Ilu jeszcze uchodźców i migrantów mogą przyjąć Włosi?
– W ostatnich dniach coraz głośniej mówią „basta!”. Z prawicy słychać już głosy, żeby zatrzasnąć przed nimi drzwi. Problem w tym, że Włosi takich drzwi nie mają, więc ratują z morza ludzi zagrożonych śmiercią.
Naprawdę mogliby zatrzasnąć drzwi?
– Chyba nie. Nie pozwalają im na to ich autentyczne humanistyczne i chrześcijańskie wartości. To „basta!” wybrzmiewa raczej w stronę Europy. Według danych włoskiego MSW od początku roku do Włoch przypłynęło ponad 80 tys. migrantów, z czego aż 10 tys. to pozbawieni opieki niepełnoletni. Co ciekawe, najwięcej przybyszów to nie obywatele państw ogarniętego wojną Bliskiego Wschodu, a Nigerii i Bangladeszu.
Niektórzy uważają, że powinno się ich odwieźć tam, skąd przypłynęli.
– Nie można po prostu ich wysadzić na afrykańskiej plaży, bo po drugiej stronie morza Śródziemnego jest Libia, czyli państwo faktycznie upadłe, w którym toczą się walki i grasują gangi przemytników ludzi. Poza tym uciekinierzy, którzy przybijają do włoskiego brzegu, bardzo często nie mają ze sobą żadnych dokumentów, bo je wyrzucili, zgubili, albo zostały im zabrane. Kto ma zatem ich przyjąć jako swoich?
Co w takim razie zamierza zrobić włoski rząd?
– Włosi są rozgoryczeni i zdesperowani, czują się porzuceni przez Europę. Bezskutecznie błagając o solidarność i pomoc, sięgają po coraz radykalniejsze metody. Ostatnio rząd zagroził, że zamknie włoskie porty dla pływających pod obcymi banderami statków organizacji pozarządowych wyławiających migrantów. Dziś sytuacja wygląda tak, że francuskie czy hiszpańskie organizacje ratują ludzi, ale odwożą ich do portów na Sycylii, a nie w swoich krajach.
Dlaczego?
– Bo ich rządy na to nie się zgadzają. Instytucje Unii Europejskiej solidaryzują się z Włochami, ale konkretne państwa proponują jedynie pomoc finansową, a Austriacy rozważali ostatnio wysłanie wojsk pancernych, by uszczelnić swoją granicę w Alpach.
Oprócz tysięcy ludzi przypływających na własną rękę, do Włoch dotarła właśnie trzecia tura uchodźców sprowadzonych w ramach korytarzy humanitarnych. Razem to już około 800 osób. Jak Włosi oceniają tę inicjatywę?
– Bardzo dobrze. To operacja świetnie zorganizowana, finansowana z prywatnych źródeł, mająca na celu wyszukanie w obozach dla uchodźców osób najbardziej potrzebujących. Ale te kilkaset przyjętych w ten sposób osób to tylko kropla w morzu potrzeb. Do Włoch przybyło w ostatnim czasie tylu migrantów, że kwoty z unijnego programu relokacji są już dawno nieaktualne. A dla samych Włochów przy takim nastawieniu Europejczyków ten problem jest po prostu nierozwiązywalny.
Dr Piotr Podemski italianista, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu SWPS, badacz dziejów najnowszych i współczesnego życia publicznego Włoch, stypendysta rządu włoskiego, Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego we Florencji oraz Komisji Fulbrighta