Logo Przewdonik Katolicki

Jako zabawkę miało tylko plastikowe krzesło

Marta Titaniec
Fot. Magdalena Książek.

Dzieci zawsze ponoszą największy ciężar wojny.

Widziałam ich setki w obozach w Jordanii, w nieformalnych obozowiskach w Libanie, w zimnych ruderach w Syrii i w Iraku – ofiary ponadsześcioletniego konfliktu na Bliskim Wschodzie. Widziałam nowo narodzone dzieci w obozach, które leżały na podłodze w namiotach pełnych dymu papierosowego. Widziałam dziecko niepełnosprawne, które jako zabawkę miało tylko plastikowe krzesło. Spotkałam chłopca, który miał raka, odnowionego przez złe warunki życia, a matka rozpaczliwie szukała funduszy na jego leczenie. Rozmawiałam z dziećmi, które nie chodząc do szkoły, chciały zostać nauczycielami i lekarzami. Kiedyś wiele godzin spacerowałam za rękę z dziewczynkami, które uczepione, nie chciały puścić mojej ręki, jakby szukały ciepła.
Setki, tysiące, pozbawione należnych im praw. Ponad jedna trzecia wszystkich dzieci w Syrii urodziła się w trakcie trwającej wojny. Ich życie jest naznaczone przemocą, strachem oraz przesiedleniami. W Turcji, gdzie przebywa około 3 mln uchodźców syryjskich, w trakcie wojny urodziło się prawie 200 tys. dzieci uchodźców.
Dwa tysiące lat temu, znakiem, że pasterze spotkali Mesjasza, był widok Dziecka owiniętego w pieluszki i leżącego w żłobie. Dzisiaj znakiem nadchodzącego Mesjasza są dzieci w plastikowych klapkach na gołych nogach, w brudnych, poszarpanych ubraniach, bez zabawek, głodne nie tylko jedzenia, ale przede wszystkim ciepła i bezpieczeństwa. Dzieci, które urodziły się w drodze, w namiotach, pod gołym niebem.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki