Logo Przewdonik Katolicki

Wielkie sobory budowały chrześcijaństwo

Jacek Borkowicz

Pierwsze sobory odbywały się przeważnie w atmosferze gwałtownych sporów. Jednak wbrew ludzkim słabościom usystematyzowały one podstawy wiedzy o Bogu i człowieku.

Sobór pierwszy. Nicea: współistotny

Dopóki chrześcijaństwo było wiarą garstki wyznawców, tajemnice nauki Chrystusa nie sprawiały nikomu problemu. Wszyscy pamiętali o Jezusowych słowach: „Błogosławieni którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20, 29). Jednak na początku IV w. chrześcijaństwo dotyczyło już dziesiątek milionów ludzi, wywodzących się z najróżniejszych ras, kultur i języków. Ludzie ci nie przeżyli doświadczenia „niewiernego” Tomasza, szukali więc zrozumienia niełatwych i pełnych paradoksów formuł nauki Kościoła.

Co to na przykład oznacza, że Bóg to Ojciec i Syn? Absurd tego twierdzenia mogło obalić każde dziecko, które umiało liczyć do dwóch. Podobnie rozumował prezbiter Ariusz z Aleksandrii, twierdzący że Syn, podobnie jak reszta świata, musiał zostać stworzony w czasie przez Ojca i że był czas, gdy Syn Boży nie istniał. Jego poglądy nazywane arianizmem uznano za herezję. Sobór w Nicei (nie w tej francuskiej, ale w mieście, które obecnie leży w Turcji i nazywa się Iznik) w 325 r. odpowiedział zaś na wątpliwości Ariusza i jemu podobnych, nazywając relację Ojca i Syna słowem, które po grecku brzmi homoousios, po łacinie zaś consubstantialis: „współistotny”. Oznacza to, że Ojciec i Syn mają tę samą Boską naturę i Syn nie jest mniejszy od Ojca. Istota Boga, czyli On sam w sobie, jest dla nas czymś niepojętym. Wiemy tylko, że jest jednością. To jedność przekraczająca wszystkie nasze wyobrażenia, także wyobrażenia o matematyce. Bo matematyka, jaką znamy, to jedynie wytwór naszej ograniczonej wyobraźni – 1600 lat później udowodnił to naukowo Albert Einstein. Przed stworzeniem czasu i przestrzeni prawa matematyczne nie działały, istniały jednak współistotne Boskie Osoby.

 

Sobór drugi. Konstantynopol: Duch od Ojca i Syna

Odnajdywane odpowiedzi prowokowały kolejne pytania. Co z Duchem Świętym? Jest czy nie jest współistotny? Jest czy nie jest Osobą Boską? Istniał przed stworzeniem czasu i przestrzeni, lecz nie jest przecież – jak Syn Boży – zrodzony przez Ojca.

Aby rozwiązać ten problem, biskupi zjechali do Konstantynopola, miasta świeżo wybranego na nową stolicę Cesarstwa Rzymskiego. Prawo rzymskie głosi, że nikt nie może być sędzią we własnej sprawie; Duch Święty, który – jak wierzymy – działa przez zgromadzonych na każdym soborze, zapewne w tym przypadku udzielał im podpowiedzi w sposób szczególnie dyskretny. Ojcowie soboru wyznali wiarę, że Duch Święty jest Bogiem, jest więc zatem trzecią Osobą Boską. W ten sposób ukształtowało się ostatecznie pojęcie Świętej Trójcy. A formuły wyznania wiary, przyjęte w Nicei i Konstantynopolu, powtarzamy co niedziela w mszalnym Credo.

Potem jeszcze długo spierano się o to, czy Duch Święty pochodzi tylko od Ojca, czy też od Ojca i Syna. Wyobraźmy sobie wysoko sklepione, doskonałe akustycznie pomieszczenie, w którym staje dwóch śpiewaków. Pierwszy wydaje z siebie czysty ton, drugi – po chwili – uzupełnia go innym harmonicznym brzmieniem. Gdybyśmy byli świadkami tego koncertu, usłyszelibyśmy gdzieś pod sklepieniem ton trzeci. Muzycy nazywają go alikwotą. Nie istnieje ona bez harmonii dwóch poprzednich głosów, ale niewątpliwie jest czymś od nich osobnym. Dwóch śpiewaków, trzy głosy – to obraz osobowych relacji Trójcy Świętej. Katolicy wyznają, że Duch pochodzi od Ojca i Syna (Filioque), prawosławni zaś twierdzą, że pochodzi On od Ojca przez Syna. I choć ta różnica przestaje być istotna w obliczu piękna Tajemnicy, to ona właśnie stała się pierwszą rysą na jedności Kościoła, dzielącą go wyraźnie na Wschód i Zachód.

 

Sobór trzeci. Efez: stał się człowiekiem

Co to znaczy, że Bóg stał się człowiekiem? Czy to w ogóle możliwe? A jeśli tak, to czy jest nim nadal, już po zmartwychwstaniu? Te i podobne pytania, intrygujące także i dzisiaj, nurtowały już chrześcijan pierwszych wieków Kościoła. Nestoriusz, patriarcha Konstantynopola, był jednym z tych, których gorszyła zasada „Chrystus Bogiem i człowiekiem”, mocno podkreślona na poprzednim soborze. „To niemożliwe – twierdził. – Jezus musiał narodzić się jako zwykły człowiek, boskość zstąpiła nań dopiero potem”. Według Nestoriusza w Jezusie aż do śmierci na krzyżu żyły dwie osoby: człowiek i Bóg. Tak powstała herezja nestorianizmu.

