności w małżeństwie. Pomijając zaledwie jeden rozdział tego dokumentu, który porusza tematykę tzw. związków nieregularnych, można go wykorzystać w pracy duszpasterskiej z rodzinami. I szkoda, że nieczęsto tak się go używa. Odnosząc się natomiast do tematyki proponowanego przez papieża Franciszka pełniejszego włączania do wspólnoty Kościoła osób żyjących w tzw. sytuacjach nieregularnych, chcę przypomnieć, że było to także pragnienie Jana Pawła II. To on pierwszy odważył się do nich powiedzieć: nie jesteście poza Kościołem. I to Jan Paweł II zaproponował, aby takie osoby objąć troską duszpasterską, co niestety zostało zrealizowane w niewielkim stopniu. Cokolwiek więc papież Franciszek w tym temacie rozstrzygnie w przyszłości, należy o tej pierwotnej intuicji papieża Polaka pamiętać. Bo wierność wobec niej oznacza dzisiaj rzeczywistą obronę dziedzictwa Jana Pawła II.