Sobór w Efezie (dzisiejsza Turcja), miejscu zgonu i wniebowzięcia Maryi, w 431 r. zaprzeczył nauce Nestoriusza. Kierując się myślą patriarchy Cyryla z Aleksandrii („Słowo stało się Ciałem” – czytamy w prologu do Ewangelii św. Jana) oraz wiarą i modlitewną praktyką Kościoła (lex orandi, lex credendi, norma modlitwy normą wiary), stanowczo potwierdził, że Chrystus jako Bóg, stał się człowiekiem w momencie Wcielenia i pozostaje takim na wieki. Żadna inna religia nie wywyższyła tak człowieka. Oznacza to również, że Maryja nie jest jedynie matką Chrystusa, jak chciał Nestoriusz: jest ona Matką Bożą (Theotokos).

 

Sobór czwarty i szósty. Chalcedon, Konstantynopol: dwie natury

„Czy Pan Bóg może stworzyć kamień tak duży, że nie będzie mógł go podnieść?”. Wszyscy znamy opowiastkę o przemądrzałym Jasiu, zmorę każdego katechety. Starożytnych „Jasiów” gorszyło, w jaki sposób wielki Bóg mógł stać się człowiekiem . Próbowali przekonywać, że skoro już się nim stał, to Jego Boska natura wchłonęła ludzką, jak ocean wchłania kroplę wody. Chrystus, jako król w niebie i na ziemi, ma więc faktycznie tylko jedną, boską naturę. Tak powstała herezja monofizytyzmu (mone physis, „jedna natura”).

„Nieprawda” – powiedzieli ojcowie soboru w Chalcedonie (obecnie w Turcji) w 451 r. Zainspirowani ideą niezmordowanego patriarchy Cyryla ogłosili dogmat o unii hipostatycznej, czyli złączeniu dwóch odrębnych natur, boskiej i ludzkiej, w osobie Jezusa.

„Jasiowie” jednak nie ustępowali. Skoro Chrystus miał dwie natury, to musiał przynajmniej kierować się tylko jedną, Bożą wolą (monoteletyzm) oraz wykazywać się jednym działaniem (monoenergizm). Biskupi, którzy zjechali się na trzeci sobór do Konstantynopola w 680-681 r., potwierdzili jednak, że każda z natur Jezusa jest naturą kompletną i samodzielną, czyli posiada dwie osobne wole, prowadzące do osobnych aktów działania. 

 

Sobór siódmy. Nicea: ikony

Kolejne pokolenia chrześcijan rozpalał inny spór: czy godzi się oddawać cześć wizerunkom żywego Boga? „To bałwochwalstwo” – uważało wielu, dzieląc to przekonanie z wyznawcami szerzącego się islamu. Konflikt o kult obrazów przyniósł wspólnocie Kościoła rozruchy, wojnę i zgliszcza. 

Po długim okresie chaosu błogosławione rozstrzygnięcie przyniosły uchwały drugiego soboru w Nicei w 787 r. Ojcowie uznali, że jeśli człowiek odnajduje Jezusa w swoim sercu, nie musi modlić się przed niedoskonałą imitacją bóstwa, jaką siłą rzeczy stanowi każdy obraz lub figura, przedstawiająca którąkolwiek z Osób Trójcy Świętej. Nie znaczy to jednak, że święte wizerunki są rzeczą złą i godną zniszczenia. Człowiek wierzący potrzebuje materialnego znaku, symbolu. Taką już mamy naturę. Sobór potępił herezję obrazoburstwa (ikonoklazm), jednocześnie definiując różnicę między kultem jedynego Boga w Eucharystii (adoracja, latria) a czcią, jaką oddajemy Matce Bożej (nad-służba, superdulia) i świętym (służba, dulia).

Czytelnik łatwo zauważy, że z listy umknęła nam piątka. Istotnie, II sobór konstantynopolitański (553 r.), który na liście wielkich soborów nosi numer pięć, pozornie niczym wielkim się nie odznaczył. Pozornie sobór ten niczym wielkim się nie odznaczył. Zwołał go cesarz, zrozpaczony dzieleniem włosa na czworo przez armię teologów spierających się o monofizytyzm. Ci, przybywszy na sobór, nadal zajmowali się tym samym. Jednak nasi przodkowie nie przez przypadek zaliczyli ten sobór w poczet wielkich zgromadzeń Kościoła. Wiekopomną zasługą piątego soboru jest sam fakt, że się odbył. Gdy mamy tyle osobnych zdań, że – po ludzku rzecz biorąc – nie możemy już dojść do zgody, wtedy zwołujemy powszechne zgromadzenie Kościoła. Bo przez nie przemawia Święty Duch. Ta prawda stała się już odtąd oczywistością dla chrześcijan.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki